Moi Drodzy ….
Trochę dziwnie się czuję, kiedy czuję potrzebę tłumaczenia się – z tego dlaczego w ogóle piszę posty, dlaczego wybieram taką a nie inną stylistykę. OK, uważam, że w Polsce nikt nam nie tłumaczy od dziecka – tak jak Amerykanom, że mamy święte prawo z niczego się nie tłumaczyć!!!
To co chyba najbardziej dla mnie wkurwiające u Polaków, to dwie rzeczy, dwie obserwacje:
1. Obsesyjne wzajemne ocenianie konkretnych jednostek
2. Wymuszanie procesu tłumaczenia się ze wszystkiego
tak jak to wygląda w przytoczonym poście:
” mam nadzieję, że Pan mi to wyjaśni”
czyli nie że „pragnę Pana zrozumieć”, nie że „uprzejmie proszę o przybliżenie mi czegoś” – tylko „mam nadzieję, że Pan mi to wyjaśni” – tak jak by moim psim obowiązkiem było – tłumaczyć się ze wszystkiego, w szczególności dlatego w ogóle piszę, i dlaczego tak a nie inaczej ….
OK, wyjątkowo – ten jeden raz postanowiłem zrobić wyjątek i rzeczywiście coś tam bardziej szczegółowo wytłumaczyć – w nadziei, że i dla innych może to być pouczający materiał.
Przytaczam więc moją polemikę z pewną Panią, która taki oto dała komentarz:
„Katarzyna XXX
Szczerze 🙂 o ile uważam, że wszystko co się tyczy polityki, relacji (? jeśli takie jeszcze są?) w Pana wypowiedziach jest słuszne i w zasadzie czuję podobnie, znaczy tak samo. O tyle uważam, że ten gniew, złość i rozczarowanie które bije z Pana wypowiedzi, jest dziwny 🙂 Nie dokonuję psychoanalizy 🙂. Uczciwie stwierdzam jak odbieram to co Pan mówi. Przestudiowałam znaczną część komunikatu. Narzędzia są fajne. Można je jednak stosować w różnych celach. (Proszę sprawdzić mesendżera) Pana ogromne wzburzenie tym co Pan przeżył (w co nie wątpię i wiem jak to działa) nie jest argumentem żeby Panu wierzyć. Co powoduje że zwrócił się Pan do tych głupich Polaczków? Chęć ratowania, udowadniania? Nie wiem czego i komu? Ci co mają wiedzieć, wiedzą. Pozostali mają swoje programy. Nie uratuje Pan wszystkich. To po prostu nie możliwe. To czemu Pan, jak dla mnie 🙂 w sposób bardzo agresywny, wyraża się o ludziach, którzy nic Panu nie zrobili a w zasadzie według Pańskiej oceny są winni, bo są tacy jacy są? Sorki Panie Piotrze, być może należę do tej grupy, która nic albo nie wiele osiągnęła ( 🙂 według Pana) i nie ma perspektyw 😉 Muszę jednak przyznać ( pomimo wielu racji w tym co Pan pisze a już jak Pan mówi, to jestem prawie cała sprzedana), że jednak są to działania, stricte zarobkowe i mimo dużej dozy szczerości 🙂 skierowane na marketing, niż na pomoc. I w sumie jest to w porządku wielkim. Głównie z tym, co Pan pisze o budowaniu relacji i identyfikowaniu się z odbiorcą celu. A celem jest sprzedaż tego, co Pan proponuje? No i kończąc, identyfikuje się Pan z Nami, tymi głupimi Polaczkami, jako ofiara? No i tak to widzę trochę. Mam nadzieję, że mi to Pan wyjaśni”.
I ok, Moja odpowiedź:
Pani Katarzyno Droga!
Nie identyfikuję się z Polakami – od urodzenia. Piszę o tym wielokrotnie. Identyfikuję się z ludźmi całej planety a to gdzie się akurat urodziliśmy, jaki mamy kolor skóry, czy płeć itd … uważam za całkowicie nieistotne.
Często widzimy w konkretnym, drugim człowieku nie to co istnieje ale to kim i czym sami jesteśmy. Często jest tak, że drugi człowiek w naszej ocenie jest zwyczajnie naszym własnym lustrem.
Inaczej się rzecz ma z oceną zjawisk, procesów, czy zbiorowości ludzkiej.
I tak samo bywa z oceną na przykład zwierząt.
Często i one są naszym lustrem. Spotkała się Pani na pewno z tym, że właściciele zdają się upodobniać do
swoich psów ….I tak patrząc na konkretnego psa jeden człowiek będzie widział agresywną bestię czyhająca na to aby Panią zagryźć a zupełnie inny człowiek zobaczy szczęśliwego, wiernego przyjaciela. To jaki jest niby ten pies ? ”
Powiedz mi jak oceniasz psa, czy innych konkretnych ludzi a powiem ci, kim ty jesteś”.
Ja sam uważam się za najbardziej szczęśliwego człowieka na ziemi – często moi przyjaciele zadają mi pytanie skąd biorę w sobie tyle radości i optymizmu, a Pani widzi we mnie agresję, syndrom pokrzywdzonego i tak dalej – z tego wynika, że to nie ja chyba jednak potrzebuję psychoterapii.
Proszę zauważyć, że moją pasję – związaną z krypto Pani postrzega jako chęć sprzedania czegoś, jako marketing – a nie coś rzeczywistego czym ja po postu w dużej mierze żyję.
Co ciekawe – jest Pani w swojej ocenie – całkowicie bezkrytyczna. Nie ma Pani żadnych wątpliwości – choć na szczęście nie całkiem – bo jednak na koniec zadaje Pani pytanie i prośbę o wyjaśnienie. Dlatego to zresztą czynię – przez Szacunek dla Pani końcowego pytania, choć nie uważam aby było ono dobrze zadane.
Pani Katarzyno
może więc bardziej w swojej ocenie postrzega Pani samą siebie? Albo rzeczywiście kompletnie nie rozumie Pani tego co w istocie pragnę przekazać. I po co? i komu?
Kolejna kwestia – myli Pani Komunikat Otwarty ze mną samym oraz moją komunikacją na fanpage.
Po pierwsze ja sam nie jestem Komunikatem Otwartym, ale często go stosuję – głównie tam, gdzie pragnę się zaprzyjaźnić, zbudować relacje, nawiązać kontakt ….
Na moim fanpage – nie mam zamiaru budować relacji ze wszystkimi, po co?
Nie mam zamiaru się zaprzyjaźniać ze wszystkimi rodakami. W swoim życiu nauczyłem się, że paranoją jest pragnienie aby nas absolutnie wszyscy lubili. W ogóle ani tego nie pragnę ani to nie jest moim celem. Tym bardziej ratowanie wszystkich Polaków. Przed czym i przed kim ? Przed nimi samymi – to przecież byłby nonsens.
To może trudno niektórym ludziom pojąć, ale ja piszę o moich przeżyciach, obserwacjach i wnioskach do moich przyjaciół, do ludzi , których stać na głębszą refleksję – to jest garstka Polaków w porównaniu z całą populacją
Cała populacja mnie kompletnie nie interesuje.
Dlaczego?
Ponieważ wiem jak bardzo w swoich przemyśleniach można być samotnym i wyalienowanym. A że mnie na to stać, i finansowo (bo nie muszę zapieprzać na miskę ryżu) i czasowo – to zwyczajnie to robię.
Zgadzam się natomiast z tym, że moje pisanie może się Pani wydawać – dziwne. Pewnie głównie dlatego, że staram się aby nie było w nim ani hipokryzji, ani poprawności obyczajowo- kulturowej ani tego mdłego dla mnie – ciągłego przymilania się większości – ja zwyczajnie nie muszę i nie chcę nikomu się podlizywać. Jestem Wolnym Człowiekiem w swoich przemyśleniach.
I ostatnia kwestia.
Czym innym jest ocena populacji, mentalności większości i ocena procesów – a czymś zupełnie innym ocena indywidualnego człowieka. Do ogólnych ocen zjawisk i zbiorowości mamy prawo jak najbardziej.
Pani zrobiła dokładnie to, o czym wielokrotnie piszę i mówię – i co mnie z kolei bardzo razi. Pani dokonuje oceny mnie samego – jako indywidualnego człowieka.
Czy naprawdę nie zauważyła Pani – jak to jest charakterystyczne dla większości Polaków i jak to jest wkurzające? Na każdym kroku wszyscy, nawzajem się oceniają i na ogół boją się takiej oceny – to słynne polskie „co ludzie powiedzą” – to wyrzygania obrzydliwe.
Dlaczego ocena w Pani przypadku mojej skromnej oceny jest nietrafna w sensie emocjonalnym oraz funkcjonalnym?
Po pierwsze bardzo błędnie ocenia Pani moje emocje – o czym pisałem wcześniej, a po drugie widać, przepraszam „nie odrobione lekcje języka polskiego”. Pani utożsamia mnie samego z moją stylistyką wypowiedzi i co nawet zahacza o uwagi o psychoterapii – przecież – na litość Boską – w ogóle się nie znamy.
Czy jest Pani w stanie zrozumieć, że ja zwyczajnie dobieram sobie środki wyrazu i stylistykę – zupełnie swobodnie do charakteru moich wypowiedzi?
Traktuję – sam język, samą semantykę języka – jako elastyczne tworzywo – które jest mi podległe a nie jest z definicji moim zwierciadłem.
Uczą nas w szkołach, że narrator w danej książce w danym artykule w danym poście nie musi być tożsamy z głównym bohaterem ani tym bardziej z autorem. Czy może Pani sobie wyobrazić, że kobieta jako autorka – pisze jako męski narrator a bohaterem przekazu, czy postu, czy książki może być zwyczajnie dziecko, afroamerykańskie?
Autorka nie musi być ani mężczyzną, ani Afroamerykanką ani nawet dzieckiem, ani trans.
Ja podobnie traktuję swoje posty – czasem mniej lub bardziej prowokatywnie piszę – bo tak a nie inaczej dobieram sobie swoje własne – środki wyrazu a nie dlatego, że piszę wyłącznie o sobie i nie dlatego, że z owym stylem sam siebie – utożsamiam.
Dlaczego jeszcze nie powinniśmy nigdy oceniać innych konkretnych – ludzi?
Dlatego aby samemu nie być ocenianym!!!
„Nie sądźcie innych, bo sami będziecie sądzeni”
Widzi Pani – jak ktoś mnie zaczyna oceniać – to zdejmuje to ze mnie zakaz oceny tego kogoś, ponieważ – ocena – oceniającego – nie jest oceną. Jest uprawnioną ripostą, podobnie jak zamordowanie w obronie własnej – mordercy – nie jest morderstwem, albo nie czyni nas mordercami.
Tak czy owak, jeśli kogoś oburza moje pisanie. Jeśli prowokuje do dziwnych konsternacji – to wypływają z tego bardzo proste wnioski:
Po pierwsze warto przestać się katować. I zwyczajnie przestać czytać co piszę. Dla mnie dziwny jest masochizm wielu ludzi – tak jakby mieli obowiązek straszliwy – mnie czytać – potem oceniać i potem cierpieć. Dlaczego sobie sami to robicie?
Po drugie – to może być zwyczajnie sygnał, że nie dla Pani piszę, że nie do Pani kieruję swoje obserwacje i przemyślenia. Podkreślam to jeszcze raz. Nie piszę dla całej populacji. Nie mam zamiaru wszystkich zbawiać. Nie pragnę się podobać wszystkim. Podobnie trochę – jak prowadzimy dom, to chyba nie całą wieś, nie całe miasto będziemy chcieli do niego zapraszać – a wyłącznie ludzi, których sami sobie wybieramy i co więcej mamy zwyczajnie takie prawo.
Mam prawo pisać do moich przyajciół.
Mam prawo pisać do ludzi mi życzliwych, którzy mnie rozumieją.
Mam prawo pisać – dla tych, którzy chcieliby się czegoś nowego nauczyć.
A pozostali – mają prawo nie zmuszać się do czytania mnie, do obserwowania – lepiej się skupić na własnym życiu i na tym wszystkim co lepiej rozumieją.
Jeśli jednak mielibyśmy sobie samym odebrać jakieś prawo – to na przykład – warto sobie odebrać prawo do oceny innych indywidualnych ludzi, prawo do lęków o to co inni będą o nas myśleć. I do tego ewentualnie gorąco namawiam.
Pozdrawiam i Panią oraz wszystkich którzy dobrnęli do końca – z całego serca i z wielką życzliwością, bo generalnie kocham ludzi – obojętnie z której strony planety tak samo jak inne zwierzęta.
Zostaw komentarz