Przeczytałam artykuł redaktor M. Wołczyk „Warzecha, czyli głos Falangi hiszpańskiej w Polsce” (wPolityce.pl, 09.06.2023) z którego treścią się nie zgadzam.
Po pierwsze uważam, iż tygodnik „Do Rzeczy” jest najlepszym w Polsce czasopismem poruszającym tematy, które są permanentnie przemilczane w prawicowych mediach. Cenię go również za to, iż artykuły bardzo często są analityczne i kompleksowo naświetlające istotę poruszanego zagadnienia. Ponad to możemy przeczytać polemiki między autorami oraz ciekawe listy czytelników. Dlatego go kupuję.
Po drugie – chciałabym zwrócić Pani uwagę, że my nie jesteśmy w stanie wojny z Rosją.To ona napadła na Ukrainę, a nie na Polskę i pan Warzecha ma rację mówiąc i pisząc, że to nie jest nasza wojna. Łączy nas wspólnota celów, jakim jest osłabienie imperialistycznej Rosji. Nie znaczy to, że nie można poruszać ciemnych relacji polsko-ukraińskich i tematów związanych z zagrożeniami współpracy w przyszłości.
Po trzecie – pisze Pani „szkoda, że część Polaków pozostaje ślepa i daje wiarę „realistom”, czyli nowej szkole „resetu” z Moskwą”. Czytający w większości śledzą scenę polityczną i posiadając wiedzę nie muszą zgadzać się z punktem widzenia piszących, mają jednak możliwość poznania ich poglądów, opinii i argumentów.
Po czwarte – Napisała Pani „Nie ukrywam też, że opinie wygłaszane przez niektórych kolegów [z „Do Rzeczy”] sprawiły, że nie byłam w stanie spokojnie znosić tej niekiedy rozzuchwalonej swobody wypowiedzi”.
Na tym polega wolność słowa, że nie zawsze zgadzamy się z tym, co mówią i piszą inni. Przywołała Pani cytat Stanisław J. Lec „Można przejść na pozycje wroga, pozostając na własnych”, a ja odpowiem bliskim mi cytatem Evelyn Beatrice Hall brytyjskiej pisarki i autorki biografii Woltera – „Nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił Twego prawa do ich głoszenia”.
Z tego artykułu wynika, iż należy Pani do osób, które nie cierpią tych mających inne poglądy niż Pani i powinna się nimi zająć prokuratura. Widzę, że marzy się cenzura jak za czasów komuny. Osobiście nigdy nie popierałam, nie popieram i nie będą popierała ograniczania swobody wyrażania swoich poglądów.
Po piąte – Odejście Pani z tygodnika nie jest dla niego jak i czytelników żadną stratą. Mało, kto to zauważy. Co innego gdyby odszedł któryś z tuzów polskiego dziennikarstwa np. P. Lisicki, Ł. Warzecha, R. Ziemkiewicz czy J.Karwelis. Byłaby to niepowetowana strata jak w przypadku Waldemara Łysiaka.
Foto: internet
Skoro to nie jest żadna strata to po co o tym pisać?