Po śniadaniu i codziennej modlitwie wyruszamy w dalszą drogę. Na początek nasza podróż będzie trwała 3 godziny z małymi przerwami na odpoczynek i trochę większymi na zwiedzanie kolejnych ciekawych zabytków.

Armenia ma wiele miejsc godnych zobaczenia. Do takich należy średniowieczny cmentarz we wsi Noratus. To na nim znajduje się największa obecnie ilość chaczkarów w jednym miejscu. Jest ich tu około ośmiuset. Największe ich skupisko liczące 5 tys sztuk było na terenach zajmowanych obecnie przez Azerów. Ponieważ są symbolem Armenii i jej kultury, w ramach zacierania śladów po Ormianach wszystkie zostały przez Azerów zniszczone.
8743

Wchodząc przez bramę na cmentarz od razu stykamy się z historią. Najstarszymi są zdobione kamienne nagrobki z IX-X wieku częściowo pokryte mchami i porostami. Setki chaczkarów mimo upływu lat jest w dobrym stanie, tylko upływ czasu spowodował pojawienie się na nich rdzawego nalotu. Są różnej wielkości i różnią się ilością zdobień. Te najstarsze mają najprostszą ornamentykę. Oglądamy bardzo stare grobowce, które liczą sobie setki lat i słuchamy opowieści Tatula o Tamerlanie. Jak głosi legenda, odwrót jego hord spod tej miejscowości spowodowały hełmy nałożone na krzyże, które z daleka pozorowały oddziały żołnierzy.
5455

Wśród grobów spotkaliśmy stare babinki oferujące nam ręcznie robione z wełny ciepłe skarpety, rękawiczki i czapki. Grzecznie odmawiamy. Jedna z nich objaśnia nam scenę wykutą na kamiennym nagrobku. Przedstawia ona tragedię jak miała miejsce na początku XV wieku. Podczas uczty weselnej doszło do zbrojnej napaści wojowników mongolskich na wioskę. Śmierć poniosła zarówno młoda para jak i wszyscy goście. Mimo upływu lat opowieść ta przetrwała w pamięci mieszkańców i jest przekazywana z pokolenia na pokolenie.
71148

Stara część cmentarza łączy się ze współczesną, na której ciągle dokonuje się nowych pochówków. Współczesne bardzo bogate chaczkary stoją na cokołach z wykutymi wizerunkami zmarłych. Są nieprawdopodobnie drogie ponieważ im misterniejszy wzór tym wyższa cena. Będąc na cmentarzu mieliśmy możliwość zobaczenia jak na przestrzeni wieków zmieniała się ich ornamentyka. Zwiedzając cmentarz dowiedzieliśmy o zwyczajach związanych z pochówkiem. Po pogrzebie rodzina zmarłego urządza stypę, czyli uroczystą ucztę organizowaną z powodu śmierci bliskiego. W każdej wiosce jest specjalna sala zbudowane przez mieszkańców, są takie które mogą pomieścić ponad 500 osób i często są pełne. Siedem i czterdzieści dni po pogrzebie zbierają się krewni i znajomi zmarłego aby się wspólnie pomodlić. Dzień Zmarłych obchodzony jest w Armenii 2 maja.
534

Z cmentarza udaliśmy się się w kierunku położonej na wysokości 2400 m n.p.m przełęczy Selim. Jadąc widzieliśmy stepy z pasącymi się na nich dzikimi końmi.
Na przełęczy zatrzymaliśmy się przy zbudowanym w 1322 kamiennym karawanseraju, domu zajezdnym dla karawan z pomieszczeniami dla podróżnych i niszami chroniącymi przed słońcem oraz magazynami dla przechowania towarów. Często miały one charakter obronny przed rabusiami. Budowane były wzdłuż szlaków komunikacyjnych (handlowo-podróżniczych) w azjatyckich krajach muzułmańskich w odstępach mniej więcej co 40 kilometrów, czyli tyle ile może przebyć od wschodu do zachodu słońca objuczony wielbłąd. Znane były od starożytności, a szczególnie rozpowszechniły się między IX-XIV wiekiem. Przez trzy dni i trzy noce mogli się w nich zatrzymywać podróżni za darmo, bez względu na kolor skóry i wyznanie. Ten który oglądamy jest w najlepiej zachowanym stanie na terenie Armenii, a zarazem jest inny niż mieliśmy okazję zobaczyć w Turcji, czy Libanie, bo dużo mniejszy i niższy, ale godny uwagi. 5177
Po zobaczeniu karawanseraju pojechaliśmy do uzdrowiska Djermuk położonego 1980 m n.p.m. Jadąc podziwialiśmy otaczającą nas panoramę gór i krajobrazy. Są wspaniałe, wprost zapierają dech w piersiach. Po przekroczeniu przełęczy krajobraz zmienia się staje się coraz bardziej zielony.

W autobusie od Tatula dowiedzieliśmy się, że w okresie ZSSR, Armenia była najbogatszą republiką. Wiele małych miejscowość miało swoje lotnisko, podróż do Erewania i między miastami była szybka i bardzo tania. Stąd tęsknota niektórych zwłaszcza starszych osób za czasami które przeminęły.

Podczas przejazdu ksiądz Lucjan opowiada nam o Zakonie Zmartwychwstańców, którego jest przedstawicielem. Poznaliśmy bardzo ciekawą historię i cel jego powstania. Założony został w czasach wielkiej emigracji Polaków po powstaniu styczniowym, gdy Polska była pod zaborami. Celem zakonu jest praca nad zmartwychwstaniem społeczeństwa. Poprzez osobiste świadectwo, świadectwo życia wspólnotowego i apostolaty zgromadzenia, zwłaszcza pracę parafialną i wychowawczą, głoszą wszystkim życie i miłość Bożą.
Zgromadzenie działa w wielu krajach świata w USA, Kanadzie, Brazylii a nawet na Bermudach. Jeśli ktoś chce uzyskać więcej wiadomości o tym zakonie, może ich poszukać w internecie, ale tak ciekawej relacji jaką przekazał nam ks. Lucjan nic nie zastąpi.
6448

Zanim dojechaliśmy do uzdrowiska Djermuk podziwialiśmy z mostu głęboki wąwóz na dnie którego płynie niewielka górska rzeczka Arpa. To właśnie na niej w odległości około 3 km od uzdrowiska, znajduje się największy wodospad Armenii, 70 -metrowa „Margaritka”. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że będziemy mieć możliwość go zobaczyć. Autobus został na górze, a my zeszliśmy krętą szosą na dno wąwozu, by następnie idąc w górę rzeczki dotrzeć do wodospadu. Jest bardzo ładny, i ładnie położony, bo między dwoma górami. Woda spływająca po skałach na skutek prędkości przepływu i skalnego podłoża jest nasycona banieczkami powietrza i na całej powierzchni ma kolor biały, co dodaje mu uroku. W połowie wysokości wodospadu, na samym jego środku znajduje się duży skalny głaz. Nim się zorientowałam mój Mąż wlazł na niego i zaczął z niego robić zdjęcia. Bardzo się o Niego bałam. Zrobiłam mu jednak z dołu kilka zdjęć i nakręciłam krótki film.
86129
149

Wracaliśmy inną drogą niż schodziliśmy, była krótsza, ale dość stroma. Można było podziwiać półki skalne z których sączyła się woda. Strome ściany wąwozu ukształtowane przez wieki miejscami miały ciekawe ornamenty, poprzeplatane pnącą się po nich zielenią.166170

Gdy wspięliśmy się na szczyt wąwozu, okazało się, że jesteśmy już prawie koło naszego hotelu. Zakwaterowanie, krótki odpoczynek i cała nasza grupa udała się na spacer po uzdrowisku Djermuk, które znajduje się w odległości 175 km od Erewania. Jest to górskie całoroczne uzdrowisko balneologiczne i klimatyczne. W czasach radzieckich przeżywało swój czas rozkwitu i popularności, który skończył się wraz z upadkiem imperium.

Po drodze słuchaliśmy Tatula, który przedstawił nam historię uzdrowiska i pokazał najciekawsze obiekty. Niektóre z nich były zbudowane nie z tufu, ale z twardego litego kamienia, specjalnie obrobionego. Od 2006 roku odbywają się tutaj doroczne międzynarodowe turnieje szachowe dla młodzieży i dla dorosłych.
2240

Cennymi walorami uzdrowiska jest 40 tutejszych źródeł wody mineralnej i stołowej od zimnych 5-6 st. C po termalne i hipertermalne o temperaturze 63-65 st. C. Pijalna znajduje się na wolnym powietrzu w pięknej kolumnadzie. W ścianie było kilka ujęć z oznaczoną temperaturą. Woda jest darmowa. Płynie nieprzerwanie przez całą dobę i każdy pił ile uznał za potrzebne. Działają one profilaktycznie na różne schorzenia m.in.: przewodu pokarmowego, wątroby, dróg żółciowych, ginekologiczne, cukrzyce a także systemu nerwowego. Woda z „Dżermuk” należy do najpopularniejszych wód stołowych w Armenii.
4750

W pijalni oglądaliśmy galerię obrazów miejscowych artystów. Ceny nie były wygórowane i niektórzy z nas dokonali zakupu. Szkoda tylko, że nie zyskały one uznania w oczach męża który nie pozwolił mi nic kupić. Z pijalni wód udaliśmy się na spacer po uzdrowiskowym parku pełnym dużych rzeźb i popiersi miejscowych twórców. Odpoczywając na ławeczkach podziwialiśmy skąpane w popołudniowym słońcu i jesiennych kolorach drzewa. Wracając do hotelu wstąpiliśmy do sklepu z biżuterią, gdzie eksponowane były piękne artystyczne precjoza. Miały tylko jedną wadę, były bardzo drogie.
9790

Po wieczornej mszy i kolacji zasłużony odpoczynek przed następnym etapem podróży, którym jest klasztor Tatev i starożytne kamienne obserwatorium astronomiczne.
2

Foto:Liliana Borodziuk,Zdzisław Borodziuk