Straż dla Zwierząt to bardzo aktywna organizacja, która profesjonalnie prowadzi zbiórki na rzecz rzekomego ratowania czworonogów. Jej lider nazywa sam siebie komendantem, a organizacja ubiera się w mundury przypominające amerykańskich funkcjonariuszy. Wchodząc na teren hodowców zwierząt towarzyszących lub do rolników, Straż wydaje swoje własne postanowienia, sama ocenia stan zwierząt i sama się nimi opiekuje. Co ciekawe, inspekcja weterynaryjna twierdzi, że podczas tej opieki podopieczni Straży umierają częściej niż u rzekomych oprawców, od których zostali zabrani.

W przypadku zwierząt hodowlanych, śmierć to mięso, a mięso, to pieniądze. Czy o to chodziło w interwencjach u rolników, za które odpowiadał komendant główny Straży dla Zwierząt, Mateusz Janda? – „Na stronie Straży dla Zwierząt nie ma sprawozdania finansowego za 2019 r. Wiec trudno coś stwierdzić, ale ich działalność wydaje się nie tyle kontrowersyjna co skandaliczna” – stwierdził Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego.

Kasa jest najważniejsza. – „W moim odczuciu, chodzi tu nie o zwierzęta, ale zarabianie pieniędzy na zwierzętach” – dodała Maria Sowińska, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzeni przez System.

Afera ujawniona przez dziennikarzy programu „Alarm”. – „Aktywiści organizacji prozwierzęcych bez przeszkód zabierają rolnikom konie, krowy czy świnie. W wielu przypadkach trudno znaleźć podstawy do takiego działania. Po za jednym. To dobry biznes dla tak zwanych miłośników praw zwierząt. Przedstawiamy historię rolnika, który przez dwa lata walczył o odzyskanie inwentarza, a w tym czasie ekolodzy wystawili mu rachunek na 300 tys. zł za ich przechowanie…” – takim wpisem zapowiedziała Telewizja Polska program „Alarm” z 5 maja, gdzie ujawniono, że większość z „uratowanych” przez „komendanta” Mateusza Jandę zwierząt nie żyje, a innych będzie szukać policja, co wymusiła niejako obecność dziennikarzy.

Pomagać zwierzętom trzeba mądrze. – „Ten materiał programu „Alarm” to przestroga dla nas wszystkich. Sam kiedyś nie podejrzewałem ani Straży dla Zwierząt ani wielu innych organizacji o złe intencje. Kiedy dzisiaj patrzę jak wiele podejrzanych organizacji wyrywa nie tysiące, ale miliony złotych na swoich zrzutkach to wszystkich ostrzegam, uważajcie! Przestrzegam wszystkich Polaków, pomagajcie zwierzętom mądrze, nie tylko impulsywnie i emocjonalnie. Zastanówcie się, czy znacie organizatorów zrzutek czy widzicie tylko zdjęcia okaleczonych psów i tkliwe opisy wygenerowane przez hieny wpatrzone w wasz portfel? Zorientujcie się, czy w miejscu waszego zamieszkania nie ma schroniska czy organizacji, której działaczy znacie osobiście i którzy są warci zaufania” – puentował Piotr Kłosiński z Polskiego Porozumienia Kynologicznego.

Serwis Prostozmostu.pl cytuje z kolei pytania, jakie zostały wysłane do Andrzeja Kucharskiego, zastępcy komendanta Straży dla Zwierząt. Pytania pozostały bez odpowiedzi, jednak ich lektura może posłużyć za podsumowanie tematu i pozostawić nas z pytaniami o sens istnienia takich organizacji jak Straż dla Zwierzat. Każdy musi sobie na te pytania odpowiedzieć samodzielnie i zrobić rachunek sumienia, czy nasza prywatna dobroczynność wspiera zwierzęta czy może wspiera raczej biznes na zwierzętach?

Pytania, na które nikt ze Straży dla Zwierzat nie odpowiedział:

1. Czy w 2018 roku Związek Kynologiczny w Polsce rozwiązał wszystkie umowy o współpracy ze stowarzyszeniem Straż dla Zwierząt i dlaczego stracił zaufanie do Straży?

2. Czy tytułujący się komendantem Straży dla Zwierząt Mateusz Janda wielokrotnie proponował podpisanie umów o współpracy Straży z Polskim Porozumieniem Kynologicznym?

3. Czy to prawda, że komendant Straży dla Zwierząt Mateusz Janda z wykształcenia jest ślusarzem, a jeśli tak, jakie inne fakultety, szkoły, studia ukończył, dające podstawy do oceny stanu zdrowia zwierząt przy ich odbieraniu hodowcom i rolnikom?

4. Czy komendant Straży dla Zwierząt został wyproszony w 2019 roku ze spotkania założycielskiego Komitetu Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt?

5. Czy Straż dla Zwierząt pobierała opłaty za szkolenia hodowców psów rasowych i czy na tego typu szkoleniach komendant Straży mówił o konieczności zmian w Ustawie o ochronie zwierząt, a konkretnie zapisu art. 7 ust. 3 dających możliwość interwencji organizacji prozwierzęcych w celu zabierania zwierząt ich posiadaczom przed wydaniem stosownych decyzji administracyjnych przez władze samorządowe?

6. Jaką sumę pieniędzy uzbierała Straż dla Zwierząt z tytułu przeprowadzonych szkoleń dla hodowców psów rasowych?

W Internecie w Mediach Społecznościowych pojawiły się wpisy sugerujące tendencje zoofilskie komendanta Straży dla Zwierząt, a także jego zdjęcia (m.in. na jednym półnagi śpi z kurą, na innym leży z kozą) oraz zdjęcia kopulujących psów, które fotografować miał komendant SdZ. Czy Straż zamierza odnieść się do tych informacji i je zdementować?

Obejrzyj szokujący reportaż programu „Alarm” o Straży dla Zwierząt TUTAJ.

Fot. TVP (na zdjęciu komendant Straży dla Zwierząt Mateusz Janda)