Siedziałem w mieszkaniu u mojej Cioci gdy zadzwonił Tata i powiedział żeby włączyć telewizor bo chyba Prezydent zginął. Ta wiadomość była jak uderzenie pioruna w środku słonecznego dnia, nie możliwa do przyjęcia.
Jak to , Prezydent RP nie żyje ?! – pomyślałem nie wierząc.
Włączyliśmy telewizor i słuchaliśmy wiadomości, po jakimś czasie pojawiła się lista potencjalnych ofiar a tam koledzy mojego Taty, ludzie których znaliśmy od wielu lat…. no i Para Prezydencka.
15 lat temu doszło do największej lotniczej tragedii w dziejach powojennej Polski. W drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginęła delegacja polskich polityków, przedstawicieli wojska, duchowieństwa, środowisk kombatanckich, rodzin katyńskich, ostatni Prezydent RP na uchodźstwie z Prezydentem RP i jego małżonką na czele.
Ta katastrofa, która tak naprawdę dotknęła Nas wszystkich Polaków pokazała w pierwszych dniach, że potrafimy być razem i jednoczyć się w obliczu Narodowego dramatu.
Pojechałem na Krakowskie Przedmieście a tam z minuty na minutę zaczęli pojawiać się ludzie ze zniczami w ręku.
Czuło się taką pustkę, przenikająca cisza i taki ból, pytanie – jak to się stało że zginął Prezydent RP i cała delegacja ???
Ludzi przybywało co raz więcej i więcej a Krakowskie Przedmieście przed pałacem prezydenckim płonęło w biało czerwonym świetle lampek oraz kwiatów.
W telewizji i gazetach zaczęły pojawiać się piękne zdjęcia pary prezydenckiej, do tej pory nigdzie nie publikowane a w wywiadach czule wspominano ofiary katastrofy smoleńskiej.
Nagle okazało się że Polską rządził mąż stanu, wielki i wybitny polityk. Człowiek o ogromnej odwadze bo jak inaczej nazwać zwołanie przywódców Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy do przylotu do Gruzji aby stanąć na placu w Tobilisi w obliczu nadciągających rosyjskich wojsk i wyrazić swój sprzeciw wobec imperialnym zapędom Putina. Okazało się też że Prezydent był normalnym uśmiechniętym człowiekiem, który u swego boku miał wspaniałą kochającą i troskliwą żonę, Pierwszą Damę, Marię Kaczyńską.
Niestety ten stan nie mógł trwać wiecznie bo już w pierwszych godzinach jaki następnych dniach pojawiały się w przestrzeni medialnej powielane kłamstwa o rzekomej winie pilotów, gen. Błasika a nawet i samego Prezydenta jako osoby mające odpowiadać za rzekomą katastrofę.
Machina oszczerstw i opluwania tragicznie zmarłych ruszyła na całego. Na Krakowskim Przedmieściu zaczęło dochodzić do fizycznej napaści na modlących się ludzi pod krzyżem postawionym przez harcerzy. Wyszydzano i opluwano tych co o prawdę i sumienie narodu polskiego walczyli nie na pięści i inwektywy ale oddając w modlitwie Bogu Najwyższemu.
Któregoś dnia oglądając w telewizji wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia mój Tata powiedział:
Zaprowadź mnie tam ! Ja tam muszę być !
Dlaczego? – spytałem
Bo żeby o czymś mówić to trzeba to przeżyć i tego dotknąć – odpowiedział
Te słowa utkwiły we mnie aż po dzień dzisiejszy.
Aby mówić o konkretnych sytuacjach trzeba mieć wiedzę i brać udział w tych wydarzeniach, tego nauczył mnie mój Tata.
15 lat temu wziąłem udział w bardzo ważnym i tragicznym wydarzeniu, które ukształtowało mój pogląd na to jakiej chcę Polski, jaka powinna Ona być oraz jakie cechy powinien posiadać Prezydent RP.
Wiedza, merytoryczność, determinacja, odwaga – takie właśnie posiadał Prof. Lech Kaczyński, człowiek który zasiadał na najwyższych stanowiskach urzędniczych w Polsce.
🔹 Senator I kadencji 1989-1991
🔹 Poseł I i IV kadencji 1991-1993, 2001-2002
🔹 Prezes Najwyższej Izby Kontroli 1992 – 1995
🔹 Minister Sprawiedliwości i Prokuraktor Generalny 2000 – 2001
🔹 Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy 2002 – 2005
🔹 Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej 2005- 2010
Po tych 15 latach od tej tragedii, którą osobiście uważam za atak – zamach na samolot z Prezydentem RP na pokładzie powraca pytanie postawione w czerwcu 1992 przez Premiera Jana Olszewskiego „Czyja będzie Polska ?” oraz stwierdzenie mojego Taty rozpoczynające film „Krzyż” w reżyserii Ewy Stankiewicz –
„To nie jest spór o samolot !” – powiedział Tata
A o co ? – zapytała Ewa Stankiewicz
To jest spór o wartości na jakich chcemy budować Polskę – odpowiedział
Ten spór trwa do dzisiaj.
Ja chcę Polski opartej o system wartości moich przodków, tych co walczyli o wolną i niepodległą Polskę. Wartości wyznawanych przez mojego Tatę, Polski opartej na Bogu i pamięci historycznej w odniesieniu do przyszłości.
Autor: Marek Wiktor Wernic
Zostaw komentarz