Od trzech miesięcy warszawski sąd czeka na informacje od Kancelarii Premiera i służb ws. statusu Pawła Rubcowa. Bez nich proces nie może się rozpocząć.

Kogoś to dziwi?
Stopień zinfiltrowania środowisk obecnej władzy, jakiego dokonał Rubcow, był gigantyczny.

Dziś jego obrońcy, sojusznicy i przyjaciele, z którymi ładował ładowarkę, są porozmieszczani w kluczowych miejscach państwa, są gwiazdami neoTVP czy innych mediów na pasku Tuska. Mediów, które są dziś podporą tych rządów.

Przypomnijmy teraz, co się stało tuż przed wypuszczeniem Rubcowa do Rosji.

Nasza ukochana władza pozwoliła temu szpiegowi na wgląd w dokumenty ABW na temat śledztwa, co umożliwiło Rubcowowi poznanie, między innymi, sposobu, w jaki polskie służby zdołały zdeszyfrować jego kontakty z Moskwą.

W ten sposób zniszczono jeden z największych sukcesów nie tylko polskich ale i zachodnich służb w walce z Rosją. A Putinowi dano prezent, o jakim mógł tylko marzyć.

Mamy więc państwo, które, udając walkę z rosyjskimi wpływami, pozwala na obecność w kluczowych instytucjach i mediach ludzi, którzy, w najłagodniejszej dla nich interpretacji, wspierali i bronili agentów rosyjskich oraz osoby uczestniczące w hybrydowym ataku Mińska i Moskwy na Polskę.

Mamy kraj, który nie tylko nikogo nie ukarał za kontakty z jednym z najgroźniejszych agentów rosyjskich w dziejach 3 RP, Rubcowem, więcej, wspomnianemu szpiegowi pozwolił na wgląd w dokumenty ABW na temat śledztwa, co umożliwiło mu poznanie, między innymi, sposobu, w jaki polskie służby zdołały zdeszyfrowawać jego kontakty z Moskwą.

Co więcej, wszystko wskazuje na to, że kontakty operacyjne Rubcowa nadal pełnią bardzo ważne funkcje w prorządowych mediach. Ten obraz rozpaczy i nędzy oznacza jedno. Jesteśmy państwem niewiarygodnym, niepewnym, krainą, po której, bez specjalnych problemów, hula rosyjski wywiad.

Więc tak. Mam wielką prośbę. Porozmawiajmy na poważnie o rosyjskich wpływach w Polsce i o tym, jakie ugrupowanie jest realnie prorosyjskie.

Autor: Dawid Wildstein