Zwyrodnienie mordercy z Uniwersytetu Warszawskiego, ale też, znieczulica świadków będących na miejscu zbrodni, którzy nie tylko, że nie pomogli katowanej ofierze, ale nagrywali filmiki z miejsca tragedii, na których napastnik pastwi się nad Bogu ducha winną kobietą i bezcześci jej zwłoki. I to ma być kwiat polskiej inteligencji w przyszłości? Mam w nosie takich „intelygentów”.
Jedyny Samarytanin, funkcjonariusz straży uniwersyteckiej
Do tragedii doszło w środowy wieczór, na terenie kampusu UW, przy Karkowskim Przedmieściu.
Dwudziestodwuletni student prawa zaatakował portierkę siekierą.
Zaatakował też pracownika ochrony straży uniwersyteckiej, który ruszył z pomocą kobiecie. Odniósł ciężkie rany.
I to był jedyny człowiek, który okazał jej pomoc.
Nie studenci, którzy byli na miejscu.
Oni woleli stać z boku i nagrywać telefonami całą, dramatyczną scenę.
A potem, wpuszczali trudne do oglądania filmy, do sieci.
Mieli prawo się bać, bo każdy by się bał.
Ale robienie z tragedii internetowego widowiska, to druga śmierć pięćdziesięciotrzyletniej matki trojga dzieci.
Ta śmierć pozbawiła ją godności.
Motywy sprawcy i jego stan psychiczny wyjaśnią śledczy.
I zapewne czeka go długa kara, może dożywocie.
Mam jednak pytanie do świadków tamtej tragedii, zwłaszcza tych, którzy nie kiwnęli palcem by pomóc, zamiast tego nagrywali.
Jaką karę sobie byście sobie wymierzyli?
Za obojętność, znieczulicę i brak poszanowania ludzkiej godności.
Zostaw komentarz