Sąd Najwyższy wskazał, że służby muszą mieć możliwość wykorzystać rozwój w obszarze tzw. oprogramowań szpiegujących, nie wymagających współpracy z operatorem GSM, pozwalających poprzez ,,infekowanie telefonów”, na kopiowanie wysyłanych lub odbieranych wiadomości, zbieranie zdjęć, nagrywanie rozmów, aktywowanie mikrofonu aby podsłuchać rozmowy, uruchamianie kamery aby nagrywać to co dzieje się wokół danej osoby, umożliwiających dostęp do tzw. materiałów ,,historycznych”, czyli z okresu przed zainstalowaniem takiego oprogramowania, posiadających opcję ,,samozniszczenia”, czyli nie pozostawiających śladów w ,,zainfekowanym” urządzeniu. Czytaj więcej.
Było to oczywiste, ale niczego w nastawieniu tuskoidalnego elektoratu nie zmieni.
Ich bowiem oburza nie to, że „państwo podsłuchuje”, ale to, że to „PiS podsłuchiwał”.
Tak samo stało się przecież z sytuacją na granicy z Białorusią. Poza jakimś zupełnym marginesem, cały „oburz” elektoratu liberalnego z powodu „pushbacków” umarł śmiercią naturalną po objęciu władzy przez Tuska. Chociaż nic się właściwie na granicy nie zmieniło, to nie słychać już wycia „autorytetów moralnych” łamiących ręce na losem biednego Ibrahima.
Teraz coraz lepiej widać, że „operacja Pegasus”, która miała być wielką aferą – okazała się przeprowadzona całkowicie lege artis, na wszystko zgody udzielił „niezawisły” sąd i poza ogólnym kręceniem nosem nie ma się do czego przyczepić.
Komisja d/s Pegasusa posłuży jednak jeszcze przez jakiś czas jako wielki trałowiec, próbujący szeroką siecią złowić każdą rybę – cokolwiek wyjdzie przy okazji, zostanie ogłoszone wielkim sukcesem Komisji. A jak nic nie wyjdzie, to Komisja po cichu zakończy pracę znikając powoli z ekranu telewizorów.
Zostaw komentarz