Prawo i Sprawiedliwość idąc do wyborów w 2015 roku zapewniało swoich wyborców (w tym mnie), że nigdy nie da zgody na przyjmowanie muzułmańskich imigrantów, bowiem dba o nasze bezpieczeństwo.

Jednak jakoś się tak dziwnie dzieje, że jest ich coraz więcej i to nie tylko w Warszawie. Częstotliwość spotkania się z nimi znacznie wzrosła w ostatnich latach, mimo że premier M. Morawiecki zapewnia, iż nic się w tej kwestii nie zmieniło.

W związku z powyższym chciałabym wiedzieć jak to się ma do informacji podanej przez Andrzeja Potockiego, który w swoim cyklicznym felietonie „Ogniem na wprost”, („Sieci”, 01.10.2018, nr 40) podał informację, że „w ambasadzie uzbeckiej doszło do spot­kania z przedstawicielami 10 polskich firm z branży budowlanej, tekstylnej, rolnej, spo­żywczej i podpisania memorandum o współpracy. Rozważane jest sprowadzenie do Polski trzech tysięcy Uzbeków, w więk­szości wyznających islam”. Wszystko z powodu braku rąk do pracy.

Napisał on, że w 2017 roku 1, 2 tys. Uzbeków otrzymało po­zwolenia na pracę w Polsce, a spośród wszystkich krajów postsowieckich Uzbekistan jest największym „eksporterem” terrorystów.

Dzisiaj jest hossa a co będzie jak przyjdzie bessa. Przed laty Zachód też się otworzył na imigrację muzułmańską, bo brakowało pracowników, a dziś ma z nimi niekończące się problemy. My nie powinniśmy popełniać błędów, które popełnili oni. Nie możemy kierować się tylko krótkotrwałymi zyskami.

Już w grudniu 2017 r. zapaliły mi się czerwone lampki, gdy lider partii Wolni i Solidarni, Kornel Morawiecki ojciec premiera M. Morawieckiego, w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” stwierdził, że rząd PiS powinien stworzyć korytarze humanitarne, aby przyjąć uchodźców. „Zaproponujmy im naszą kulturę. Powinniśmy z uchodźców czynić nas. Tylko powinniśmy przybyszom postawić wymagania, zmusić ich do wysiłku, sami podjąć działania, które ‚ich’ przerobią na ‚nas’” (…) „Te 7 tysięcy (uchodźców) na 40-milionowy kraj, na które zgodził się poprzedni rząd, nie powinno być problemem”.

Kolejny raz, gdy w kwietniu 2018 roku minister Jacek Czaputowicz udzielając wywiadu francuskiej gazecie „Le Figaro” powiedział „przyjęliśmy 2700 migrantów przysłanych przez Europę Zachodnią”. Rząd włożył dużo wysiłku by te sprawy odkręcić, jednak nieufność nie tylko pozostała, ale wzrosła.

Od kilku tygodni dochodziły do mnie fragmenty informacji, że rząd premiera Mateusza Morawieckiego podpisał się pod jakimś dokumentem na podstawie, którego będziemy przyjmowali muzułmańskich imigrantów. Niewiele na ten temat mogłam znaleźć w tygodnikach „Sieci”, „Do Rzeczy”, „Gazecie Polskiej” i „Gazecie Polskiej codziennie” oraz w Internecie. Dopiero artykuł Aleksandry Rybińskiej, „Nowy wielokulturowy świat”, („Sieci”, 08.10.2018, nr 41) wyjaśnił sytuację i jestem nią przerażona. Bo rząd, co innego mówi a co innego robi. Okłamuje swoich wyborców.

Jak pisze pani Aleksandra, Polska podpisała Światowy Pakt ws. Migracji, „choć to dokument formalnie niewiążący jego sygnatariuszy, to jednak tworzy on określoną narrację, która – jak twier­dzi Niemiecki Instytut na rzecz Polityki Rozwojowej (DEI) – „trwale wpłynie na prawo międzynarodowe w tym zakresie”.

Ma zostać przyjęty w grudniu podczas szczytu ONZ w Marrakeszu. Jednak po przeanalizowaniu jego zapisów Stany Zjednoczone, Cze­chy i Węgry wycofały się z niego.

Chciałabym wiedzieć, czym polski rząd się kierował, że go podpisał. Mimo, że są głosy, iż „uzgodnienia zawarte w pakcie nigdy nie zostaną zastosowane w praktyce”, to nie powinniśmy się z tego cieszyć. Skoro go podpisaliśmy to możemy być pewni, że w stosunku do Polski jego zapisy będą konsekwentnie egzekwowane, tym bardziej, iż z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia

W 2009 r. na zakończenie konferencji praskiej dotyczącej konfiskaty mienia z okresu Holokaustu powstała Deklaracja Terezińska. Jest to niezobowiązująca lista podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić przejrzystymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą, skradzionego lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu.

W imieniu Polski dokument podpisał Władysław Bartoszewski oświadczając, że „nie może być mowy” o scedowaniu mienia ofiar Holokaustu na kogoś innego niż prawowici spadkobiercy. Dziś jest coraz silniejsza presja na odzyskanie przez organizacje żydowskie mienia bezspadkowego.

Po podpisaniu przez Donalda Trumpa ustawy 447 wielu polityków PiS twierdziło, że nie zagraża ona polskim interesom. Dziś może i tak jest, a co będzie za 5, 15, 25 lat?

Premier M. Morawiecki zaangażowany w kampanię wyborczą pięknie mówi na spotkaniach z wyborcami o walce z przestępczością VAT-owską, o wzroście PKB, spadku bezrobocia, rozwoju Polski, ale ani słowem o tym, że polski rząd podpisał się pod Światowym Paktem ws. Migracji i przyszłych konsekwencjach wynikających z jego podpisania.

Gdy prześledzi się wypowiedzi K. Morawieckiego, J, Czaputowicza, złożenie podpisu pod Światowym Paktem ws. Migracji oraz widzi się coraz więcej imigrantów z Azji i Afryki na ulicach polskich miast, nasuwa się wniosek, że premier konsekwentnie zmierza do cichego, coraz szerszego otwarcia naszych granic dla muzułmańskiej imigracji. Tylko z takim działaniem związane są konsekwencje – utrata zaufania przez wyborców i poparcia dla rządzącej partii.

Chcę się we własnym kraju czuć bezpieczna, a nie bać się wyjść na ulicę jak to ma miejsce na Zachodzie. Do tej pory popierałam prawicę jednak tracę do niej zaufanie. Jeżeli rząd nie wycofa się ze Światowego Paktu ws. Migracji i w dalszym ciągu będzie wpuszczał muzułmańskich imigrantów to należy zastanowić nad tym, dlaczego coraz więcej osób popiera Ruch Narodowy, który jako jedyny konsekwentnie sprzeciwia się przyjmowaniu imigrantów.

Foto:biblioteka mediów