E. Ericson wyodrębnił 8 faz w życiu człowieka. Ja teraz funkcjonuję w ostatniej. Według niego jest to faza spełnienia lub rozpaczy, w której człowiek dokonuje bilansu swojego życia, zbiera efekty swoich sukcesów i porażek życiowych. Daje ona możliwość oglądu i refleksji nad sensem życia i jego celem w ogólnym porządku ludzkim. Człowiek osiąga integralność polegającą na zachowaniu właściwego dla siebie modelu życia we wspólnocie z kulturą, co pozwala mu zmierzyć się z fenomenem śmierci. Akceptacja życia jest warunkiem akceptacji śmierci. Osiągany stan jest indywidualnym bogactwem człowieka, który symbolicznie i ostatecznie w swoich wspomnieniach oddaje otoczeniu, bliskim, społeczeństwu dług twórczości, zaciągnięty w trzech pierwszych fazach swojego życia.
Jeżeli człowiek nie osiąga poczucia akceptacji, które daje mu i dawał jego styl życia, ogarnia go rozpacz, że już nic nie można zmienić, że za mało zostało czasu, by na nowo próbować. W takich sytuacjach przychodzi zwątpienie i refleksja nad kruchością życia w obliczu śmierci, nad brakiem jego sensu, bezradność, zależność, poczucie rozpaczy.
Piszę o tym dlatego, że przez niektórych moich znajomych, a nawet krewnych jestem strofowany za to, że nie reaguję według nich na: łamanie konstytucji, praw seksualnych odmieńców, kobiet potępianych za mordowanie nienarodzonych dzieci, nie staję w obronie sędziów i sądów i adwokatów, nie manifestuję nienawiści do prezesa, wiadomo którego nie zieję pogardą dla PiS. Nie chcę głosować na Bonżura itp. W ten sposób chcą pozbawić mnie wg Ericona indywidualnego bogactwa, osiągniętej przeze mnie słodyczy życiowego spełnienia. Przez to chcą wtrącić mnie w otchłań zwątpienia, rozpaczy, lęku przed śmiercią bo się myliłem. Niedoczekanie Wasze!
Zostaw komentarz