25 stycznia 1959 roku dziewięciu radzieckich studentów wraz z dziesiątym przewodnikiem wybrała się na kolejną wyprawę podbiegunową. Seria wypraw miała na celu trening przed wyprawą na Arktykę. Uczestnicy nie byli nowicjuszami. Na początku jeden z uczestników rozchorował się i musiał zrezygnować z udziału. 27 stycznia grupa pod przywództwem Diatłowa wyruszyła w stronę góry Otorten, której nazwa w języku zamieszkującego tam ludu Mansów oznacza „Nie idź tam”. Nieopodal tej góry znajduje się wzniesienie Chołatczachl (Cholat Siahl) co w języku Mansów oznacza „Góra Umarłych”. Rejon ten znany jest z niewyjaśnionych anomalii geofizycznych, dźwiękowych oraz wizualnych.
1 lutego ekspedycja rozbiła obóz na zboczu góry Cholat. To co zdarzyło się w nocy wiedzą jedynie martwi uczestnicy ekspedycji. Na podstawie śladów ustalono, że uczestnicy wybiegli w noc boso, niekompletnie ubrani. Z namiotu wydostali się robiąc rozcięcie nożem. W panicznej ucieczce przebiegli około kilometra. Tam zatrzymali się i rozpalili niewielkie ognisko. W temperaturze -15°C zmarznięci, próbując się ogrzać poparzyli sobie ręce. Pięć osób zamarzło przy samym ognisku oraz w niedalekiej odległości od niego. Ciekawostką jest, że ci ludzie nie usiłowali podsycać ogniska. Pozostałe cztery schroniły się w jamie ziemnej i także zamarzły. Osoby w jamie miały połamane żebra, zmasakrowane narządy wewnętrzne, a jedna z osób pozbawiona była języka.
Rok po ekspedycji Diatłowa w okolice góry Cholat wysłano ekspedycje badawczą. Jeden z geologów wyrusza na samotny rekonesans w okolice. Nagle ogarnia go niewytłumaczalny atak paniki i chowa się w szczelinie skalnej. Po kilku godzinach wraca do obozu. W obozie odnajduje martwe ciała towarzyszy.
Teorii przyczyn tajemniczych śmierci przedstawiano wiele. Posądzano tubylczą ludność Mansów, lawinę, UFO, yeti, infradźwieki, broń wojskową lub nawet nieświeże konserwy. Każda z tych teorii nie znalazła potwierdzenia. Około roku po wydarzeniach, ZSRR zamknęło cały ten obwód dla turystów.
Historia ta doczekała się wielu fabularnych produkcji filmowych, książkowych oraz radiowych. Polskie studio deweloperskie IMGN.pro wyprodukowało komputerową grę Kholat. Gra rozpoczyna się krótkim wprowadzeniem i przypomnieniem historii. W Kholacie wcielamy się w postać osoby pragnącej samodzielnie rozwikłać zagadkę grupy Diatłowa. Ze stacji Iwdiel lub Wiżaj wyruszamy w drogę na miejsce tragedii. W trakcie drogi dopada nas śnieżyca. Dochodźmy do opuszczonego namiotu uczestników wyprawy i tutaj zaczyna się nasza mroczna przygoda. W całej grze napotykamy przeróżne zjawiska paranormalne, czyli duchy, dziwne światła, dźwięki i inne manifestacje, które nas straszą. Uczucie zagubienia, nieokreślonego zagrożenia, bezsilności wobec otaczających nas zjawisk oraz ciekawa konstrukcja innego świata czynią z gry Kholat doskonałą pozycje dla osób lubiących horrory. Gra na każdym etapie zaskakuje wydarzeniami. Zakończenie gry zmusza nas do zastanowienia i sięgnięcia do źródłowej informacji.
Ciekawy motyw w grze stanowi kompletowany dziennik z którego poznajemy odczucia i zawirowania emocjonalne uczestników wyprawy.
Poza niesamowitą historią Kholat posiada również immersyjną grafikę oraz fantastyczne udźwiękowienie, co doskonale spełnia zadanie porządnego straszenia gracza.
FoxyBoy