Zacząłem sobie wyobrażać co by było jakby Talibowie Kabulu nie zdobyli, a „jedynie” go otaczali.

1. Media na świecie mówiłyby, że świat nie może nie reagować i należy jednak militarnie wesprzeć rząd w Kabulu. Takie wsparcie oznaczałoby, że deal z Talibami mógłby się załamać.

2. Państwo Islamskie przeprowadziłoby nie jeden, a już kilka zamachów. Media mówiłyby, że wycofanie z Afganistanu to błąd. USA odpowiedziałyby nie jednym, a kilkoma uderzeniami lotniczymi. Jakby zginęli przy okazji cywile, albo ktoś wprowadziłby Amerykanów w błąd i zabiliby nie przywódców IS, a Talibów deal z Talibami mógłby się załamać.

3. Rosjanie jak wiemy z przecieków medialnych usiłowali przekupić lokalnych dowódców Talibów, by ci dokonywali zamachów na siły amerykańskie. W chaosie okresu przejściowego mogłoby się im to udać. Śmierć żołnierzy amerykańskich z rąk Talibów wymagałaby militarnej odpowiedzi ze strony Amerykanów. Taka zaś odpowiedź oznaczałaby, że deal z Talibami mógłby się załamać.

Zakładam, że wszystko powyższe analizowano w CIA. Mówiąc krótko jakbym pracował w CIA i miał kilka miesięcy temu napisać notatkę dla Białego Domu o wycofywaniu się z Afganistanu napisałbym, że skoro i tak już przekazujemy władzę Talibom to lepiej by ją wzięli w tydzień, niż żeby trwało to kilka miesięcy. Lepszy tydzień – dwa katastrofy PR’owej niż kilka miesięcy. Lepsze dwa tygodnie katastrofy PR’owej niż ugrzęźnięcie w Afganistanie.

Nie wiem czy tak było, ale wiem, że taką napisałbym notatkę. Po prostu jakoś nie umiem uwierzyć w to, że Amerykanie nagle mieliby okazać się aż strasznie naiwni, jak im się to przypisuje.

Autor: Witold Jurasz
(tekst pochodzi z konta Witolda Jurasza na Facebook’u)