🔴Błąd, który może kosztować nas bardzo dużo

Polska armia rośnie w liczebność, ale to, co wygląda imponująco na papierze, niekoniecznie przekłada się na realną siłę bojową. Obecnie Wojsko Polskie liczy ponad 200 tys. czynnych żołnierzy, a politycy chętnie podkreślają, że jesteśmy trzecią armią NATO. Jednak liczba żołnierzy zawodowych to tylko część równania. W razie pełnoskalowego konfliktu, kluczową rolę odegrają rezerwy, których stan budzi poważne obawy.

Gdyby Rosja zdecydowała się na agresję wobec Polski, nasze siły zbrojne musiałyby zmobilizować dziesiątki tysięcy rezerwistów. Problem w tym, że wielu z nich to osoby po pięćdziesiątce lub sześćdziesiątce, często bez aktualnych szkoleń, a ich doświadczenie wojskowe opiera się na wiedzy o sprzęcie dawno wycofanym ze służby. Czy wobec tego powinniśmy wrócić do obowiązkowej służby wojskowej ?

🔴Rezerwy decydują o wyniku wojny

Historia pokazuje, że wojny wygrywają dobrze przygotowane rezerwy. Przykładem jest Ukraina, gdzie od pierwszych dni inwazji obywatele szkoleni wcześniej w ramach programów rezerwistów pobierali broń i skutecznie bronili swoich miast. Nawet teraz, po dwóch latach walk, to właśnie rezerwiści stanowią kluczowy element ukraińskiej armii, uzupełniając straty i podtrzymując zdolność bojową.

W Polsce tymczasem system rezerw jest nieefektywny i chaotyczny. W ostatnich latach brakowało spójnej strategii ich szkolenia. Obowiązkowy pobór zakończono w 2008 roku, a późniejsze próby stworzenia rezerw opierały się na różnych, nieskoordynowanych systemach – Narodowych Siłach Rezerwowych (które zlikwidowano), Wojskach Obrony Terytorialnej czy dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej. To oznacza, że dzisiejsza rezerwa jest bardzo zróżnicowana pod względem wyszkolenia i doświadczenia, co w przypadku wojny mogłoby prowadzić do chaosu.

🔴Rosja jest gotowa na długą wojnę. My – nie

Rosyjskie siły zbrojne liczą około 1,1 mln żołnierzy, a Moskwa dysponuje rezerwami, które może szybko zmobilizować. Rosyjska strategia opiera się na przewadze ilościowej – Kreml nie waha się wysyłać dziesiątek tysięcy słabo wyszkolonych żołnierzy na tzw. szturmy mięsne, zmuszając przeciwnika do ciągłej walki i wyczerpywania zasobów. W przypadku wojny z NATO Rosja musiałaby podnieść jakość swoich sił, ale nadal wykorzystałaby swoją zdolność do mobilizacji ogromnej liczby żołnierzy.

Tymczasem w Polsce rezerwistów wzywa się na ćwiczenia głównie w celach administracyjnych – dostają mundur, miejsce w koszarach i przechodzą podstawową kontrolę sprawności. To nie jest realne przygotowanie do wojny. Co więcej, brak spójnego systemu szkoleniowego sprawia, że rezerwiści pochodzą z różnych okresów i systemów rekrutacji, przez co ich umiejętności nie są jednolite.

🔴Czy powrót do obowiązkowej służby wojskowej to rozwiązanie ?

Niektórzy eksperci sugerują, że jedynym sposobem na naprawienie sytuacji jest powrót do obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. Technicznie rzecz biorąc, rząd może to zrobić w ciągu kilku godzin – wystarczy decyzja prezydenta. Jednak byłoby to rozwiązanie drastyczne i pełne wyzwań.

Po pierwsze, polska armia nie ma obecnie infrastruktury, by nagle przeszkolić dziesiątki tysięcy poborowych. Brakuje odpowiednich koszar, instruktorów i sprzętu. Po drugie, wymagałoby to ogromnych nakładów finansowych i organizacyjnych. Co więcej, taki przymusowy pobór mógłby spotkać się z oporem społecznym, co dodatkowo osłabiłoby morale i zdolności obronne kraju.

🔴Co należy zrobić ?

Zamiast chaotycznego powrotu do obowiązkowej służby, należy przede wszystkim uporządkować system rezerw. Potrzebne są:

Jasna strategia szkolenia – rezerwiści powinni przechodzić regularne ćwiczenia dostosowane do współczesnych wymagań pola walki.

Lepsze wykorzystanie umiejętności cywilnych – np. operatorzy maszyn budowlanych mogliby trafiać do wojsk inżynieryjnych, a programiści i inżynierowie do jednostek zajmujących się cyberbezpieczeństwem czy dronami.

Zwiększenie liczby oficerów i podoficerów – to oni dowodzą i szkolą rezerwistów, a w ostatnich latach wielu z nich opuściło armię.

Poprawa komunikacji z obywatelami – społeczeństwo powinno wiedzieć, gdzie tworzone są rezerwowe jednostki logistyczne, medyczne czy inżynieryjne i jak może się do nich włączyć.

🔴Wnioski: trzeba działać teraz, nie gdy wojna zapuka do drzwi

Polska stoi przed poważnym wyzwaniem. Rezerwy nie mogą być traktowane jako statystyka, która wygląda dobrze w raportach, ale jako realna siła, zdolna do działania w razie konfliktu. Wojna w Ukrainie pokazała, że dobrze wyszkoleni rezerwiści mogą być kluczowym elementem obrony.

Jeśli Polska chce być rzeczywiście gotowa na potencjalne zagrożenie, musi natychmiast wdrożyć reformy w systemie rezerw. Czas na działanie jest teraz – zanim będzie za późno.