Kiedy myślimy o współczesnym podziale politycznym, często zakładamy, że stary konflikt między lewicą a prawicą wciąż definiuje światową politykę. Tymczasem rzeczywistość wskazuje na coś zupełnie innego – lewica, która kiedyś była głosem rewolucji i proletariatu, stała się establishmentem. Przekształciła się w uprzywilejowaną kastę, działającą w interesie globalnych korporacji, które pełnią dziś rolę współczesnej arystokracji. Taki system, który można określić mianem feudalizmu korporacyjnego, to wyraźna kontynuacja modelu, jaki znamy z historii – choć w nowym opakowaniu.

W Polsce Ludowej, w czasach reglamentacji i niedoborów, władza tworzyła wyraźne podziały klasowe. Członkowie PZPR mieli dostęp do niedostępnych dla przeciętnego obywatela dóbr. Sklepy za żółtymi firankami czy „stoiska” w jednostkach wojskowych były symbolem tego systemu. Wystarczyło zginać kark, wygłaszać poglądy zgodne z linią partii i odcinać się od „wrogów ludu”, by wejść do tej uprzywilejowanej klasy. Ludzie władzy stali się nowoczesną szlachtą, a reguły gry były jasne: wierność systemowi oznaczała przywileje.

Dziś role się odwróciły. Klasa robotnicza, dawniej uwielbiana przez lewicę, została zastąpiona przez nowe grupy społeczne, przedstawiane jako „prześladowane”. Hasła walki o prawa gejów, lesbijek czy osób transpłciowych zastąpiły dawną walkę o równość klasową. Czerwony sztandar zyskał barwy tęczy, a nowe hasła mobilizujące tłumy to inkluzywność, progresywizm i gender. Współczesne elity, finansowane przez globalne korporacje, tworzą sztuczną narrację o prześladowaniach, by jednocześnie kontrolować masy i budować nowy system władzy.

Podobnie jak bankierzy sponsorujący Lenina, współczesne korporacje inwestują w ruchy ideologiczne, takie jak LGBT czy woke. Tworzą one nową kastę, którą można nazwać współczesną szlachtą, działającą na rzecz arystokracji finansowej. Korporacje, zarządzające gigantycznymi funduszami, zyskały władzę nad światem, kontrolując zarówno rządy, jak i narrację społeczną. Maria Antonina XXI wieku mówi dziś: „Nie stać ich na elektryki? To niech przesiądą się na rowery”.

Ostatnie wybory w Stanach Zjednoczonych pokazały, że ludzie zaczynają dostrzegać sztuczność narzucanej narracji. Nachalna propaganda LGBT, progresizm i woke spotykają się z oporem, a społeczeństwo odrzuca sztucznie wykreowane podziały. Jednocześnie pragnienie socjalnego bezpieczeństwa i zachowania konserwatywnych wartości zaczyna dominować. Triumf Donalda Trumpa to zapowiedź kontrrewolucji, która dąży do obalenia nowego porządku.

Czy współczesny ancien régime przetrwa? Czy korporacje, które dziś kontrolują świat, staną się celem nowej rewolucji? A może kontrrewolucja przyniesie zmianę władzy, prowadząc do rozpadu globalnych elit? W historii nic nie jest pewne, ale jedno jest jasne – współczesne społeczeństwo coraz bardziej domaga się powrotu do prawdziwych, trwałych wartości.