Od kilku miesięcy w prawicowych środkach przekazu coraz częściej pojawiają się informacje dotyczące paktu migracyjnego na który zgodził się rząd Tuska. Mimo, że on temu bez ustanku zaprzecza potwierdził to kanclerz Olaf Scholz. Michał Moskal ujawnił dokumenty mówiące o tym, że państwo przygotowuje się na olbrzymie fale nielegalnych imigrantów, a europoseł PO Janusz Lewandowski potwierdził, że pakt migracyjny wejdzie w życie w połowie 2026 r. Niemcy nie czekając na jego wejście na zachodniej granicy sukcesywnie podsyłają nam niechcianych imigrantów bez żadnej reakcji premiera.
To nie przypadek, że rząd przekazał ok. 500 mln złoty na utworzenie 49 Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC ) w różnych regionach Polski.
Mimo, iż ma ich powstać 49 to poza Ostrołęką nie ma protestów. Jak mówią mieszkańcy wielokrotnie pytali o cel tworzenia Centrów Integracji Cudzoziemców i sposobu ich funkcjonowania. Niezmiennie otrzymują odpowiedź (z Mazowieckiego Centrum Polityki Społecznej, jak i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji), że „CIC mają realizować zadania usługowe i informacyjne. Oznacza to, że cudzoziemcy nie będą tam przebywać, a przychodzić w celu otrzymania konkretnych usług integracyjnych lub otrzymania informacji”. A ja mam pytanie, a gdzie będą mieszkać skoro CIC mają świadczyć tylko usługi i informacje?
Zgadzam się z redaktorem Ziemkiewiczem, że jeżeli będą powstawać CIC to powinny być tworzone głownie w tych rejonach w których była największa liczba osób bojkotujących referendum. Skoro im migranci nie przeszkadzają co dali wyraz poprzez jego bojkot, to niech oni ich ubogacają.
Jakoś nie nagłaśnia się faktu, że Tusk miał możliwość jego zablokowania, gdy 14.05.2024 Rada UE go przyjmowała. Mógł nakazać politykom swojego rządu, którzy brali udział w głosowaniach, by domagali się zdjęcia tego punktu z agendy. Mieli do tego prawo, bo w 2018 r. podczas szczytu Rady Europejskiej (spotkanie szefów rządów państw członkowskich UE) na wniosek Polski w konkluzjach ze spotkania zapisano, że jeśli choćby jedno państwo zażąda głosowania jednomyślnego w sprawach polityki migracyjnej, wówczas należy się do tego zastosować.
Skoro przedstawiciele Tuska nie domagali się tego, to podczas głosowania zastosowano zasadę większości. Tym samym zostały złamane nie tylko ustalenia ze szczytu Rady Europejskiej, ale i traktaty, które gwarantowały, że kwestie migracyjne są obszarem, w którym należy głosować jednomyślnie. Gdy wszystko zostało klepnięte późniejszy polski sprzeciw to działania pozorowane, które nie miały już żadnego znaczenia, a były robione na potrzeby krajowe.
Na początku stycznia 2024 r. „Gazeta Polska Codziennie” ujawniła, że Unia Europejska planuje w ramach tzw. mechanizmu wyrównawczego zalać nielegalnymi migrantami kraje, które dotychczas ich nie przyjmowały, w tym Polskę. Wówczas premier Donald Tusk, pytany o tę sprawę, zapewniał, że „jeśli chodzi o stanowisko polskiego rządu w Unii Europejskiej, to nie będzie naszej zgody, akceptacji dla żadnego przymusowego mechanizmu. – I chcę państwa zapewnić, że Polska nie przyjmie nielegalnych migrantów w ramach żadnego takiego mechanizmu”.
To przedstawiciele rządu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy w grudniu 2023 r zaakceptowali w Brukseli założenia paktu migracyjnego, zgłaszając do niego jedynie uwagę, że może on nie być dobrym rozwiązaniem dla państw Wspólnoty.
W Warszawie w styczniu br. odbyło się nieformalne posiedzenie ministrów spraw wewnętrznych krajów UE, na którym polski minister Tomasz Siemoniak, zgodzili się z koniecznością przyspieszenia wdrażania paktu migracyjnego.
Z kolei w połowie czerwca 2024 r Aleksandra Fedorska, dziennikarka Radia Wnet podała – „Dowiedziałam się, że na konferencji prasowej z udziałem Marka Cebuli (wojewoda lubuski – red.) w Gorzowie Wielkopolskim strona polska przyznała, że wydalonych z Niemiec do Polski zostało 7500 osób”.
Jan Przemyłski, w artykule „Niemcy wywieźli 47 tys. migrantów do państw sąsiednich. Polski rząd podaje inne dane”, („GPc”, 14.02.2025) napisał, że niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser poinformowała, w lutym 2025 r, że Niemcy wydaliły już blisko 47 tys. nielegalnych migrantów do krajów ościennych. „Gazeta Polska codzienna” chciała dowiedzieć się od kierownictwa MSWiA, ile osób ze wspomnianej puli 47 tyś. trafiło do Polski. Mimo kilku prób politycy koalicji rządzącej nie chcieli odpowiedzieć na proste pytanie.
Gdy wreszcie odpowiedzieli podali inne dane. „Informujemy, że od l stycznia do 9 lutego 2025 r., z Niemiec do Polski przekazano łącznie 76 cudzoziemców: w ramach readmisji –13 cudzoziemców, na podstawie rozporządzenia Dublin – 63 cudzoziemców. Na ten moment najwięcej zawróceń dot. obywateli Afganistanu (10)” – czytamy w odpowiedzi MSWiA. „Natomiast w całym 2024 r. z Niemiec do Polski zawrócono 688 osób: w ramach readmisji – 357 cudzoziemców, na podstawie rozporządzenia Dublin III – 331 cudzoziemców”.
Jak te dane mają się do informacji wojewody lubuskiego Marka Cebuli?
Nie zważając na to, że widmo relokacji zbliża się coraz większymi krokami wielu Polaków nie zdaje sobie z konsekwencji jakie ona przyniesie. Twierdzę to na podstawie rozmów ze znajomymi z całej Polski. Temat napływu migrantów nie wywołuje większych emocji, jest przez nich traktowany marginalnie. Jak coś abstrakcyjnego, co ich nie dotyczy.
Nie łączą faktu, że dzięki temu, iż Polska dotychczas nie otworzyła się na niekontrolowaną migrację poziom bezpieczeństwa u nas jest znacznie większy niż w krajach które to zrobiły. Dzięki Tuskowi czasy spokojnego wyjścia na ulicę w dzień bezpowrotnie się kończą.
Wydawałoby się, że mając informację z zagrożeń jakie spowodowała ona w krajach które radośnie wpuściły ich do siebie (gwałtowny wzrost zorganizowanych grup przestępczych (kradzieże, rozboje, morderstwa, zmuszanie do prostytucji, przemyt narkotyków, broni), walki gangów, separacja od ludności miejscowej, z powodu odrębności kulturowej i wyznaniowej powstawanie gett etnicznych, narastające konflikty między ludnością napływową a ludnością miejscową, niechęć do asymilacji i nauki języka, niechęć akceptacji systemu prawnego, są zapleczem dla rekrutacji do organizacji terrorystycznych, koniecznością zapewnienia im socjalu, w dłuższej perspektywie zniszczenie tożsamości narodowej), Polacy będą wszelkimi sposobami się jej przeciwstawiać, a partie które się na to zgodzą automatycznie przejdą do historii.
Nic z tych rzeczy. Większość Polaków żyje w jakimś matrixie. Wszelkie informacje dotyczące paktu migracyjnego traktują jako straszenie. Może dotknie to kogoś ale nie ich, ich krewnych czy znajomych.
Europejska komisarz spraw wewnętrznych Ylva Johansson zapowiedziała na początku 2024 roku, że do Unii Europejskiej rocznie ma przybywać 4,5 mln migrantów. Przebudzenie będzie bardzo bolesne.
Chociaż ten proceder trwa od 2023 r jakoś nie słyszałam by któraś z partii jasno zadeklarowała, że jak obejmie władzę to pierwszą decyzją będzie nie tylko, zamknięcie wszystkich Centrów Integracji Cudzoziemców, również nastąpi koniec podrzucania nam przez Niemców imigrantów, zrobi ich przegląd pod kątem czy rzeczywiście byli w Polsce. Tych którzy nigdy tu nie byli odeśle z powrotem do Niemiec.
Zastanawiam się dlaczego TV Republika do tej pory nie zrobiła żadnego reportażu o miejscach ich relokacji, nie wysłała do nich swoich dziennikarzy by na żywo pokazali miejsca ich przebywania i przeprowadzali wywiady z mieszkańcami jak to miało miejsce w przypadku zaprzysiężenia Trumpa.
By zatrzymać zalew imigrantów Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja złożyły projekty uchwał Sejmu wzywającej rząd do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego.
Według Adriana Zandberga Polska musiałaby wystąpić z Unii Europejskiej, wypowiadając pakt, który został przyjęty. Gdy Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało przywrócenie od 16.09.2024 r kontroli na wszystkich granicach lądowych na pół roku łamiąc w ten sposób porozumienie z Schengen, to jakoś Niemcy z tego powodu nie muszą z niej występować
Ekspert Davide Colombi z brukselskiego think tanku Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) podkreślił, że część państw, które od 2015 r. decydowały się na przywrócenie kontroli, w tym Niemcy, robiły to bezprawnie. Tylko u nas gdy dbając o własny interes sprzeciwiamy się Unii, to od razu znajdzie się podpowiadacz który podpowie jak ona powinna za taki akt niesubordynacji ukarać Polskę. Wszystkie kraje mogą dbać o własne interesy, tylko nie Polska.
Na Polakach mści się bojkot referendum w którym jedno z pytań dotyczyło migrantów „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”.
Tuskowi bardzo zależało by było ono nieważne. Jak sam powiedział podczas Rady Krajowej PO „Uroczyście, przed wami, unieważniam referendum”. Ponieważ jego ważność związały by mu ręce i nie mógłby nawet po cichu przyjmować migrantów wbrew większości Polaków.
Dlatego ówczesna opozycja PO razem z popierającymi ją środkami przekazu zrobili wszystko by wyborców do niej zniechęcać. Przedstawiane było jako referendum PiS lub Kaczyńskiego. A przecież nie jest ważne kto je organizuje tylko czego dotyczy. Nawet gdyby zorganizowały je krasnoludki, to trzeba było wziąć w nim udział, bo dotyczyło bezpieczeństwa i w przyszłości rozpadu tożsamości narodowej, a więc najbardziej żywotnych spraw obejmujących wszystkich Polaków
Dla wielu katolików zaskoczeniem było stanowisko Episkopatu Polski. W komunikacie Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek, przekazano, że w odpowiedzi na nowe wyzwania dotyczące polityki migracyjnej „nie ma potrzeby czynić przedmiotem referendalnych rozstrzygnięć”, lecz „roztropnych działań i dialogu społecznego z uwzględnieniem możliwości i konsekwencji społecznych w przyszłości”. (…) „Apelujemy do wszystkich jej uczestników, polityków, publicystów i mediów o rzetelne i odpowiedzialne, zgodne z faktami i wolne od ideologii, prezentowanie sytuacji uchodźców i migrantów w Polsce i Unii Europejskiej. Stanowczo przestrzegamy przed ich instrumentalnym wykorzystywaniem do rozgrywek politycznych oraz kształtowaniem postaw ksenofobicznych. Takie działania są nie do pogodzenia z chrześcijańskim nauczaniem”.
Komentując stanowisko polskiego Kościoła katolickiego rzecznik rządu Piotr Müller stwierdził. – Uważamy, że w kluczowych sytuacjach obywatele powinni podjąć taką decyzję w referendum. I mówimy o przymusowej relokacji, bo to będzie przedmiotem referendum, a nie kwestia, czy komuś pomagamy w trudnej sytuacji, czy nie”.
Jeżeli Episkopat nie pomaga, to niech się nie wypowiada w sytuacji gdy biskupi i kardynałowie zamknięci w swoich pałacach nie będą każdego dnia ponosili kosztów przyjęcia obcych kulturowo ludzi, a wszystko spadnie na społeczeństwo polskie w tym proboszczów i zwykłych księży.
Jeżeli wśród Polaków nie ma jednomyślności w tak fundamentalnej sprawie jak pakt migracyjny, to czarno widzę przyszłość Polaków i Polski.
Zostaw komentarz