Zazwyczaj w większości spraw zgadzam się z red. Łukasz Warzecha, którego publicystykę uważam za jeden z nielicznych głosów rozsądku w medialnej dżungli. Zazwyczaj, ale nie zawsze.

Tym razem mamy właśnie taką sytuację, gdy nie zgadzam się z Nim w oglądzie sprawy wynagrodzeń i zagrania Kaczyńskiego pod publiczkę. Oczywiście zgadzam się, że jest to populistyczne zagranie, tyle, że w odróżnieniu od red. Warzechy nie widzę w tym niczego specjalnie groźnego ani oburzającego. Ogólnie rzecz ujmując Kaczyński mnie rozbawił tym posunięciem, choć tak naprawdę najbardziej rozbawił mnie Korpus Żelaznych Lemingów Totalnej Opozycji, który miał i nadal ma wielkie trudności z pozbieraniem się po tym ciosie poniżej pasa i miotają się równie śmiesznie, co głupio.

Natomiast różne kwestie związane z tym, że politycy powinni zarabiać więcej, że obniżanie wynagrodzeń spowoduje odpływ kompetentnych ludzi od władzy uważam za zupełnie nietrafione. Nietrafione, dlatego że problem jest kompletnie bez znaczenia.

Wiemy, bo widzimy to na każdym kroku, jak krótka jest ławka kompetentnych ludzi w PiS. Równie krótka jak była w PO-PSL, w SLD i całej reszcie tej hałastry. Ludzie idą do władzy po pieniądze oczywiście, ale idą do władzy też (a może głównie) ze względu na żądzę władzy, realizując potrzebę bycia widzianym, znanym. Idą też, bo nie potrafią niczego innego robić.

Ale co najważniejsze jedynie niewielki odsetek tych ludzi to ludzie kompetentni! Ogromna większość nie dokonała w życiu dokładnie niczego, są zawodowymi politykami, poza polityką są nikim. A ci, którzy SĄ kompetentni (w obecnych kręgach znam takich dwoje – panią Streżyńską, którą wykopano i Piotra Naimskiego – może są inni, ale ja o nich nie wiem) nie idą do ministerstw dla pieniędzy, tylko właśnie dlatego, że mają poczucie jakiejś misji. I pójdą do ministerstwa zarówno za 12000 jak i za 10000.

Warto jednak zwrócić uwagę na sprawę podstawową. Otóż oburzanie się na Kaczyńskiego za populistyczne zagrania jest nierozsądne! To oczywiste, że w systemie, w którym żyjemy, który został zdefiniowany przez naszą konstytucję, właśnie tak się rządzi. Jest tak, że w Polsce rządzi jedna osoba – szef partii mającej większość. Poprzednio był to Tusk, teraz Kaczyński. Partie polityczne nie mogą mieć w swoich szeregach znaczących osobowości, bo to zagraża pozycji szefa. W innym systemie byłoby zapewne inaczej. I dlatego mamy na przykład pisiorów, a nie zwolenników Ziobry, zwolenników Glińskiego i zwolenników Macierewicza… Choć tych ostatnich trochę faktycznie jest, a gdy się faktycznie pojawili, to Macierewicz nagle znikł ze sceny. Bo w naszym systemie rządzi szef.

Po to, by mogło być inaczej konieczna byłaby dogłębna zmiana konstytucji. A tej nie będzie, bo byłoby to samobójstwo dla praktycznie wszystkich obecnych partii.

Tak więc Kaczyński wykonał logiczny ruch i prawdopodobnie na tym zyska. Chętnych do bycia posłami zawsze znajdzie, nie tych, to innych. Tak samo dobrych i kompetentnych jak obecni.

Autor: Adam Pietrasiewicz
Dziennikarz, wydawca, tłumacz, programista i analityk, półliterat, audytor dostępności – www.akceslab.pl Prowadzi bloga autorskiego tutaj (adres: pietrasiewicz.net/blog/). Współautor, razem z Wojciech Bogaczyk powieści Powroty, alternatywnej historii opublikowanej w 2014 roku przez Narodowe Centrum Kultury w serii Zwrotnice czasu. Samodzielnie opublikował Ponadczasowy przewał.