Organizacje prozwierzęce zaczęły zbierać podpisy po obywatelskim projektem ustawy „Stop łańcuchom, pseudohodowlom i bezdomności zwierząt”. Inicjatywa słuszna bo choć ratując jednego psa, kota nie zmienimy świata, ale świat zmieni się dla tego jednego. Jednak prawo to nie wszystko. Rzecz w edukacji. I dobrych przepisach.

Nie tylko prawo, ale przede wszystkim, edukacja

Mam wątpliwości, czy wyłącznie zaostrzanie prawa zmieni traktowanie zwierząt przez Polaków. Bo łatwiej kogoś wsadzić do pierdla za znęcanie się nad np. psem jak wyedukować następne pokolenia by szanowały zwierzęta. I nie chodzi przy tym o nadawanie im cech ludzkich, ale widzenie w nich istot czujących. Nie musimy do naszych czworonożnych pupili mówić jak do małych dzieci – „żabcio” „kruszynko” (słyszałem nawet „syneczku” ) bo to są i będą zwierzęta nawet gdybyśmy weszli na Himalaje słowotwórstwa. I sprawą drugorzędną jest spór semantyczny czy pies, kot, świnka morska, udomowiony wąż „umierają” czy „zdychają”. Rzecz w tym, byśmy je szanowali rozumiejąc ich potrzeby i dbając o ich dobrostan. A z tym bywa różnie, o czym świadczą przykłady częstego znęcania się nad domowymi zwierzętami. I tu widzę rolę edukacji, szkoły by od podstawówki uczyła dzieciaki, że „animal sacra miser”.

Buble do zmiany

Wspomniany projekt, na pierwszy rzut oka, jest do poprawek. Wątpliwości moje budzi zapis, że minimalna powierzchnia dla małych psów w kojcu powinna wynosić piętnaście metrów kwadratowych, a dla dużych, dwadzieścia cztery. Ok, ale to dotyczy wyłącznie własnych domów np. z ogrodem lub podwórkiem. Gospodarstw wiejskich.

A co z psami, kotami trzymanymi w kilka w małych, wielkomiejskich mieszkaniach, zwłaszcza w tzw. kawalerkach?

Często ich powierzchnia mieszkalna to raptem dwadzieścia parę metrów lub w jednym np. dwupokojowym mieszkaniu o pow. czterdziestu metrów żyje sobie kilka psów lub psów i kotów. Jak obliczyć dla nich pow. minimalną?
I kto będzie sprawdzał jak jest przestrzegana?

Obserwując rano wielkomiejskie parki czy ulice to właśnie tych właścicieli zwierząt domowych problem dotyczy najbardziej. Poza tym, w miastach żyje więcej mieszkańców Polski jak na wsiach.

To w tych klitach, często bez balkonu, żyją dziesiątki tysięcy czworonożnych przyjaciół człowieka. Wyprowadzanych na spacery jak „pancia ” lub „pan” znajdą czas czyli rzadko. Ale dadzą po mordzie, kiedy ktoś powie, że „pies zdycha”.

Prawo trzeba nowelizować i dostosowywać do potrzeb czasu. Trzeba to jednak robić z głową i bez wyjątków.

Antoni StyrczulaAutor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl