Mleko się rozlewa, emocje górują nad zdrowym rozsądkiem i płacimy  cenę – nie pierwszy raz, za brak profesjonalizmu. Teraz w polityce zagranicznej i jakiejś jej wizji. Czynią to rządzący choć i poprzednikom się zdarzało, ale nie w takiej skali. To że szef resortu jest bezwolnym narzędziem, które przypadkowo może i zna jakieś języki, ale do tej pory specjalnie się niczym wykazał- a wcześniej w Lodzi przestrzegał naród głownie przed zoofilią i dopuścił do bałaganu w resorcie to jedno.  Też prezydent, który co prawda zapewnia nas, że szybko się uczy, nie posiada specjalnego międzynarodowego doświadczenia – ale tutaj akurat nie do końca jego wina. Gdzie miał szansę wcześniej, przed 2015 r. tego nabyć ? Premier ma zupełnie inne priorytety niż racja stanu – obrona własnej pozycji w partii i zdobywanie punktów wyborczych. Dochodzą słabi szefowie służb, też nie panujący nad swymi jednostkami. Z kolei Prezes niezwykle sprawny w rozgrywce wewnętrznej – należy to docenić, w meandrach dyplomacji i polityki zagranicznej, gorzej się czuje. De facto- nie jest odkrywcze – nawet kwestie zewnętrzne są poświęcane optyce i strategii krajowej.  

Skala niekompetencji czasem przekracza dopuszczalne granice. To że nadziela się swoimi 

Zobacz też: Ostre słowa Wołodymyra Zełenskiego. Jest reakcja rzecznika rządu

Dr Sokała: mieszanka niekompetencji i złej woli

Zdaniem dr. Sokały i tak faktyczny ośrodek decyzyjny jest w gabinecie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

– Ten zaś, przy całym szacunku dla jego zdolności i doświadczeniu w rozgrywkach krajowych, o sprawach zagranicznych nigdy nie miał najbledszego pojęcia. Trudno się więc dziwić, że nie docenia ich znaczenia i że nie rozumie, że ta sfera wymaga nie tylko bycia wiernym żołnierzem partii, ale przede wszystkim pogłębionej wiedzy i rzemieślniczej praktyki. W przypadku polityków na kierowniczych stanowiskach niekoniecznie, ale pod warunkiem, że na niższych szczeblach, czyli wiceministrów, ambasadorów, doradców i dyrektorów, asekurują ich profesjonaliści. Tak jest w wielu krajach świata i to działa. U nas drugi, trzeci i piąty szereg to obecnie także niemal w 100 proc. partyjni nominaci, bez kwalifikacji profesjonalnych w zakresie polityki międzynarodowej, a często o wątpliwym morale, czego skutki właśnie boleśnie odczuwamy na paru polach, bo przecież nie tylko w relacjach polsko-ukraińskich – podkreśla nasz rozmówca.

Zobacz także: Fala komentarzy po wystąpieniu Wołodymyra Zełenskiego. „Na usta cisną się dużo mocniejsze słowa”

PiS walczy o głosy Konfederacji?

W opinii eksperta cały problem stanowi – po naszej stronie – mieszankę niekompetencji i złej woli. To drugie wiąże się wyraźnie z wyborami.

– Prezes Kaczyński uznał, że trzeba odebrać trochę głosów Konfederacji i zagrać na emocjach marginalnego, ale stabilnego ilościowo elektoratu antyukraińskiego. Czyli tych, którzy albo Ukraińców po prostu nie lubią, na przykład z powodów historycznych, albo obawiają się z ich strony konkurencji ekonomicznej – uważa dr Sokała.

– Zresztą oba te czynniki bardzo starannie podkręca rosyjska agentura wpływu. I zamiast z nią walczyć, PiS rzutem na taśmę spróbował schlebiać nastrojom wrogim Ukrainie, żeby uciułać dodatkowe parę punktów procentowych. Stąd decyzja o podkręceniu temperatury sporu o zboże, który przecież trzy razy można było rozwiązać polubownie – dodaje.

Zobacz: Unia Europejska żąda wyjaśnień w sprawie afery wizowej. Padło ultimatum

„Kaczyński nie doszacował siły eksplozji”

Dr Sokała przypomina, że mówił o tym wiele razy po wizycie Zełenskiego w Polsce, kiedy jego zdaniem zabrakło konkretów, a były tylko ogólne deklaracje – zaś politycy PiS zapewniali jeszcze, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, bo prezydenci obu państw uścisnęli sobie dłonie i wygłosili miłe komunały.

Relacje polsko-niemieckie najgorsze od lat. Polacy i Niemcy wskazują przyczynę

Polska jest bezpieczna? Ekspert o „nieadekwatnych strategiach”

– Wiadomo było, że nierozwiązany problem wybuchnie nam w twarz. I moim zdaniem sam Kaczyński się z tym liczył, stawiał na to, tyle że nie doszacował siły eksplozji. A w otoczeniu zabrakło fachowca, na tyle w dodatku odważnego, żeby powiedzieć wodzowi, że igra z ogniem albo wręcz się myli – uważa nasz rozmówca i dodaje, że to jest właśnie ten drugi element, czyli powszechna niekompetencja wśród kadr odpowiedzialnych za politykę zagraniczną.

– Nawet jak ktoś coś wie, to boi się wychylić z tą wiedzą, zwłaszcza sprzeczną z głęboką wiarą liderów w ich własny geniusz. Ale większość po prostu nie wie, jak działa świat i dyplomacja. Dla specjalistów cały czas było jasne, że Ukraina gra twardo o własne interesy, także o interesy swego wielkiego biznesu i lobbystów, i że jest gotowa do zagrywek faul. Bo to nic odkrywczego, każde nowoczesne państwo tak się zachowuje, na wschodzie i na zachodzie – przekonuje ekspert.

Zobacz też: Wpadka Mateusza Morawieckiego. Przestrzegał przed własną partią

„Trzeba było pomagać, ale też twardo negocjować”

Polska strona uwierzyła „we własną propagandę sukcesu” – licząc na wdzięczność partnerów.

– A trzeba było, owszem pomagać, bo to jest w naszym strategicznym interesie. Publicznie ściskać dłonie i się uśmiechać, bo to jest dobrze widziane wobec kraju, który krwawi na froncie i którego obywatele giną pod bombami na głębokich tyłach. Ale w zaciszu gabinetów należało twardo negocjować, w razie potrzeby wykorzystując lewar w postaci szczególnych stosunków z USA, wpływów w NATO i w Unii Europejskiej. A, przepraszam – przecież geniusze strategii z PiS skłócili nas lub skompromitowali na tych kierunkach, zwłaszcza europejskim. I teraz z zaskoczeniem dziecka odkryli, że to ukraiński punkt widzenia jest bardziej doceniany w Brukseli czy Waszyngtonie, niż nasz – zaznacza.

Dr Sokała nie wyklucza pogorszenia się stosunków polsko-ukraińskich

Jednocześnie wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach podkreśla, że reakcją, co już widać, nie będzie krytyczna autorefleksja i poprawa jakości polskiej polityki.

– W zamian będziemy mieć kolejną falę wzmożenia propagandowego na użytek własnego elektoratu, czyli wyzwiska pod adresem ukraińskich polityków, albo nawet w skrajnej wersji Ukraińców jako narodu, opowieści o tym, jak to niewdzięczna Ukraina chodzi na pasku Niemiec (w tle: „wina Tuska!”), jak jest skorumpowana, i że oczywiście wszyscy wokół znowu nas zdradzili – przypuszcza ekspert.

Wielka szkoda, że ważniejsze widać – taka widać kalkulacja polityczna, iż postanowiono aby odebrać nieco głosów konkurencji, zagrać antyukraińską kartą. To prawa, ze wielu naszych rodaków sąsiadów nie lubi – czy z racji zaszłości historycznych, jakiś indywidualnych doświadczeń lub irytuje się skalą wcześniejszej pomocy

– Co do korupcji – tak, wciąż jest poważnym problemem w Ukrainie, to prawda, ale o tym wiadomo nie od dziś. Czy ktoś raczył wyciągać praktyczne wnioski? U nas nie, a na przykład w Niemczech tak. Ale to my musimy dzisiaj obrażać się na rzeczywistość, bo wydawaliśmy masę forsy może nie na to, co trzeba. Czyli na kupowanie głosów wyborczych w Polsce, zamiast na kupowanie przychylności decydentów i liderów opinii za granicą. W wersji minimum: przynajmniej na kupowanie insajderskiej wiedzy o tym, w co zamierzają zagrać partnerzy i czym nas mogą zaskoczyć – dodaje.

Szczytem ale i znakiem hipokryzji, że wychodząc naprzeciw nawet racjonalnym potrzebom gospodarki, prowadząc na zewnątrz antyemigracyjną retorykę MSZ czy służby- np. wywiad wywiad zajęły się – widać, odpłatnym często, dostarczaniem biznesowi, krajowemu i zagranicznemu, taniej siły roboczej.

To, co robi PiS w polityce zagranicznej, bez wątpienia ułatwia tej partii wygrywanie wyborów. Nasuwa się wszelako pytanie: tylko po co, skoro umie się głośno krzyczeć o naszych prawdziwych i wyimaginowanych krzywdach, ale nie umie się im zawczasu zapobiegać?  – co podkreślał dr Wojciech Sokoła.

Teraz musimy powstrzymać emocje. No i zacząć normalnie rozmawiać. Przestać się bawić w eskalację konfliktu.

Autor: prof. UAM, dr hab. Michał Jarnecki
Polski historyk – specjalista od dziejów Europy Środkowej XIX i XXw., polskich powstań narodowych – zwłaszcza styczniowego, stosunków polsko-czechosłowacko-ukraińskich, historii Rusi Zakarpackiej oraz tzw. polskich planów kolonialnych w 20 leciu międzywojenym. Pracuje na UAM-filia Kalisz. Długoletni belfer (liceum i „zawodówka”). Prywatnie miłośnik podróży i przygody – 3/4 globu pod butem.