Między Berlinem a Moskwą musiało dojść do jakiegoś uzgodnienia utworzenia nowego ładu na obszarze „między Władywostokiem a Lizboną”. Czyli od wschodu Rosja, a od zachodu Niemcy miałyby zorganizować wspólnotę „eurazjatycką”, która stałaby się ośrodkiem mocarstwowym decydującym o losach świata, zdolną przeciwstawić się zarówno obecnemu hegemonowi światowemu Stanom Zjednoczonym jak i rosnącym w siłę Chinom.

Fundamentem tego zamiaru miała być współpraca niemiecko-rosyjska dostarczająca Niemcom rosyjskich surowców, a Rosji niemieckich zaawansowanych technologii. W efekcie niemiecka gospodarka korzystając z taniego gazu i ropy mogłaby zdominować Europę, gdy nowoczesne technologię dałyby Rosji potęgę, także militarną.

Ten zamiar pokrzyżowali Ukraińcy stawiając opór, co spowodowało wybuch wojny, której Rosja nie planowała. Putin wysyłając wojsko najwyraźniej zakładał, że Ukraińcy nie są zdolni do stawienia oporu i wystarczy „solidna” demonstracja zbrojna, aby ich zmusić do uległości. W orędziu do Rosjan 24 lutego ub. r. pogardliwie wyrażał się o Ukraińcach. Mówił o Ukrainie jako o państwie upadłym, a więc niezdolnym do obrony.

Zaplanowana demonstracja siły miała też trwać krótko. Generał Erich Vad, były doradca kanclerz Angeli Merkel powiedział, że Putin wygra, gdyż ma „nowoczesną”, „dobrze wyposażoną” armię, a operacja na Ukrainie potrwa kilka dni – „nie więcej”. Ale Ukraińcy nie przestraszyli się sołdatów Putina, obrona Ukrainy okazała się dobrze zorganizowana, armia i naród wykazują wysokie morale, siły zbrojne Ukrainy walczą.

„Operacja” Putina przekształciła się tym samym w pełnoskalową wojnę, a władze Niemiec nie były w stanie otwarcie wspierać Rosji wobec powszechnego oburzenia jakie wywołała rosyjska agresja. Niechętnie muszą uczestniczyć w ustanawianiu sankcji nakładanych na Rosję, nawet deklarować, że będą wysyłać broń Ukraińcom.

W Berlinie powinno być oczywiste, że „deal” z Moskwą załamał się, a wraz z tym upada przywództwo niemieckie w UE, które w rezultacie konszachtów z Putinem zafundowało całej Unii niszczący ją kryzys. Teoretycznie Niemcy mogłyby uderzyć się w pierś, przyznać do popełnienia ciężkiego błędu w relacjach z Rosją i z całych sił wesprzeć Ukrainę. Na tej podstawie zacząć odbudowywać swoje przywództwo w UE. Ale Berlin musiałby wtedy angażować się po stronie „faszystów” z Warszawy, a więc zmienić kierunek polityki unijnej wobec Polski. Czy politycy niemieccy są w stanie tak postąpić, czy związki rosyjsko-niemieckie (Schroeder) pozwalają na dokonanie takiej zmiany w polityce Berlina?

Czy Polska zdoła na czas uzbroić i rozbudować swoją armię, opanować elementy destrukcyjne i anarchizujące państwo?

Miejmy też świadomość, że Europa i Polska znowu weszły w bardzo trudny okres swych dziejów!

Autor: prof. Romuald Szeremietiew
Polski polityk, publicysta, doktor habilitowany nauk wojskowych, nauczyciel akademicki, m.in. profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.