17 lipca 1399 – 625 lat temu – zmarł król. No dobrze, niech będzie, że jednak królowa. Koronowano ją jednak na króla.
Więcej wiemy o jej wyborach życiowych i duchowości, niż o wyglądzie. Żadnego portretu, tylko relacja Długosza, według którego była „tak dalece urodziwa, że nie miała sobie równej na całym świecie”. Ale Długosz nigdy Jadwigi nie widział, bo urodził się po jej śmierci, a zabieg ‘dodawania’ urody w opisach władców był powszechny. Wiadomo tylko, że Jadwiga była jak na swe czasy bardzo wysoka (jakieś 175 cm) i miała wąskie biodra.
Za to szerokie miała horyzonty. Każdy chyba słyszał, że pochowano ją bez biżuterii i w drewnianej koronie, gdyż wszystkie kosztowności oddała Akademii Krakowskiej. Ale czy pamiętamy, że fundowała klasztory i szpitale? Najstarszy z zachowanych do dzisiaj, szpital w Bieczu, został ufundowany przez Jadwigę w 1395 r.
Zapominamy też, że Jadwiga gromadziła wokół siebie intelektualistów, że uznawała wartość edukacji, mówiła kilkoma językami, ceniła sztukę i muzykę, i praktykowała pobożność w duchu devotio moderna, kładącą nacisk na łączenie życia kontemplacyjnego z aktywnym. Deklaracją tego ideału mają być odnalezione w miejscach związanych z Jadwigą monogramy „MM” , które prawdopodobnie oznaczać mają syntezę postaw sióstr Marii i Marty.
W każdym razie, od najbardziej aktywnej z aktywności, czyli od wyprawy wojennej, Jadwiga się nie uchyliła. W roku 1387 poprowadziła wojska, żeby odzyskać z rąk węgierskich Ruś Czerwoną. Doszło do sławnej bitwy pod Stubnem, o której niewiele wiadomo. Bitwa jest sławna, ponieważ mówi się o „bitwie dwu sióstr”: z jednej stanęły wojska Jadwigi, z drugiej wojska jej starszej siostry Marii, królowej Węgier. Wygrała Jadwiga, a resztę spornych terenów dostała niemal bez walki, bo większość miast otwierało bramy. Jeśli ktoś myśli, że mając lat 14 Jadwiga nie mogła być wodzem i generałem, to oczywiście ma rację, ale jeśli sądzi, że była marionetką, to się myli. Władców oceniamy nie wedle ich militarnego przygotowania, tylko wedle zdolności osiągania celów.
A w tym Jadwiga była naprawdę dobra.
Zresztą, wszystko wskazuje, że była dobra po prostu. Jeśli dać wiarę dokumentom i opowieściom utrzymującym się wśród ludu, Jadwiga była dobrym człowiekiem.
Oto kilka fragmentów z Monologu o umieraniu Jadwigi, autorstwa znakomitego prawnika, pierwszego rektora Akademii Krakowskiej i królewskiego spowiednika Stanisława ze Skalbmierza.
Wpierw wzruszające słowa po śmierci niemowlęcia- królewskiej córki; Jadwiga walczyła wtedy o życie.
„Zabrałeś temu królestwu następczynię tronu. Dlaczego zabrałeś, Ty jeden wiesz. Wyzwól jednakże Panie, matkę, dozwól, aby mogła jeszcze rodzić, uwolnij tę matkę ubogich, słabych i chromych, ociemniałych i głuchych. O Panie mój, nie dokładaj udręk udręczonej: oto dręczy się z powodu śmierci córeczki, z powodu utrapień porodu, z powodu cierpień i niedoli, z powodu dotkliwych chorób, z powodu rozpaczy króla i rozpaczy ludzi”. „Z powodu niesprawiedliwie panujących nie zabieraj tedy słońca, nie odsuwaj księżyca, nie dozwól, aby zgasła ta światłość Kościoła. Czyż to bowiem tylko ten jeden sposób karania za grzechy jest możliwy? Czy państwo nie może się w inny sposób odnowić?”
[…] „Wiemy, że ona musi umrzeć. Ale to, że umrze jutro albo pojutrze, to rzecz przygodna. Jeśli tedy jest rzecz przygodna, to może jej nie być. Uczyń więc o, Panie, aby jej nie było. […]
„… matka ubogich, ucieczka nieszczęśliwych, obrończyni sierot, ostoja słabych, orędowniczka wszystkich poddanych, ozdoba Kościoła, klejnot świątyni, purpura ścian, podpora ołtarzy […]
„… z jaką łaskawością przyjmowała ubogich, jak życzliwie udzielała posłuchania, jak daleka była od wyszydzania kogoś, nie wszczynała kłótni, ani nie była gadatliwa, nie unosiła się gniewem bez słusznej konieczności”.
Pasjonujący tekst prof. Krzysztofa Ożóga „W drodze do wieczności – ostatnie miesiące życia i śmierć królowej Jadwigi Andegaweńskiej” jest w wolnym dostępie pod adresem: https://monografie.upjp2.edu.pl/catalog/download/64/61/1505?inline=1
Portretów Jadwigi nie ma, ale są wyobrażone: Piotr Stachiewicz ilustruje popularną w Krakowie opowieść o Jadwidze zostawiającej ślad stopy w kamieniu.
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz