Przestępstwo kolegi było bardziej śmieszne niż straszne, ale było i w prokuraturze uzgadniałem dobrowolne poddanie się karze w trybie bezrozprawowym.

Uzgodniliśmy z Panią Prokurator niewielką grzywnę i sposób naprawienia szkody.

I nagle Pani Prokurator:

– aaaa, Panie Mecenasie… Jeszcze wpłata na fundusz?

Ja z początku nie zaskoczyłem i odruchowo zapytałem:

– na co Pani Prokurator?

– na fundusz, co to go Minister tu wymyślił. 300 złotych proponuję.

– Niech się Pani Boga boi Pani Prokurator – spojrzałem na nią wymownie zza okularów.

Nie wytrzymała mojego wzroku i zaczęła się śmiać. Oboje wiedzieliśmy o co chodzi.

Nagle szybko umilkła i spojrzała na kolegę, który siedział po przeciwnej stronie gabinetu – chyba nie była pewna, czy się może śmiać.

Ale ten kolega tylko: ładne rzeczy, 300 zł, kto to słyszał i też zaczął się śmiać.

Mój kolega stał z cielęcymi oczami i w ogóle nie rozumiał sytuacji.

– Dobrze, 50 złotych. Niżej nie można, a i tego szkoda – powiedziała Pani Prokurator i spojrzała na kolegę, który tylko przytaknął.

Rzecz się działa w jednej z warszawskich prokuratur. Nikt z obecnych prawników nie miał wątpliwości, że to 50 zł nigdy do żadnego pokrzywdzonego nie trafi.

Czytaj więcej.

Foto: MS / Gov.pl