Głupie pytanie. Tej krótkiej tak, ale tej dłuższej, a zwłaszca tej najchudszej już nie bardzo. Czas trzeba szanować, gdy tymczasem te dwie ostatnie chciałyby być jakby końmi wyścigowymi. Ta krótka wskazówka zegara tak powoli i dostojnie zmienia swoje miejsce na planszy, że trudno to zauważyć, a zatem ma się poczucie trwania może nie w wieczności, ale w jakiejś takiej ustabilizowanej czasoprzestrzeni. Gdybym mógł, wyłamałbym dwie pozostałe wskazówki. Jako nerwicogenne.

Zegar to jeden wielki oszust na usługach czasu, którego tak naprawdę nie ma. Nie ma przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. To wszystko są nasze urojenia. Albowiem wszystko dzieje się tu i teraz, nawet jak nam się wydaje, że to było lub będzie. My już dawno zostaliśmy policzeni na różne sposoby. Nie uciekniemy przed kolejnymi obliczeniami.

Marzy mi się taka bezczasowa dwutygodniowa przystań. Może być bez wygód, a właśnie nawet lepiej aby ich nie było. Mam juz pewne plany na początek sierpnia. Wiadomo, Bałkany. A gdzie miałbym jechać Srebrnym Szerszeniem? Przecież nie do Hiszpanii.