Zadziwia mnie nie tyle sytuacja, ujawniona przez der Onet, pozwalająca na korumpowanie posłów RP nie tylko legalnie, ale też w praktyce poza możliwością skontrolowania tego przez organy władzy RP. Ale zadziwia mnie brak szerszej reakcji na to ujawnienie ze strony mediów, organów władzy (prokuraturę), a także samych posłów.

Przypominam, że w VIII kadencji Sejmu RP wśród posłów PiS pojawił się projekt podwyżki uposażenia poselskiego, w odpowiedzi media rozpętały ogromną nagonkę na ten pomysł. Reakcja Prezesa Kaczyńskiego była natychmiastowa – Prezes PiS doprowadził do obniżki uposażenia posłów o 20%. To, że był to szczyt idiotyzmu to było ewidentne. Prezes PiS korzystający z ogromnej ilości przywilejów partyjnych i poselskich (samochód, ochrona towarzysząca mu nawet w Sejmie) stłamsił swoich partyjnych towarzyszy i zmusił ich do pokory. Jako jeden z niewielu posłów głosowałem przeciwko tej ustawie obniżającej uposażenie poselskie.

Dotychczas każdy poseł musiał w oświadczeniu majątkowym wskazywać źródła wszystkich dochodów. Było też tak, że posłowie mogli uzyskiwać dodatkowe dochody – np. z tytułu pracy na uczelni – ale były one im odliczane z uposażenia poselskiego (do wysokości 50% kosztów uzyskania przychodów na uczelni – tu warunkiem była też habilitacja, by móc pracować na uczelni publicznej, prywatnych to nie dotyczyło). Mogli też uzyskiwać dochody z tytułu praw autorskich (artyści). Ale to wszystko trzeba było wykazać, choćby z tego względu, by odliczyć od uposażenia poselskiego te dochody, które nie były objęte prawami autorskimi.

Aktualna propozycja Kancelarii Sejmu RP to otwarta ścieżka do legalnego nieujawniania tych źródeł dochodów, a także potencjalna możliwość „pozyskiwania przychylności posłów” – czytaj: ich korumpowania. Kancelaria Sejmu RP proponuje, by parlamentarzysta – mógł uzyskiwać dochody dodatkowe z tytułu umowy zlecenia, o dzieło lub z tytułu wynajmu lokalu. Ale też nie musiał ich ujawniać. Mogą np. posłowie wykonywać jakieś idiotyczne umowy-ekspertyzy – traktowane jako umowy o dzieło.

Wydaje się, że posłowie znaleźli sposób na obejście problemu faktycznie niskich uposażeń poselskich. Przecież na pomysł niewpisywania dodatkowych dochodów na pewno nie wpadli urzędnicy Kancelarii Sejmu RP, nie mający w tym żadnego interesu, ale posłowie PiS pomysł podsunęli jej szefowej. I w ten sposób znaleźli rozwiązanie na podwyższenie własnych dochodów, ale też ukrycie ich źródeł. O tym, że coś się święci w tej sprawie świadczy brak korekt w oświadczeniach niektórych z nich za lata poprzedzające ich wybór do Sejmu (np. posła Berkowicza z Konfederacji: czytaj więcej). Niektórzy nowi posłowie enigmatycznie zaznaczyli, że otrzymali świadczenia przed objęciem mandatu, nie wskazując w oświadczeniach na ich źródła.

Dziwi również bardzo słaba medialna i poselska reakcja na postawę niektórych posłów postkomunistycznej partii Razem (np. Adriana Zandberga, Macieja Koniecznego, Pauliny Matysiak, Marceliny Zawiszy), którzy w 2019 roku za pracę w tej marksistowskiej partii dostali po ok. 200 tys. zł, a za taką samą – wykonywaną rok wcześniej 10 RAZY MNIEJ. Posłowie partii Razem tłumaczyli potem, że te uzyskane dochody wpłacili na fundusz wyborczy Lewicy – choć limit wpłat od jednej osoby pozwala na wpłatę ok. 40 tys. zł. To też wymaga wyjaśnienia – ciekawe czy rozliczenie z wyborów tej formacji zostanie przyjęte przez odpowiedni organ. W świetle wypowiedzi zarządu partii Razem nie powinno!!!

Posłowie po wprowadzeniu rozwiązania, zaproponowanego przez Kancelarię Sejmu, nawet nie będą musieli tego ujawniać. To też będzie sposób na wyprowadzanie pieniędzy z fundacji, na które wpłaca się środki z tytułu zwrotu kosztów poniesionych podczas kampanii wyborczych. Oczywiście także tych, które partie dostają jako roczne subwencje po przekroczeniu 3% liczby głosów w wyborach parlamentarnych. Moim zdaniem jest to podstawowy powód milczenia posłów wszystkich ugrupowań na propozycję Kancelarii Sejmu.

Pytanie; Czy taki sposób składania oświadczeń majątkowych zostanie rozciągnięty na wszystkie osoby zobowiązane do ich składania (senatorów RP, radnych różnych szczebli jednostek samorządu terytorialnego, sędziów, prokuratorów itd.) czy tylko kancelaria Sejmu RP rozszerzyła uprzywilejowanie posłów.

Autor: dr hab. Józef Brynkus, prof. UP Kraków
Pracownik Katedry Edukacji Historycznej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pochodzi z rodu górali podhalańskich i orawskich. Polski historyk i nauczyciel akademicki, profesor UP Kraków, poseł na Sejm VIII kadencji.