Histeria, jaka opanowała środowiska lewicowe w związku z koczowaniem grupy osób nad naszą granicą, najwyraźniej się rozwija. Funkcjonariusze Straży Granicznej wg kolejnego „autorytetu” lansowanego przez GazWyb powinni odmówić wykonania rozkazu i wpuścić jak leci przywiezionych (nb. za ciężkie pieniądze) „turystów” Łukaszenki do Polski.

Budowana jest narracja skierowana do naszych uczuć tak, by maksymalnie ograniczyć racjonalne myślenie. Czołowy oPOzycyjny portal OKOpress przytacza apel wydawcy GazWyb Jerzego Wójcika:

„My, obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, protestujemy przeciwko nieludzkiemu traktowaniu przez władze naszego państwa grupy uchodźców w Usnarzu.

Od ponad dwóch tygodni kilkudziesięcioro głodnych, chorych, bezbronnych ludzi przetrzymywanych jest na granicy polsko-białoruskiej. Polskie władze, łamiąc międzynarodowe konwencje i zasady humanitaryzmu, odmawiają umieszczenia ich w ośrodkach azylowych, nie dopuszczają do nich lekarzy, ratowników pogotowia, prawników, organizacji humanitarnych i działaczy opozycji. Widząc to okrucieństwo, nie możemy milczeć. Każda godzina, w której państwo polskie bezprawnie przetrzymuje tych ludzi, każda godzina, w której odmawia się im pomocy, jest godziną wstydu dla nas jako obywateli Rzeczypospolitej.

Domagamy się, aby polskie władze natychmiast umieściły tych uchodźców w odpowiednich ośrodkach, gdzie w cywilizowanych warunkach będą mogli czekać na rozpatrzenie swoich wniosków o azyl w Polsce. Żądamy anulowania bezprawnego rozporządzenia MSWiA o cofaniu do granicy uchodźców złapanych na terenie RP. Polska musi przestrzegać międzynarodowych praw, które nie pozwalają na taką procedurę. Żądamy zaprzestania oszczerczej propagandy przeciwko uchodźcom szerzonej przez media publiczne na czele z TVP.

Ale jaja, chciałoby się powtórzyć za Elżbietą Bieńkowską (ktoś ją jeszcze pamięta?).

Oto, co sama GazWyb pisała nt. „uchodźców” jeszcze 19 lipca:

Uciekinierzy z Bliskiego Wschodu i Afryki płacą przemytnikom nawet po kilkanaście tysięcy dolarów za „wycieczki na Białoruś”. Kilkudniowy pobyt w Mińsku – połączony ze zwiedzaniem – nie kończy się jednak powrotem do domu, tylko próbą przedostania się do Europy Zachodniej. Litwa ugina się pod ciężarem kryzysu migracyjnego.

Władze Litwy zmagające się z tego powodu z kryzysem migracyjnym oskarżają Aleksandra Łukaszenkę o wykorzystywanie migrantów bez dokumentów jako „zemsty” za europejskie sankcje i broń w wojnie hybrydowej.

Ten w wywiadzie udzielonym w poniedziałek redakcji Sky News Arabia obwinił o wszystko „przestępcze grupy” z Litwy, które „przywożą tam migrantów”. – Jeśli chcecie, byśmy wam pomogli, nie zakładajcie nam pętli na szyję – oznajmił (odnosząc się do europejskich sankcji).

(…)

Oliwy do ognia dolewa Aleksander Łukaszenka, który kilkakrotnie podkreślił ostatnio, że z powodu nakładanych na Białoruś przez Unię Europejską (po raz kolejny) sankcji nie zamierza dłużej wywiązywać się dotychczasowych umów.

– Zatrzymywaliśmy narkotyki i migrantów, teraz sami będziecie je jeść, a ich – wyłapywać – mówił pod koniec maja.

W czerwcu zaś dodał: – Dziś oni [kraje Zachodu] zawyli. Ach, Białorusini ich nie chronią. Tysiące nielegalnych migrantów rzuciło się na Litwę, Łotwę i Polskę. Domagają się, byśmy chronili ich przed przemytem, przed narkotykami. Nawet zza Atlantyku słychać wołanie o pomoc, żeby, jak to było wcześniej, nie dopuszczać, by materiały jądrowe docierały do Europy. Więc chcę zapytać: oszaleliście tam wszyscy? Rozpętaliście przeciwko nam wojnę hybrydową, a teraz domagacie się, abyśmy was chronili jak dawniej?

15 tysięcy euro za wyjazd do Europy

Litewska redakcja LTR, rosyjsko-białoruska niezależna Mediazona oraz Scanner Project przeprowadziły śledztwo z którego wynika, że migranci z Bliskiego Wschodu słono płacą przemytnikom za próbę przedostania się przez Białoruś do Europy.

Dziennikarzom śledczym udało się dotrzeć do jednego z organizatorów takich „wycieczek” w Iraku. W rozmowie z lokalnym dziennikarzem, podającym się za osobę chcącą przedostać się do Unii Europejskiej, zapewniał on, że droga do Europy przez Białoruś jest w pełni legalna, bo to jedno z niewielu państw, które od kilku lat wydaje mieszkańcom Bliskiego Wschodu dwutygodniowe wizy turystyczne [trzy miesiące temu warunki ich otrzymania stały się znacznie prostsze i obecnie wydawane są właściwie od ręki].

Litewski minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis w wywiadzie dla „Financial Times” mówił w czerwcu, że ci, którzy nielegalnie przekroczyli granicę jego kraju, wykupili wycieczki w białoruskim biurze podróży Centrkutort, a wizy turystyczne otrzymali od Białorusinów automatycznie. Nie za darmo.

Właściciel irackiego biura podróży Meer Sahebran wyjaśnił dziennikarzom śledczym, że ci, którzy chcą pojechać na Białoruś – bez względu na swoje dalsze plany – zobowiązani są do wpłaty depozytu wysokości 3 tys. dolarów. Jeśli nie wrócą z wycieczki, jego biuro musi przekazać depozyt białoruskiemu biuru, z którym współpracuje. To grzywna za niewywiązanie się „turystów” z umowy.

Wycieczka po Mińsku, a potem na granicę

Z opowieści osób bez dokumentów przebywających obecnie w litewskim ośrodku dla migrantów wiadomo, że po wylądowaniu na lotnisku w Mińsku do jednego ze stołecznych hoteli odwoził ich białoruski kierowca. W wielu przypadkach Irakijczycy i obywatele innych państw Bliskiego Wschodu nie znali nazwy białoruskiego biura podróży, z którego usług korzystali.

Część z nich podczas kilkudniowego pobytu rzeczywiście miała organizowane wycieczki. Zwiedzali muzea, biblioteki i miasto. Wyjazdy na litewsko-białoruską granicę odbywały się w nocy.

– To był trzeci lub czwarty dzień pobytu. Kiedy wróciliśmy do hotelu, ok. 22 ktoś po prostu zapukał do drzwi i powiedział: Przygotujcie się, wyjeżdżamy dziś wieczorem. Zebraliśmy się w godzinę, a on czekał na nas na dole – opowiadał dziennikarzom litewskiej redakcji LTR jeden z migrantów w ośrodku.

Mężczyzna tłumaczył, że po dotarciu na granicę z Litwą kierowca busa miał wskazywać migrantom ręką kierunek i powiedział: „Pójdziecie tam i będzie Europa. Prosto, zobaczycie ogrodzenie, łatwo je przejść. I już będzie Litwa. Po drugiej stronie będzie czekał samochód. Zabierze was dalej„.

Po stronie litewskiej nikt jednak nie czekał. Wkrótce zatrzymały ich służby graniczne.

„Tam jest Europa, idź”

Migranci bez dokumentów docierają na granicę litewsko-białoruską także ze Stambułu. Taka podróż jest znacznie tańsza, kosztuje ok. 5 tys. dol. od osoby, ale też bardziej męcząca – ludzie są przewożeni samochodami ciężarowymi, trwa to nawet tydzień. Często nie znają nawet imion przemytników, którym płacą. Dojechawszy w pobliże Litwy, ci wskazują im las, do którego mają iść, by przekroczyć granicę.

Jeden z rozmówców redakcji Mediazona opowiadał, że przewoźnik zawiózł go oraz kilkadziesiąt innych osób, w tym rodziny z dziećmi, w pobliże granicy i kazał przejść przez las. Spędzili w nim kilka godzin. Znaleźli ich litewscy strażnicy graniczni.

Taka podróż kosztowała każdego z nich 5 tys. dol.

Uciekłem z więzienia do więzienia

By zniechęcić osoby, które planują nielegalne przekroczenie granicy, litewskie władze zaostrzają rygory w namiotowych obozach dla uchodźców i migrantów. M.in. nie wolno im się swobodnie przemieszczać. Za próbę ucieczki z ośrodka grozi osadzenie w centrum pod specjalną ochroną.

Redakcja Mediazona cytuje opowieści Riana z Iraku i Eliasa, którego rodzina zginęła z rąk terrorystycznego Państwa Islamskiego: „Wszystkie osoby przetrzymywane w tym budynku cierpią psychicznie. W centrum miały już miejsce próby samobójcze. Uciekłem z Iraku, który jest jak więzienie, a tutaj jest to samo”.

Rozumiemy, że nie wszyscy są uchodźcami politycznymi, wielu z nich to migranci ekonomiczni – mówiła w wywiadzie dla Radia Swoboda premier Litwy Ingrida Simonite. – Ci ludzie są traktowani jak „żywe mięso” wojny hybrydowej. Działacze na rzecz praw człowieka podkreślają, że są wśród nich  rzeczywiście i tacy, którzy uciekają przed reżimami we własnych krajach. To bardzo trudne. Należy przyspieszyć wszelkie procedury. Jeśli ci ludzie będą mieszkać przez półtora roku za płotami, w obozach, mogą nastąpić samobójstwa, depresja, przemoc.

link:

Małe sprostowanie – nie Centrkutort, a Centrkurort. ;)

Biznes Łukaszenki… Każdy taki „turysta”, w nowomowie naszej oPOzycji zwany uchodźcą, płaci za przejazd od 45.800,- PLN do 68.700,- PLN.

Tymczasem najniższe wynagrodzenie w Polsce rocznie wynosi 33.600,- PLN… brutto!

Netto jeszcze mniej – 24.740,- PLN.

Oznacza to, że za przemyt „turyści Łukaszenki” płacą od osoby tyle, co najniżej zarabiający w Polsce mógłby odłożyć przez rok i 10 miesięcy pracy, a i to pod warunkiem, że w tym czasie byłby utrzymywany przez współmałżonka lub rodziców. Tyle kosztuje Litwa.

Niemcy i Skandynawia wymagałaby pracy przez 3 lata bez jednego kwartału!

Przypominam, granice przekraczają całe rodziny, w tym z dziećmi.

Kim więc są „turyści Łukaszenki”, skoro w takim Afganistanie aż 90% ludności utrzymuje się za mniej niż 2 dolary (USD) dziennie???

Kto chce, niech policzy, ile dekad musieliby oszczędzać, by móc zobaczyć Białoruś…

Warto przypomnieć, że „turyści” ci rodowód afgański otrzymali dopiero w polskojęzycznych oPOzycyjnych mediach.

Łukaszenka zwoził ich bowiem z Iraku i z Syrii.

I to właśnie powinno wykluczyć ich status uchodźczy. Skoro legalnie w kraju pobytu wykupili wycieczkę krajoznawczą, przeszli kontrolę na lotnisku i zaopatrzeni w paszport i wizę przylecieli na Białoruś to o prześladowaniu mowy być nie może.

Łukaszenka wykorzystuje potencjalnych emigrantów ekonomicznych zapewniając sobie w ten sposób dopływ prawdziwego pieniądza.

Jednocześnie chciałby wymóc na Europie uznanie dla swoich rządów więc naśladuje Erdogana.

Turecki prezydent w każdej chwili mógł spuścić ze smyczy kilka milionów uciekinierów z ogarniętej wojny Syrii itp., czym skutecznie szachował i szachuje Europę.

Łukaszenka chciałby podobnie i dlatego ich przywozi.

I choć wszyscy, w tym oPOzycja, dokładnie wiedzą, na czym polega ten deal, na potrzeby wewnętrznych rozgrywek używany jest jednak argumetum ad misericordiam* choć doskonale zdają sobie sprawę (nie wszyscy, ale ci po kursach u p. T. na 100%) że to tylko cyniczna manipulacja.

Nie dajmy się zatem zwariować narracji różnych lewackich środowisk, które kierowane nienawiścią do PiS po prostu odleciały.

Trzeba powiedzieć sobie otwarcie – Łukaszenka organizuje wyjazdy turystyczne, to niech zadba, by „turyści” po obejrzeniu zabytków Białorusi powrócili do kraju wylotu.

Inne wycieczkowe atrakcje, jak np. przechodzenie przez „zieloną granicę” niech organizuje po wschodniej stronie swojego kraju – na granicy z Rosją.

29.08 2021

Ps. A swoją drogą postać byłego dyrektora kołchozu coraz wyraźniej zaczyna przypominać jakiegoś groteskowego wodzusia – dyktatora godnego uwiecznienia w jakimś komiksie.

.

____________________________________

* argument odwołujący się do litości