Michał Kołodziejczak ogłosił, że jego gabinet w ministerstwie jest już spakowany. No to szerokiej drogi. Niech idzie.

Wygląda na to, że chce uciekać — zapewne w swoich luksusowych butach za kilkanaście tysięcy złotych — z rządu po przegranej Rafała Trzaskowskiego, jak szczur z tonącego statku.

Kiedyś mu zaufałem. To ja pomogłem mu wejść do polityki. Dziś wiem jedno — ostrzeżenia, które wygłaszałem o tym „Lepperze z podsieradzkiej wsi”, były trafione w punkt. Na plecach rolników — na moich plecach — wdrapał się najpierw do Rady Miejskiej w Błaszkach, potem do Sejmu, a w końcu do rządu Donalda Tuska. A kiedy tylko dopchał się do koryta — zniknął. Zamilkł. Rolników zostawił z niczym.

Teraz płacze w mediach, że PSL nie pomógł, że rolnicy nie głosowali jak chciał. A może po prostu przejrzeli na oczy? Może nie chcieli już słuchać człowieka, który mówił, że ich reprezentuje, a w rzeczywistości dbał tylko o własny wizerunek i karierę?

To przez takich ludzi jak Kołodziejczak Koalicji 15 października dostała taką lekcję w tych wyborach.

Nie będzie po nim płaczu. Rolnicy zapomnieli o nim szybciej, niż on zapomniał o nich.

I bardzo dobrze. Ostrzegałem.

#okiemsamorządowca