Rower to narzędzie kontuzjogenne. Przekonałem się dzisiaj podczas powrotu z rajdu pt. Śląskie Święto Rowerowe. Tam zamaszyscie zebrałem zakręt w rejonie stawu Amelung, Chorzów 2, że obaliła mnie choinka w którą wrąbałem. Patrz foto.
Kolano podarte i niezły siniec na lewym udzie. Jeszcze parę otarć. Dobrze, że rower cały. Dojechałem do mojej mety, czyli domu.
Jedźcie szeroko, ale nie za szeroko. Tak jak ta matka co mówiła do syna lotnika: Lataj dziecko nisko i powoli.
Howk! Zew
Dobieszowicka Złamana Strzała
Zostaw komentarz