Rysowanie obrazu Nawrockiego jako kibola (nie kibica, którym jest), gangstera (zamiast boksera, którym jest), ćpuna (zamiast faceta używającego tytoniu, jak miliony Polaków), prymitywa (zamiast doktora historii, autora książek i artykułów, dyrektora muzeum i prezesa IPNu, którym jest), troglodyty (zamiast faceta, który nie startując wcześniej w wyborach zdołał się w ciągu paru miesięcy wyrobić i polemizować nawet z takim obrotowym wyjadaczem jak Trzaskowski) ma oczywiście zniechęcić normalnych ludzi do głosowania na niego. Ma zawstydzić prostych, zwyczajnych Polaków i powstrzymać przed oddaniem głosu.

Jest w tym jednak coś więcej. Jest tu gra na mobilizację specyficznej grupy i uruchomienie głęboko zaszytego u wielu członków naszego społeczeństwa mechanizmu pogardy do „tych gorszych”. Ten mechanizm dotyczy nie tylko „warszawskiej elitki” celebrytów, polityków, dziennikarzy czy ludzi biznesu. W całej Polsce są ludzie uważający się za lokalną elitę lub faktycznie ją stanowiący, nawet na wiosce czy w małym miasteczku. Część z nich to dobrzy, przyzwoici i pokorni ludzie, którzy nie mierzą swojej i innych wartości statusem społecznym, ilością pieniędzy, pełnionymi funkcjami. Są normalsami, którym z różnych powodów się powiodło i innych też traktują normalnie.

Ale są też tacy, którzy mają jakieś kompleksy i muszą swój status nieustannie potwierdzać. Generalnie cały polski lewicowy liberalizm w sensie struktury wyborczej zbudowany jest na tych, którzy uważają, że „im się powiodło” i którzy chcą ten fakt podkreślić. Powiodło się w ostatnich latach, albo po 1989 albo jeszcze wcześniej, już w PRL. Są tacy, którzy uważają, że są czy byli z tych „lepszych domów”. Wprawdzie jeszcze rodzice czy dziadkowie to całkowicie zwyczajni ludzie no, ale ja, ja to już dołączyłem/dołączyłam do „wielkiego świata”.

Owo poczucie przynależności do elity trzeba potwierdzać, trzeba uczestniczyć w zbiorowych rytuałach. Wiadomo których celebrytów i celebrytki śledzić w sieci, dokąd jeździć na wakacje, jakich programów słuchać, wiadomo też na kogo głosować. Wiadomo na widok kogo zatykać nos z obrzydzeniem i kręcić głową z politowaniem – celebrytki napisały na insta. Wszystkim oczywiście trzeba się pochwalić na prawo i lewo bo co to za „status”, którego nie widać na zewnątrz?

W ramach tego mechanizmu, w którym miliony Polaków, czerpiąc korzyści z faktu, że nigdy nie byliśmy tak zamożni jako społeczeństwo, urządzają swoje życie i swoje myślenie na nowo, istnieje też najbardziej ponura strona medalu. Nieskrywana niechęć do tych, którym „nie miało prawa się udać”. Taki mechanizm widać czasami zwłaszcza w mniejszych społecznościach. Kiedy okazuje się, że dzieci „z gorszych domów” osiągają lepsze wyniki, kiedy lepiej układają sobie życie, kiedy więcej w tym życiu osiągają, u części Polaków, uważających się „za tych lepszych”, pojawia się złość.

To nie tak miało być, to zaburza ich poczucie własnej wartości, to zaburza hierarchię, w której przyzwyczaili się do otwartej albo skrywanej pogardy wobec „tamtych”. Przecież „naszą” rolą społeczną jest osiągać sukcesy i brylować a rolą „tamtych” jest podziwiać i zazdrościć. A tymczasem to my… zaczynamy po cichu podziwiać i zazdrościć. Zaczynamy się zastanawiać czemu my nie jesteśmy w tym miejscu albo czemu nasze dzieci tyle nie osiągnęły mimo, że jesteśmy z „lepszego domu”. To niektórych, tych szczególnie zakompleksionych na punkcie statusu społecznego, spośród nas, niepokoi i wkurza. Staramy się tłumaczyć, że to żaden sukces, żadne zasługi. Na pewno po znajomości, a w ogóle to ten osiągający sukces człowiek z „gorszego domu”, z blokowiska, to podejrzana postać. Chętnie wierzymy w takie opowieści, chętnie je łapiemy i podajemy dalej.

Taki właśnie mechanizm stosowany jest wobec Nawrockiego. Polski kołtun chce utożsamiać się z „elitarnym” Trzaskowskim i gardzić Nawrockim, który jest „z gorszego domu”. A skoro mu się udało, to musi być „podejrzany”.

PS. #ByleNieTrzaskowski

Autor: Robert Winnicki
Polski polityk, w latach 2009–2013 prezes Młodzieży Wszechpolskiej, jeden z twórców oraz pierwszy prezes Ruchu Narodowego, poseł na Sejm RP VIII i IX kadencji.