Der Spiegel zawiadamia, że niemiecka prokuratura wydała nakazy aresztowania podejrzanych obywateli Ukrainy, którzy jej zdaniem stoją za wysadzeniem rurociągu Nord Stream.

W operacji, której koszt wynieść miał 300 tys. dolarów, wziąć udział mieli ukraińscy specjalsi oraz czterej nurkowie cywilni pod dowodztwem byłego oficera Ukraińskiego Wywiadu Obronnego (HUR) Romana Czerwińskiego. Plan zamachu zatwierdzony miał zostać przez ówczesnego naczelnego dowódcę ukraińskich sił zbrojnych gen. Walerija Załużnego, ale o akcji miał jakoby nie być poinformowany prezydent Wladymir Żelenski.

Od razu zabrał w tej sprawie głos rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow: „Całkowicie zgadzamy się, że atak terrorystyczny i sabotaż Nord Stream muszą zostać szczegółowo zbadane, pomimo desperackich prób zatuszowania tej historii przez niektóre państwa zaangażowane w tę historię”.

Co ciekawe, wspomniany Roman Czerwiński został na Ukrainie w aresztowany w kwietniu zeszłego roku za przeprowadzenie nieautoryzowanej przez władze opercji porwania rosyjskiego samolotu wojskowego, którego pilot rzekomo planował uciec na Ukrainę. Działania Czerwińskiego, jak ujawniło śledztwo, pozwoliły służbom rosyjskim odkryć, że na dotychczas nieużywanym lotnisku rezerwowym ukraińskich sił powietrznych w Kanatowie znajdują się gotowe do startu samoloty, co skutkowało atakiem rakietowym Rosji w lipcu 2022 roku, śmiercią dowódcy stacjonującej tam jednostki i zranieniem 17 innych ukraińskich żołnierzy. W lipcu 2023 Czerwiński został zwolniony za kaucją w wysokości 9 milionów hrywien (219 450 dolarów) i obecnie przebywa w areszcie domowym.

Przypominam też, że źródła zaznajomione z niemieckim śledztwem, z którymi kontaktował się amerykański dziennik The Wall Street Journal (WSJ) w styczniu 2024 r. uważają, że atak został przeprowadzony z terytorium Polski. Zdaniem tych informatorów polski rząd wahał się, czy udzielić informacji śledczym i ich zdaniem zataił pewne dowody. Chociaż informatorzy WSJ przyznali, że nie ma konkretnych dowodów łączących polski rząd lub polskie służby specjalne z eksplozjami, to służby niemieckie zachowują tu wielką podejrzliwość wobec Polaków właśnie z powodu braku woli ścisłej współpracy w wyjaśnieniu sprawy.

Nie ukrywam, że wszystko wygląda mi na „ustawkę” prezydenta Żełenskiego, który – jak wiadomo – skonfliktował się z gen. Żałuznym i 8 lutego 2024 odsunął go ze stanowiska. Obecnie Walerij Żaluzny pełni funcję ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby na jakimś etapie Czerwiński i Żałuzny zostali „poświęceni” i wydani Niemcom za jakąś formę „pomocy” rządu niemieckiego dla Ukrainy.

Na zdjęciu Roman Czerwiński.