Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, w dzienniku „Voix du Nord”, zapowiedział m.in., że:

– W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski,

– Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych, który narusza wszystkie zasady Unii,

– Unia nie może tolerować decyzji, które zapadają w ostatnim czasie w Polsce i na Węgrzech. Chodzi o kwestie dotyczące uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych.  Tu na pewno nie ustąpię. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie,

– Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje. Decyzja o nich powinna zapaść jeszcze latem tego roku.

Gdy jego wypowiedź dotarła do Polski wszyscy politycy i dziennikarze skupili się tylko i wyłącznie na zdaniu, że „Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych, który narusza wszystkie zasady Unii”. Związane jest ono z tym, że zakłady Whirlpool produkujące do tej pory nad Sekwaną zostaną zamknięte, a ich produkcja przeniesiona do Łodzi

Bardzo uważnie słuchałam ich wypowiedzi. Wszyscy tłumaczyli jego słowa kampanią wyborczą oraz komentowali tylko tę część wypowiedzi, która podważa swobodę przepływu kapitału i usług.

Witold Waszczykowski, szef MSZ: „Naruszają standardy europejskie i zasady przyjaźni z Polską” (…) „Wypowiedź Macrona należy odbierać w kontekście kampanii wyborczej, którą mamy we Francji”.

Marek Magierowski, dyrektor biura prasowego w Kancelarii Prezydenta RP: „wypowiedź Macrona niefortunna, związana z retoryką wyborczą Marine Le Pen”

Krzysztof Łapiński, poseł PiS „zapowiedzi kandydata na prezydenta ws. Polski to element kampanii, nie traktuje ich poważnie”.

Małgorzata Sadurska, szefowa Kancelarii Prezydenta: „Macron nie rozumie zasad wolnego rynku” (…) „Mam nadzieję, że to tylko element retoryki kampanii wyborczej we Francji” (…) Takie tendencje protekcjonistyczne godzą w jedną z wartości, na których opiera się UE, a taką wartością jest wolny rynek”.

Rafał Bochenek, rzecznik rządu: „wypowiedź kandydata na prezydenta Francji pokazuje, że w UE nadal są obecne tendencje protekcjonistyczne. A te negatywnie wpływają na rozwój wolnego rynku” (…) „w sposób jawny przeciwstawiają się wartościom, na jakich powinna być budowana UE”

Konrad Szymański, sekretarz stanu w MSZ: „Takie poglądy mogą doprowadzić do sytuacji, że po UE pozostanie szyld” (…) „Macron podważył jeden z sensów integracji europejskiej – wspólny rynek”

Aleksandra Rybińska, dziennikarka – „Macron atakuje Polskę, czyli jak oszukać wyborców grając na narodowych sentymentach i przypodobać się unijnym elitom”

Tomasz Teluk, dziennikarz: „Polityk, który jest znany głównie ze spraw obyczajowych, najwyraźniej nie ma też dużego doświadczenia w poruszaniu się w przestrzeni międzynarodowej. Tego typu wypowiedź świadczy, że jest kompletnie nieprzygotowany do roli, którą mu wyznaczono”.

Piotra Semki – „pomimo upływu lat, Unia Europejska wciąż nie zmienia swojego podejścia do państw, które w ostatnim czasie dołączyły do jej struktur”. (…) Niedługo będziemy mieli 25 lat procesu wchodzenia do UE, a okazuje się, że wciąż nie ma kresu bycia podwładnym”,

Piotr Zaremba dziennikarz: „Jest jednocześnie zwolennikiem federalizacji, a zarazem protekcjonistą. To jest podwójny paradoks. Politycy francuscy chcą używać mechanizmów integracyjnych – chociażby wizja Europy dwóch prędkości – dla ochrony własnej gospodarki, kosztem takich krajów jak Polska”,

Agnieszka Romaszewska dziennikarka prasowa i telewizyjna, dyrektor Biełsat TV – „Francja będzie chroniła miejsca pracy, że Polska jest okropna, bo zabiera pracę  Francuzom”,

Ks. Henryk Zieliński redaktor naczelny tygodnika katolickiego „Idziemy” – „zapowiedział coś, co jest zaprzeczeniem jednej z głównych zasad Unii Europejskiej, a więc swobodzie przepływu kapitału. Nie ma UE bez tej swobody i bez swobody przepływu ludzi”,

Żaden z nich nie odniósł się do najważniejszej kwestii poruszonej przez Macrona: że gdy wygra wybory, to chce sankcji dla Polski, a decyzja o nich powinna zapaść jeszcze latem tego roku. Zapowiedział, że nie ustąpi, a ci, którzy tego nie zrozumieli, po prostu go nie znają.

Jeżeli minister Waszczykowski twierdzi, że „Wypowiedź Macrona należy odbierać w kontekście kampanii wyborczej, którą mamy we Francji”, to nie potrafi lub nie chce ocenić rzeczywistości.

Gdybym miała taką możliwość, to zapytałam bym się pana Witolda: Jakie to Macron „naruszył zasady przyjaźni z Polską”, skoro prezydent Francji Jacques’ Chirac powiedział do Polaków „Stracili dobrą okazję, aby siedzieć cicho”, prezydent Francois Hollande, „wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne”, a przyszły prezydent Francji Emmanuel Makron chce, aby jeszcze „latem tego roku wobec Polski zostały wprowadzone sankcje”.

Macron swoją wypowiedzią po raz kolejny pokazał jak Polska jest postrzegana w Unii. Uważam, iż nie bez wpływu na tę ocenę ma permanentna jazda polityków opozycji do Brukseli i oczernianie własnego kraju.

„Stara Unia” wręcz patologicznie brzydzi się prawdziwą demokracją. Dostaje szału, gdy podważane są jej „absolutnie słuszne decyzje”. Nie może pogodzić się z tym, że istnieją inne racje i punkty widzenia. Czuje wprost alergię do krajów dążących do pewnej samodzielności, domagających się przejrzystych reguł podejmowania decyzji, chcących ograniczenia ich władzy.

Marzy im się europejskie super państwo ze społeczeństwem kosmopolitycznym, pod światłym przywództwem niemiecko-francuskim. Polsce już dawno wyznaczono rolę pariasa dostarczającego taniej siły roboczej i konsumentów ich produkcji. Przez lata przyzwyczaili się, że za rządów koalicji PO-PSL było tak dobrze, jej politycy za garść pochlebstw, poklepaniu po plecach i kilku nagród jedli im z ręki, pozwalali bez szemrania doić Polskę, a płynąc w „głównym nurcie” zgadzali się na wszystko nie dbając o interes narodowy.

Każdy, kto liczył, że Macron różni się znacząco od F. Hollande i będzie prowadził inną politykę, musi zweryfikować dotychczasowe nadzieje. Był zastępcą sekretarza generalnego w administracji prezydenta Hollande a następnie ministrem gospodarki, przemysłu i cyfryzacji w rządzie Manuela Vallsa, musi mieć takie same poglądy jak środowisko, z którego się wywodzi. On nie chce Europy narodów, on chce jak przeczytałam w jednej z opinii o jego planach ,Europejskiego Zjednoczonego Związku Niemiecko-Francuskiego. Jeżeli się to nie uda, będzie budował Europę dwóch prędkości.

Uważam, że jego wypowiedzi nie są związane tylko z czasem kampanii wyborczej. On po prostu tak myśli i takie ma poglądy. Gdy zostanie prezydentem będzie je realizował. Polscy politycy i dziennikarze nie powinni oszukiwać społeczeństwa i siebie. Macron, jako prezydent będzie bardzo niebezpieczny dla krajów mających aspiracje do bycia odrębnym narodem w ramach wspólnoty. Pałając nienawiścią do prawicowych rządów B. Szydło i V. Orbana zrobi wszystko by im zaszkodzić.