Pozostawmy na boku dyskusje dotyczące zwycięstwa wyborczego 7 kwietnia 2024 r. Kaczyński i Tusk są bowiem przekonani, że laur dostał się w ich ręce. Tusk, bo wygrał sejmiki w większej ilości województw; Kaczyński – bo na PiS tradycyjnie już głosowało więcej wyborców.
Uwagę zwrócić powinno co innego. Otóż wg wyników exit pol Konfederacja zostawiła w tyle Zjednoczoną Lewicę. Na Konfę głosowało bowiem aż 7,5% wyborców a na Lewicę 6,8%.
Z punktu widzenia zwycięskich partii różnica żadna. Ale patrzący obiektywnie widzi to, co tow. Czarzasty usiłuje zasłonić pohukiwaniami o wyborczym zwycięstwie (tak grzmiał po 15 października, choć utracił 1/3 miejsc w Parlamencie).
Wybory 7 kwietnia pokazały, że tzw. ultraprawica wyprzedziła spadkobierców PZPR*.
Co to oznacza?
Ano to, że rośnie nam liczba osób uważających, że aby Polska mogła przetrwać potrzebne są radykalne kroki.
Bajdurzenia Tuska o „szczęśliwej Polsce” przekonują już tylko rudych fanatyków.
Tymczasem Kosiniak-Kamysz już zapowiada, że aby rządzić w poszczególnych sejmikach należy tworzyć koalicje.
Oczywistą oczywistością jest, że pan doktor w ten sposób woła do Tuska, by ten łaskawie zgodził się na powtórzenie manewru parlamentarnego z 15 października.
Niemniej świadczy to o jednym – Tusk również w samorządach będzie uzależniony od swoich, często egzotycznych, sojuszników.
To jednak oznacza, że bardziej sfanatyzowani wyborcy poszczególnych sojuszniczych względem Rudego ugrupowań będą przeżywać frustracje.
Lewaccy ekstremiści (a przede wszystkim ekstremistki i ekstremiszcza) już bulgoczą za sprawą aborcji. O ile dobrze pamiętam wg nich powinna być ona dopuszczona aż do 12 roku życia „płodu”. ;)
W kolejce zaś stoją „zieloni”, wg których dla dobra planety najlepiej byłoby zakazać ludziom oddychania więcej niż raz na godzinę. Tak przynajmniej można domniemywać z wystąpień tow. €-deputowanej Spurek.
Gromada Tuska musi się rozpaść, o ile rzecz jasna tworzący ją ludzie (osoby z macicami i bez oraz osobiszcza) na poważnie myślą o więcej niż jednej kadencji, nb. zakończonej przedwcześnie.
Są bowiem pewne pryncypia. Ale pełny żłób posła nie oznacza, że jego wyborca również się upasie.
Swoją drogą ciekawa byłaby symulacja wyników wyborczych, gdyby zamiast cieciej drogi, lewicy, Polski 20.000 i 50, KO byłaby tylko, nb. zgodnie z prawdą, Ruda Partia.
Przeciw zaś PiS i Konfederacja. Wydaje się niemal pewnie, że wtedy liczba głosów na tą hipotetyczną partię Tuska nie przekroczyłaby 32%.
A wówczas zwycięstwo wyborcze PiS byłoby w każdym sejmiku.
Tak naprawdę polski wyborca kolejny raz od 15 października stanął przed alternatywą – Tusk albo ktoś inny.
Niestety, chwilę musi potrwać by zrozumiał, że ta pozorna ilość partyjek rzekomo różniących się programem to tylko ryży podstęp.
Ale kiedy zrozumie…
Wtedy właśnie zaczynają się rewolucje, szanowni państwo.
8.04 2024
____________________________________________
* Proszę mi nie tłumaczyć, że grupa Zandberga nie ma nic wspólnego z dinozaurami PZPR w rodzaju Czarzastego. Teoretycznie tak jest. Ale o związku Zandberga z PRL-em świadczy poniekąd jego warszawskie lokum. To jednak temat na inne opowiadanie.
Zostaw komentarz