Ogarnął mnie smutek. Zamknęłam ostatnią kartkę książki „Wieczór nad rzeką zdarzeń” Rafała Podrazy. Taki moment zawsze mnie przygnębia. Oddala się świat, który ktoś przede mną otworzył. Prowadził po nim. Pozwalał przeżywać. Już na spotkaniu autorskim z Rafałem Podrazą wiedziałam, że zabierając do domu jego najnowszą książkę, nie będę żałować. Ciepło, troska, ba! łzy, które pisarz ukradkiem wycierał na wspomnienie o szybkim odejściu Janusza Kondratowicza i przerwanej wpół rozmowie, zapowiadały moje wzruszenia. „Wieczór nad rzeką zdarzeń” jest mi bliski nie tylko przez osobę skromnego poety. Dwukrotnie znalazłam nawiązanie Janusza Kondratowicza do i mojej rzeki Świder. We wsi nieopodal Otwocka urodziła się ukochana mama, która mimo skończonych tylko 7. klas rozumiała poetycką naturę syna i towarzyszyła Jankowi w każdym momencie jego życia. Była mu muzą. Po jej śmierci napisał:

Do widzenia, mamo, wstaje świt.
Może znajdę swoją gwiazdę, gdzieś daleko.
 Ale ciebie nie zastąpi mi już nikt.

Nieopodal rzeki Świder w małym domku mieszkała babcia Janka. To w tej rzece, wpadającej do Wisły, łowił ryby. Pasji tej oddawał się przez wszystkie lata życia.  Innym miejscem, gdzie się lubił jeździć i chętnie zaszywał, były Bieszczady. Dziś nawet nuci się Zielone wzgórza nad Soliną czy inną piosenkę A w górach już jesień. Tam czuł się bezpieczny i wolny z dala od blichtru Warszawy i wszędobylskich cenzorów.

Piosenki Trzynastego – nie grano w czasie reżimu stanu wojennego. Zaopiekuj się mną był utworem z tym reżimem walczącym. Głębia tego tekstu polega na swoistej przewrotności, metaforze zamkniętej w symbolu. To historia miłości w czasach nienawiści:

wokół mnie gorąco
bezpiecznie
słońce topi serce
bajecznie
uwielbiam cały świat
za dobre słowo
ubóstwiam ciebie tak
kolorowo

Janusz Kondratowicz był świadkiem, jaką siłę wyrazu nabierają jego piosenki. Pewnego dnia na dancingu, osobom chcącym tańczyć do utworu Biały krzyż wytłumaczono, że to piosenka, którą autor złożył hołd wszystkim żołnierzom, wyklętym także.

W wywiadzie – zapisie rozmowy Rafała Podrazy z Januszem Kondratowiczem pojawiło się wiele postaci, przyjaciół Janusza, bo taki przyjął literacki pseudonim. Opowiadał o ich potknięciach, niestałościach, wadach. Ale za każdym razem podkreślał ich zalety, delikatność i wrażliwość artystycznej duszy. Mimo iż sam nie miał kompleksów i znał swoją wartość, o sobie opowiadał skromnie. Patrząc na zamieszczone w książce rękopisy utworów od razu zauważa się misterną pracę nad słowem, którego siła wybuchała w zetknięciu z muzyką.

Janusz Kondratowicz osiągnął wiele – sławę, uznanie. Prawnuk Ludwika Kondratowicza – Syrokomli życiem zrealizował myśl starożytnych: non omnis moriar. Żyć będą teksty w piosenkach, które powołał wespół ze znakomitymi kompozytorami.

Rafał Podraza dokonał niezwykłego. Z uwagą i cierpliwością słuchał. A potem misternie zbudował, ożywił, zatrzymał obraz niezwykłego poety piosenki, autora ponad 700. piosenek nuconych na całym świecie, wszędzie tam, gdzie dotknęła stopa Polaka. Lata minęły od powstania piosenki Powrócisz tu a utwór chwyta dalej za serce, bo kto dziś tak napisze:

Powrócisz tu, gdzie nadwiślański brzeg,
Powrócisz tu zza siedmiu gór i rzek,
Powrócisz tu, gdzie płonie słońcem wrzos i głóg,
Gdzie cienie brzóz, piach mazowieckich dróg.

Poetyckość języka świetnego pisarza Rafała Podrazy sprawiła Wieczorem nad rzeką zdarzeń, że poczułam bliskość człowieka, Janusza Kondratowicza, który przemówił do mnie prostym zdaniem: Żyjemy tylko raz i znaczymy swoje miejsce na ziemi – tylko raz.