Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na działania, które siły ukraińskie cały czas prowadzą na terytorium Krymu. Ostatnie kilka miesięcy SZU masakrują wręcz rosyjskie radary i obronę przeciwlotniczą na Krymie. Robili to też wcześniej. Robili to z pomocą zachodnich rakiet Storm Shadow – SCALP, z pomocą amerykańskich ATACMS. No i zapasy tych rakiet się wyczerpały. Francuzi udostępniają to co produkują, ale w praktyce to oznacza dostawy rzędu kilkudziesięciu rakiet rocznie. Zaś u Amerykanów zmieniło się podejście do wojny i na nowe rakiety ATACMS nie ma co liczyć. W tej sytuacji wydawałoby się niewiele Ukraina może zrobić. A jednak robi i tempo atak się zwiększyło, a nie zmalało.

Jak Ukraińcy tego dokonują? Z pomocą dronów morskich. A konkretniej wyspecjalizowanych dronów, które przenoszą małe drony uderzeniowe FPV. Ukraińcy podpływają nimi bliżej brzegu półwyspu krymskiego, za każdy mrazem w innym miejscu, pózniej z drona morskiego startują drony rozpoznania i uderzeniowe FPV i zaczyna się polowanie w promieniu kilkudziesięciu km od brzegu. W ten sposób uszkodzono lub zniszczono już dziesiątki celów na półwyspie krymskim. To zmusza Rosjan cofać OPL i radary w głąb półwyspu, a to z kolei zwiększa pole manewru dla Ukraińców. W wyniku czego mogą atakować Rosjan na tym kierunku jeszcze aktywniej.

Oczywiście do celów poważniejszych potrzebne są rakiety z ciężką głowicą. Ale dla wyeliminowania radaru czy systemu OPL mały dron jest zupełnie wystarczający. To nie tylko pozwala Ukraińcom wykonywać zadania w oparciu o własne zdolności, ale i robić to za ułamek tych kosztów, które trzeba byłoby wydać przy użyciu tradycyjnych zachodnich rakiet manewrujących. Wszystko w tej wojnie sprowadza się do reguły – dobre jest to co wykonuje zadanie i mało kosztuje. Bo wojna jest intensywna, długotrwała i droga. I najbardziej skuteczna broń jeżeli jest zbyt skomplikowana i droga, a przez to produkowana w małych ilościach – jest na tej wojnie bezużyteczna.