Pamiętam ten cielęcy wiek, próg lat 70 – tych. II LO imienia wtedy Majkowskiego, obecnie Malczewskiej. Jakie były z naszej strony śmichy chichy, kiedy zjechali się na zjazd absolwenci.

Także ci sprzed pół wieku. Geriatria, komentowaliśmy, patrz ten ledwo się rusza, po co im to, lepiej by w domu siedzieli. Wydawało nam się, że upływ czasu nas nie dotyczy, że będziemy zawsze piękni i młodzi, a 40 latek to już kompletny starzec…

I co mam teraz powiedzieć, kiedy w przyszłym roku osiągnę siódmy krzyżyk? Mogę jedynie powspominać. Maturę pisaliśmy na sali gimnastycznej. Z polskiego wybrałem temat o Marii, nie wiem już czy Konopnickiej, czy Dąbrowskiej.

Podczas pisania testu z matmy mój ulubiony profesor Marian Foremny śledził tylko lot, ściąganych gumka ściąg. Przeszło, minęło. Potem była domówka, jak się teraz mówi, wino z gąsiora ojczyma, Omega i pierwsze gorące pocałunki na kanapie z udziałem kilku par.
Świat leżał u naszych stóp. Czy chciałbym wrócić do tamtych czasów? Nie wiem, w każdym bądź razie jeszcze je pamiętam.

Pozdrowienia dla Matuzalema, ówczesnego dyrektora Józefa Niedźwieckiego, bo jakby nie on to pewnie w ogóle do liceum bym się nie dostał. O przygodzie z Teatrem Poezji nie wspomnę. Niezapomniane były też lekcje francuskiego z Prof. Heljakiem oraz polskiego z Prof. Wladysławą Sawicką.
Zbigniew Zew Wieczorek klasa 4 b. Matura 1974.

Podpis foto
Z rowerem przed moim liceum