Znowu to samo. Powtórzę raz jeszcze: nie chodzi o nazwiska, ale o system. Każdy, kto w niego wejdzie jest natychmiast pożerany. Wymiana nazwisk nic tu nie pomoże i jest najmniej ważna. PiS wygrał, bo obiecywał walkę z systemem i zmianę tego systemu. teraz zapomniał, że poparli go ludzie, którzy często byli daleko od tej partii, ale również mieli dość „Magdalenki”.

PiS niestety, zaczyna wierzyć, bądź już wierzy, że ma tak duży elektorat. Pewnie ma dość liczny, ale bez pomocy innych nie byliby w stanie sami rządzić. Obserwuję tą euforię od roku i powoli ogarnia mnie przerażenie.

Wiem, że jest wiele osób w samym PiS, którzy starają się rzeczywiście zmienić system, ale nie grają głównych skrzypiec. Niestety, widzę ilu karierowiczów pojawiło się wokoło i oni izolują tą partie od społeczeństwa. Powoli i systematycznie.

Nie widzę innej możliwości rządów w Polsce, lecz denerwuje mnie ciągłe usprawiedliwianie „niemożności” sytuacją polityczną oraz „wrogami zewnętrznymi”. Co ostatni są bardzo aktywni i o tym wiedzieliśmy jeszcze przed wyborami.

Przestańmy w końcu żalić się, tylko „przyłóżmy”. Ujawnijmy „Zetkę” beza blabla o „dokumentach, które mogą być ważne dla bezpieczeństwa państwa”, aneks WSI i wsadźmy w końcu winnych do pierdla, a nie bawmy się idiotyczne spory o TK. Patrzmy też na ludzi i co mogą dla kraju zrobić, a nie na okładki i to, co sami mówią o sobie.

Mam nadzieję, że ktoś „tam” to w końcu zrozumie. Premier zapowiada zmiany w rządzie, ale to nic nie da…