Zełeński niczym Beck w 1939 r. wybrał honor myśląc, że ma po swojej stronie atuty w tali kart, którą dysponuje. Prawodpodobnie sądził, że Trump celowo blefuje po to, aby wywrzeć presję negocjacyjną w celu realizacji zakładanych celów. Wybrał jak Beck w 1939 r. mgliste iluzje pomocy i wsparcia militarnego z kierunku Europy Zachodniej lecąc do USA.
Berlinowi zależało na rozwaleniu rozmów w zakresie umowy surowcowej USA – Ukraina, gdyż sami mają chrapkę na te złoża, a poza tym niemiecki kapitał na Ukrainie de facto już jest. Jednak bez dalszej pomocy militarnej USA los Ukrainy spocznie na Europie, która jest rozbrojona całkowicie, która nie dysponuje rezerwami absolutnie żadnymi, która ma strukturalne problemy (migracja, kryzys ekonomiczny będący także skutkiem polityki klimatycznej i Zielojego ładu oraz kryzys przywództwa).
Zełeński wybrał drogę próby pouczania Amerykanów, których nie obchodzi już „walka o wartości”, „liberalne wartości” i inne frazesy podobnie jak mówienie „was chroni Ocean, ale jak Rosja zajmie Europe, to zobaczycie” kompletnie jest bez znaczenia. Dla nowej administracji liczy się amerykański interes strategiczny, a to Rosja mimo wszystko ma więcej kart potrzebnych dla USA w wojnie z Chinami, która nadchodzi.
W polityce liczy się siła, siła i jeszcze raz siła. Ukraina bez pomocy USA nie byłaby wstanie bronić się przed Rosją. Zeleński wybrał drogę zamanifestowania postawy honorowej i mówiąc wprost – wprowadził Ukrainę w bardzo niekorzystną, trudną de facto sytuację, gdyż bez pomocy i zaaranżowania USA Kijów tej wojny nie będzie mógł prowadzić.
Tymczasem Rosja i Chiny wciągu ostatnich dni przeprowadziły szereg rozmów, które pokazują, że sojusz tych dwóch krajów ma znaczenie strategiczne, a cele są długookresowe do realizacji. Tak więc próba rozbicia tego sojuszu przez USA może skończyć się fiaskiem, gdyż Rosja ma więcej do stracenia w przypadku skonfliktowania się z Pekinem niż ewentualnego układu z Rosją. Niemniej, USĄ będą podejmować tę grę, gdyż chcą zakończyć wojnę na Ukrainie, która zużywa ich zasoby i środki niezbędne do wojny z Chinami na Pacyfiku.
Po dzisiejszej wizycie Amerykanie mają wyraźny pretekst do zerwania wszelkiej pomocy dla Ukrainy, której prezydent popełnił najwiekszy błąd strategiczny mogący pogrążyć ostatecznie Ukrainę.
Przynajmniej pozostanie poklepywanie po plecach rozbrojonej Europy, która sprzeda Europę Wschodnią w ramach układu kontynentalnego w momencie rozpadu relacji transatlantyckich.
Nie muszę chyba mówić, co się stanie wówczas z Polską, prawda?
Tak się kończy wybieranie honoru zamiast twardego i brutalnego realizmu, który wymaga czasami porzucenia postawy iluzorycznej dumy i wyższości w sytuacji gdy się nie dysponuje siłą. Albo wysyła się miliony obywateli I młodzież nieuzbrojoną na uzbrojone po zęby dywizje wroga.
Przestrzegam naszych niektórych polityków przed szarżowaniem w stronę USA bo my mamy jeszcze mniej siły niż Ukraina. Oni mają przynajmniej milionową armię w polu, a my niekompetentną ekipę w MON. Musimy dążyć do utrzymania relacji transatlantyckich i broń boże nie angażować się w gwarancje bezpieczeństwa na Ukrainie jak chce tego Berlin i Paryż. W wymiarze militarnym powinniśmy zmierzać do strategicznej samodzielności, ale na to potrzebuje czasu i przede wszystkim środków.
Sama Ukraina popełniła wiele błędów i przede wszystkim nie rozwiązała problemu z korupcją, która w czasie wojny tylko się nasiliła. Z perspektywy USA Amerykanie mają prawo pytać Zeleńskiego, gdzie się podziały te 100 mld dolarów pomocy z 350, których żołnierze ukraińscy na froncie w postaci sprzętu nigdy nie zobaczyli na oczy.
Zeleński jest politycznym „trupem” podobnie jak Józef Beck w momencie, gdy przekonywał polski Sejm RP do tego, że honor w polityce międzynarodowej jest ważniejszy od realpolitik.
Ukraina bez amerykańskiej pomocy przegrał tę wojnę owiele bardziej niż wiele osób sądzi.
Rosjanie po trupie Ukrainy wezmą się za Polskę I Kraje Bałtyckie. Potem ruszą w kierunku Kazachstanu. Moglibyśmy znajdować się w zupełnie innym położeniu, gdy nasza klasa polityczna wybrała podobną drogę do Turcji tj. budowała samodzielność strategiczną w wymiarze politycznym i militarnym. Tak, jesteśmy de facto uzależnieniu całkowicie od USA i powinniśmy zakładać w naszych kalkulacjach najczarniejszy że scenariuszy tj. całkowite opuszczenie kontynentu przez USA.
Naszym błędem jest przekonanie, że USA nie postąpią wobec nas w taki sam sposób jak robią to z Ukrainą. USA to imperium, które jak każde stosuje siłę, polityczny szantaż i fakty dokonane. Powinniśmy stać wespół z Amerykanami, ale jednocześnie musimy zakładać scenariusz, który przedstawiłem akapit wyżej. Europa nie ma siły, ani wystarczająco dużo czasu na odbudowanie swoich zdolności militarnych, które utraciła w przeciągu ostatnich dekad.
Dla mnie jest oczywistym faktem, że Amerykanie chcą zakończyć wojnę na Ukrainę za wszelką cenę po to, aby wszystkie siły mogły skierować na Pacyfik i wojnę z Chinami. Jednakże nawet jeśli zawiązany zostałby jakiś pokój, to miałby on charakter krótkotrwały, gdyż żadna ze stron nie osiągnęłaby swoich celów strategicznych. Dla Kijowa i Moskwy byłby to okres przejściowy przed wybuchem III wojny ukrainsko-rosyjskiej w perspektywie kolejnych lat. Rosja nie odpuści sobie zdobycia całej Ukrainy, lecz wykorzystałaby chwilowy pokój na uzupełnienie strat, odbudowę sił, które utraciła w czasie wojny i następnie ruszałaby tym razem dalej w stronę Polski.
Jeśli Polska wybierze zamiast USA mgliste perspektywy sojuszu kontynentalnego, który w sytuacji zerwania więzi między Europą a USA wybierze podział na strefy wpływów w Euroazji, gdyż Europa jest pozbawiona siły militarnej. Wówczas staniemy się de facto przedmiotem handlu w negocjacjach kontynentalnych.
Zostaw komentarz