Nie muszą wyglądać jak śmierć na urlopie. Być smutasami i „sikać agresją” bo ich dotkną rak. Nie muszą biadolić i skarżyć się. Coraz częściej „wyciskają życie na maxa”. Uprawiają sporty, podróżują, dbają o swój wygląd. Bo nie chcą taniego, ckliwego współczucia. Banalnego „trzymaj się”. I trzymają się. „Pędzla” życia, którym malują każdy nadchodzący dzień. Chorzy onkologicznie.

Gro społeczeństwa, ta zdrowe, ma w większości spaczony wizerunek osoby chorej onkologicznie. Mnie samego to wiele razy spotkało i spotyka . Znajomi widząc mnie na ulicy zagadują na przywitanie „o jakość się trzymasz”, „o, jakoś dobrze wyglądasz”. Co brzmi jak „ty jeszcze żyjesz?”. Puszczam mimo uszu takie odzywki bo często ich wyraziciele mają dobre intencje. Niekiedy jednak odpowiadam słowami Twaina „pogłoski o mojej śmieci są grubo przesadzone”.
Bo co mam powiedzieć.
Lepiej zresztą by milczeli bo to co dla nich jest banalnym zwrotem grzecznościowym, dla mnie, ostrzem wymierzonym prosto w serce.
Ten ich wizerunek jest z gruntu fałszywy i tylko czasami jakaś kampania społeczna stara się go zmienić.

Chcą nas widzieć ( bo patrzą, a nie widzą) jako ludzi napiętnowanych cierpieniem. Z charakterystycznymi jego oznakami. Wychudzoną sylwetką, bladością na twarzy, powolnym chodem i wiecznym narzekaniem „Boże jak mnie boli”. A kiedy spotykają obraz inny od oczekiwanego wpadają w konsternację. No bo jak to, większość nas do tego wizerunku nie pasuje.
Po operacji wycięcia guzów na wątrobie ( nie wszystkich), blisko 8 lat temu pisałem o tym w obszernym tekście na blogu pt. „Przeszedłem Rubikon”. Opisałem w nim jak ja rozumiem chorobę. Jak ją przeżywam. I niekoniecznie dramatycznie. Myślę, że część tych doświadczeń i myśli jest wspólna dla wszystkich „sióstr i braci” onkologicznych. Pisałem, ale jak grochem o ścianę.

Zatem powtórzę raz jeszcze.

Nie obdarzajcie nas przecenionym współczuciem czy delikatnością ostrzejszą jak brzytwa na gębie. Nie „częstujcie” nas banałami, od których robi się nam niedobrze. Lepiej częściej pomilczcie.

Czego od was oczekuję?
Traktujcie nas normalnie. Jak siebie samych.

Ps. I proszę, darujcie sobie komentarze.

Antoni StyrczulaAutor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl