Wiązałam wielkie nadzieje z objęciem przez pana J. Kurskiego stanowiska prezesa Telewizji Polskiej. Wydawało mi się, że równocześnie ze zmianą naczelnego TVP, powstanie wiele nowych programów informacyjno-publicystycznych prowadzonych przez prawicowych dziennikarzy (Sakiewicz, Wildstein, Gadowski, Ziemkiewicz, Lisicki), jak również gruntownej zmianie ulegną zasady prowadzenia programów publicystycznych. Za czasów rządów PO w TVP zapraszano do nich po każdym przedstawicielu partii. Ponieważ PiS był jedyną prawdziwą wówczas opozycją, był atakowany przez wszystkich, włącznie z prowadzącym program. Miałam nadzieję, że Jacek Kurski wyciągnął wnioski i nie dopuści do tego, by ta zasada obowiązywała nadal.

Ponieważ obecnie w Sejmie zasiada 5 partii politycznych, a PiS rządzi samodzielnie, sądziłam, że w celu wyrównania szans, dyskusje będą prowadzone w formule jeden na jednego, dwóch na dwóch. Okazało się jednak, że nic z tego, poza usunięciem najbardziej tendencyjnych dziennikarzy prowadzących, w programach publicystycznych niewiele się nie zmieniło. Nadal przedstawiciele PiS-u atakowani są przez wszystkie trzy partie opozycyjne, a czasami i cztery, bo przyłączają się do nich posłowie partii Kukiz15, tak, że mają małe szanse obrony swych decyzji i przedstawienia racji.

Wierzyłam, iż zarówno w publicznej telewizji jak i radiu do przeszłości przejdzie zapraszanie komentatorów sceny politycznej o tych samych poglądach politycznych, głównie liberalno-lewicowych, a decydenci będą kładli główny nacisk na to, by się w nich znacząco różnili. Niestety, czas płynie, a stare wzorce są powielane.

To samo dotyczy komentarzy z Sejmu. Wypowiedzi opozycji trwają bardzo długo, m.in. R. Petru, G. Schetyny, czy jednego z najbardziej charyzmatycznych posłów Borysa Budki, a często wystarczyłby kilku zdaniowy skrót.

Gdy tylko gdzieś opozycja zorganizuje manifestacje, we wszystkich programach informacjach są to główne przekazy dnia. Mało tego, na żywo transmitowane są wypowiedzi ich organizatorów i uczestników oraz skandowane przez nich hasła. Przekazuje się np. na żywo wypowiedzi pana Kijowskiego, który niewiele ma do powiedzenia, poza atakowaniem rządu i pani premier B. Szydło. W ten sposób zamiast obiektywnej informacji, nagłaśniana i promowana jest antyrządowa opozycja. Powstaje pytanie, czy jest to działanie świadome, czy nie?

Zastanawiam się, dlaczego PiS nie organizuje kontrdemonstracji. Czy jego działacze nie zdają sobie sprawy jak niebezpieczne jest pokazywanie przez cały dzień protestów opozycji i brak na nie reakcji? Przecież pokazywanie bez przerwy społecznych niepokojów i nagłaśnianie ich antyrządowych wypowiedzi oraz haseł, że w Polsce zagrożona jest demokracja i łamane jest prawo, po pewnym czasie skutkuje tym, że w świadomości zwykłych obywateli wdrukuje się kalka, iż rządy PiS-u to nie tylko koniec demokracji ale dyktatura. Czy uważają, że zorganizowanie jednej manifestacji popierającej rząd PiS wystarczy i załatwi sprawę? Uważam, że każda akcja KOD-u i opozycji powinna spotkać się z kontrakcją. Przecież w całej Polsce posłowie PiS-u mają biura poselskie, które mogą być bazą dla organizowania kontrdemonstracji, można również zwrócić się do klubów Gazety Polskiej jak i zwykłych obywateli, którzy chcą dobrej zmiany. Jeżeli tego nie będzie prawica szybko straci poparcie.

Dziwnym trafem, mimo, iż szefem TVP jest J. Kurski nie grzeje się w telewizji publicznej naprawdę ważnych tematów, takich jak złamanie prawa przez pana Rzepińskiego, który ignorując prawo prowadzi rozprawę w składzie 12 a nie 13 sędziów i nie respektuje zapisów ustaw, która ustala kolejność prowadzonych spraw.

Kolejnym przemilczanym tematem jest niezwykle bulwersująca informacja, o podsłuchiwaniu 52 dziennikarzy, którzy byli w zainteresowaniu operacyjnym służb. O randze tej sprawy świadczy fakt, iż przekazał ją posłom speckomisji koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński po audycie przeprowadzonym w służbach specjalnych.

Również panuje jakieś dziwne milczenie nad informacją zamieszczoną na Twitterze Krzysztofa Wyszkowskiego, który informował, że zawiadamia Prokuratora Generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zdrady głównej na rzecz RFN przez Donalda Tuska za pobieranie pieniędzy od BND (Federalnej Służby Wywiadowczej). Gdyby okazało się, to prawdą, to na wiele podjętych przez niego niezrozumiałych decyzji moglibyśmy spojrzeć inaczej m.in., „nocną zmianę” rządu Olszewskiego, dokonywanego demontażu Państwa Polskiego, wasalnych stosunków z Angelą M., brak sprzeciwu, gdy niezgodnie z polską racją stanu likwidowano stocznie i łożono gazociąg Nord Stream, jego europejską karierę. Ponadto do dziś może być przez niemieckie służby szantażowany i sterowany.

Te żywotne dla Polaków tematy pod rządami J. Kurskiego są przemilczane, za to od miesięcy trwa  promowanie antyrządowej opozycji. Jeżeli nic się w najbliższym czasie nie zmieni w polityce TVP i radia, to rząd B. Szydło i PiS czeka spektakularna klęska.