– Jestem z Kosmosu, powiedział do mnie zielony ludzik, który wysiadł z tramwaju.
– Jak to z Kosmosu?!
– Przecież w waszej wsi nie ma torów. To jak mogłem przyjechać tramwajem? Tylko kosmici tak podróżują.
Czerwony pojazd wesoło zadzwonił i poszybował dalej.
– Piłsudski? Zapytałem ludzika.
– Nie znam. Takiego nie znam w mojej galaktyce.
– On też wysiadł z tramwaju na Przystanku Niepodległość…
– Napijemy się czegoś?
– Jestem abstynentem.
– Ja nie, mówiąc to ludzik podszedł do dystrybutora stacji benzynowej, odwiesił co trzeba i siorbnął ropy za stówę.
Po czym odpalił petardę i zniknął lecąc w zenit za tramwajem.
Pracownicy stacji obezwładnili mnie skutecznie.
– Płacić za tankowanie!
– To nie ja, to kosmita!

Skończyło się tak jak się skończyło. Na białych rękawach zawiązanych do tyłu.

W Wariatkowie poczułem się jednak od razu lepiej. Zielony ludzik był w sąsiedniej sali. Jechał tramwajem bez biletu.
Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie.

Zbigniew Zew Wieczorek