1/ Nie ustają komentarze w sprawie wczorajszego spotkania Trumpa i Vance’a z Zelenskim. Nie będę oryginaly mówiąc, że nie do końca trafiają one w sedno, analizując, czy WZ dał się sprowokować, czy też nie. Bo to realnie bez znaczenia. Dlaczego? Zapraszam na.
2/ Zacznijmy od tego, co jest celem Trumpa i Vance’a? Ich głównym celem jest wymiana elity – wywalenie w kosmos starego deep state i zastąpienie go nowym. Jakkolwiek to zabrzmi, trochę jest to zainspirowane #dobrazmiana, o czym zresztą trochę się za Oceanem pisze.
3/ Różnica jest jednak taka, że w Polsce to nie ma większego znaczenia dla polityki zagranicznej, bo my i tak prawie o niczym nie decydujemy. W USA to ma znaczenie fundamentalne, bo USA to słabnący, ale wciąż hegemon.
4/ Polityka zagraniczna jest w tym sensie całkowicie funkcją polityki wewnętrznej. Trump ze swoimi techno-akolitami uznał, że wątek ukraiński będzie użyteczny do walnięcia w stare elity. Dlatego podgrzewał (także przez algorytmy) antyukraińskie emocje Amerykanów.
5/ Dygresja – od jakiegoś czasu słyszałem, że jeśli w jakiejś kampanii fundraisingowej w USA pojawia się temat Ukrainy, akcja jest zakilowana. Ludzie zostali przekonani, żeby nienawidzić Ukrainy. Większość nawet nie wie, gdzie ona leży. To bez znaczenia.
6/ Trochę jak Orban z Sorosem. Chodziło o znalezienie abstrakcyjnego wroga. Trump i Vance mają za przeproszeniem w dupie Ukrainę. To tylko narzędzie, żeby mieć lewar wspierający wymianę elit. Ukraina stała się zakładnikiem w tej rozgrywce.
7/ Z tej wąskiej perspektywy Trump ma rację – Kijów nie ma żadnych kart, bo nie jest podmiotem, ale przedmiotem tej wewnętrznej rozgrywki. Nie może nic dać Trumpowi, poza własną głową, której Amerykanie chcą (a chcą, bo zostali tak sformatowani przez algorytmy).
8/ Oczywiście WZ dał wczoraj genialny pretekst, żeby zadowolić emocję tłumów. Jak na igrzyskach, cezar Trump wyciągnął kciuk. Ale to mówi wszystko o pozycji WZ – był gladiatorem, mógł ładnie walczyć, ale i tak przeznaczony był na śmierć.
9/ Z perspektywy USA problem polega na tym, że WZ realnie ma jednak karty. UA się nie położy i nie podporządkuje woli Trumpa. Dla samego Trumpa to oczywiście bez znaczenia, bo powtórzę, to nie jest jego gra. Ale dla USA to ogromny problem, bo Trump wysadza fundamenty soft power.
10/ Dziś sojusznicy, głównie w Azji, a tam jest dziś interes USA (Indie, Japonia, Korea, Australia) wiedzą już, że USA nie jest wiarygodnym partnerem. I to jest tragedia dla Departamentu Stanu. Rubio to wie, stąd jego wczorajszy body language.
11/ To zresztą kolejny element gry o wymianę elit – podważając deep state, Trump uderza w globalne interesy USA. Z tego powodu tłumaczenie na gruncie geopolityki nie ma żadnego sensu – decyzje Trumpa są zupełnie z innego porządku.
12/ Ale znów – sojusznicy to widzo i rozumiejo, i to będzie jeszcze bardziej podważać globalną pozycję USA. To zmiana społeczna za Oceanem, rozkręcona przez algorytmy, stanowi realną podstawę zmiany polityki zagranicznej USA.
13/ Wnioski. Po pierwsze, WZ wpadł w pułapkę, trochę jak Saakaszwili w 2008 roku. Ale niezależnie od tego, co by zrobił, realnie to nic nie zmieniało, bo w tej wewnątrzamerykańskiej grze obsadza rolę gladiatora, który musi zginąć.
14/ Dochodzą zresztą sygnały, że przed spotkaniem dostał deal, który zakładał de facto kapitulację Ukrainy, i nie mógł tego podpisać. Cała reszta to były już tylko didaskalia. Teatr. Dwóch na jednego. WZ popełnił błąd, ale był on realnie bez znaczenia.
15/ Po drugie, wchodzimy w erę wojny między Trumpem i jego akolitami a deep state. Nie przesądzałbym o jej wyniku. Ale nie mam wcale pewności, że deep state wygra. To wynika z wypływu władzy do technofeudałów, co próbuje opisywać od jakiegoś czasu. To jest kluczowy proces.
16/ Po trzecie, taki obrót spraw będzie powodować ogromne turbulencje międzynarodowe, których kształtu nie da się przewidzieć. To jednak oznacza, że Europa musi wejść w rywalizację z USA i podbijać piłeczkę, bo to będzie wzmacniać deep state.
17/ Po czwarte wreszcie, byłoby dobrze, gdyby nasza prawica przestała się jarać Trumpem i tym cynicznym szarlatanem JD Vancem. Głównie dlatego, że w ich optyce Polska może potencjalnie odegrać taką samą rolę jak Ukraina. Mogą nas rzucić na pożarcie lwom= amerykańskim wyborcom.
18/ Możemy mieć pewność, że deklaracje Trumpa o wielkim polskim narodzie, naszych przyjaciołach, etc., są kompletnie bez znaczenia. Bo algorytmami można w kilka tygodni zrobić z nas zdradliwych potworów, jeśli tylko będzie to wewnętrznie użyteczne.
19/ To jednak kolejny argument, żeby UE poszła na wojnę z amerykańskimi technogigantami, bo tak jak meblują oni głowę Amerykanom, tak meblują już głowę Europejczykom. I my zamiast zastanawiać się nad realnymi problemami, dywagujemy, czy WZ nie powiedział o kilka słów za dużo.
20/ Powtórzę – ostatecznie to bez znaczenia. Nie dajmy sobie mydlić oczu. I przestańmy dywagować o zachowaniu WZ. Nie w nim leży problem.
Koniec
Autor: dr Marcin Kędzierski
Główny ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Stały autor portalu opinii Klubu Jagiellońskiego oraz stały współpracownik czasopisma idei „Pressje”. Adiunkt w Katedrze Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Były prezes Klubu Jagielońskiego oraz dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Prywatnie mąż i ojciec czwórki dzieci, radny sołecki i działacz wiejski.
Zostaw komentarz