Przewodniczący Komisji ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (tzw. Komisji Helsińska) kongresmen Partii Republikańskiej Joe Wilson i jego zastępca Demokrata Steve Cohen, skierowali do obecnego Prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena list w którym proszą go o zezwolenie Polsce zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy:

„Piszemy, aby stanowczo nalegać na pańską administrację, aby przyznała Polsce uprawnienia do przechwytywania i neutralizowania pocisków nad Ukrainą, w szczególności tych, które grożą naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej. Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski niedawno złożył wniosek w tej sprawie i uważamy, że zapewnienie tej zdolności jest koniecznym krokiem w obronie terytorium NATO i zabezpieczeniu jednego z naszych najważniejszych sojuszników”

To co uderza w tym liście na pierwszy rzut oka, to brak wzmianki o wspólnym zestrzeliwaniu tych rakiet – Polski i Stanów Zjednoczonych. Tak brzmiący list de facto wskazuje, że politycy z obu amerykańskich partii nie chcą, aby Stany Zjednoczone poniosły na siebie ciężar odpowiedzialności za potencjalną eskalację wojny na Ukrainie, co byłoby realnym scenariuszem z uwagi na charakter ofensywny takiego kroku.

Przypomnijmy, w ostatnich dniach Prezydent Ukrainy powtórzył de facto prośbę związaną z potrzebą zestrzeliwania rakiet przez Polskę na terytorium Ukrainy. Polski rząd zaproponował kilka miesięcy temu taką koncepcję Waszyngtonowi, ale pod warunkiem, że będzie to wspólna inicjatywa i operacja Polski oraz Stanów Zjednoczonych. Jakie było stanowisko USA i obecnej administracji? Co najmniej niechętne, by nie powiedzieć odmowne, gdyż jak wiemy nic się w tej sprawie nie wydarzyło.

Polska nie powinna się dziwić Ukrainie, że ta chce podnieść ryzyko eskalacji konfliktu starając się przekonać swoich sojuszników do tego, aby włączyły się w pewnych elementach do tej wojny. Jest to naturalny i zrozumiały ruch kierownictwa państwa ukraińskiego, gdyż same świadome jest tego, że tej wojny samodzielnie nie jest w stanie wygrać, a na dodatek Kijów ma przekonanie, że sojusznicy w tym Stany Zjednoczone pomagają Ukrainie tylko w takim stopniu, aby Ukraina mogła dalej uczestniczyć w wojnie (bronić się) i osłabiać nadal w ten sposób Rosję. Jednak dla Kijowa jest to dalece niewystarczające, gdyż traci on swoje zasoby, ludzi, sprzęt, terytorium i pieniądze. Dodatkowo, z jego perspektywy niektórzy ukraińscy politycy mogą dojść do przekonania, że Zachód de facto odebrał Kijowowi szansę na zwycięstwo w tej wojnie na jesieni 2022 r., kiedy wojska rosyjskie zostały odepchnięte najpierw do początku marca 2022 r. spod Kijowa, a następnie spod Charkowa.

Niedawno pojawiła się informacja w mediach przekazana, że obecnego szefa CIA i brytyjskiego wywiadu, którzy na jednej z konferencji w Londynie wyjawili, że w tamtym czasie dlatego nie było zdecydowanej pomocy militarnej dla Kijowa z uwagi na bardzo realne użycie przez Moskwę broni jądrowej. W pewnym stopniu jest to wytłumaczenie wstrzemięźliwej postawy i strategii powstrzymywania ryzyka eskalacji konfliktu zbrojnego przez administrację Bidena.

Stany Zjednoczone nie chcą eskalacji tego konfliktu, gdyż ich zdaniem wiąże się to z potencjalnym zaangażowaniem bezpośrednim USA, a to stwarza ryzyko wojny jądrowej pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem. Jednak cała ta polityka Stanów Zjednoczonych z naszej perspektywy jako kraju frontowego jest bardzo niebezpieczna, gdyż jeśli amerykanie swoje interesy realizują kosztem Ukrainy (tak w rzeczywistości jest), to czy w sytuacji ryzyka wojny USA-Rosja nie postąpią podobnie w naszym przypadku?

Wstrzemięźliwa postawa Waszyngtonu wobec polskiej propozycji wspólnego zestrzeliwania rakiet rosyjskich nad terytorium Ukrainy oraz całokształt postawy administracji Bidena jest sygnałem świadczącym o tym, że gwarancje sojusznicze w przypadku ryzyka eskalacji konfliktu i wejścia do niego Polski mogą okazać się fałszywe. Tym bardziej, że Stany Zjednoczone traktują Europę jako region zdecydowanie mniej istotny niż Zachodni Pacyfik i szerzej Indo-Pacyfik, a także Bliski Wschód.

To właśnie z tego powodu różne kraje na świecie, takie jak Izrael, czy Korea Południowa nie będąc w pełni przekonani o gwarancjach amerykańskich, wybierają samodzielną politykę i przede wszystkim budowę własnych zdolności strategicznych i militarnych. W samej Korei Południowej coraz bardziej do dyskursu publicznego przebija się temat stworzenia własnej broni jądrowej. Dlaczego? Ponieważ Seul, jak i inni widząc zachowanie Amerykanów w czasie wojny na Ukrainie wybiera strategię zabezpieczającą swoje bezpieczeństwo i interesy przed możliwym ryzkiem niedotrzymania gwarancji ze strony Stanów Zjednoczonych do czego de facto doprowadziła administracja Joe Bidena swoją w mojej ocenie błędną strategią generującą właśnie konflikty w różnych częściach świata, w tym na Ukrainie. Dlatego, że Rosja i Iran doszły do przekonania, że pozycja Stanów Zjednoczonych jest na tyle słaba, że można spróbować podważyć ład międzynarodowy.

Musimy sobie jako państwo odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy ponieść ryzyko eskalacji konfliktu jako jedyni bo tego w istocie rzeczy chcą amerykańscy kongresmeni zasiadający w Komisji Helsińskiej, która co należy wyraźnie przypomnieć jest komisją federalną niezależną od rządu amerykańskiego. Prezydent Biden może, ale nie musi zgodzić się ze stanowiskiem Komisji Helsińskiej. Jest moim zdaniem mało prawdopodobne, aby Biden wyraził na to zgodę biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę Joe Bidena w tym zakresie.

Niemniej, jeśli wyraziłby swoją zgodę na taką decyzję, ale jednocześnie zaznaczył, że Waszyngton się w taką operację nie włączy, to my jako państwo pod żadnym pozorem nie możemy brać na siebie ciężar odpowiedzialności za ryzyko eskalacji wojny, gdyż mogłoby się to skończyć przeniesieniem wojny na nasze terytorium. Rosja mogłaby otrzymać pretekst do ataków rakietowych na terytorium Polski np. na Rzeszów, który stanowi centrum logistyczne dla frontu ukraińskiego. Rosjanie chcieli ten węzeł zablokować poprzez działania aktywne rozmieszczonej w Polsce agentury. Dlatego wysłali do Polski jednego z najważniejszych i doświadczonych agentów rosyjskich działających pod przykryciem przez całe lata w Hiszpanii (Pablo Gonzalesa wł. Pawła Rubcowa zatrzymanego niedaleko granicy z Ukrainą).

Z takiego ryzyka zdawał sobie sprawę nie tak dawno temu obecny Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, który podczas jednego z nagrań internetowych powiedział, że taka decyzja oznaczałaby wejście Polski do wojny z Rosją, czego Polska nie może podjąć bez zaangażowania jednoczesnego USA. Niemiej, Polska poprosiła USA o wydanie takiej zgody w postaci wspólnego udziału w takiej operacji. Jakie będzie ostateczne stanowisko Waszygtonu? O tym przekonamy się w niedalekiej przyszłości.

Niemniej, musimy sobie zdawać sprawę z tego, że ta wojna pokazała, że Stany Zjednoczone mogą na ołtarzu położyć nasze interesy pod nóż na rzecz realizacji swoich – strategicznych. Tak jak miało to miejsce w 1939 r. ze strony Wielkiej Brytanii przede wszystkim i Francji, które nie były gotowe do wojny z Niemcami, a także nie były gotowe do udzielenia nam gwarancji bezpieczeństwa jak chciał i na co liczył wówczas Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck.

Oczywiście, sytuacja strategiczna Polski i Ukrainy jest zdecydowanie odmienna, gdyż Polska jest członkiem NATO i wiążące są gwarancje wynikające z Traktatu Waszyngtońskiego. Niemniej, kluczowe są także zdolności i potencjał, a więc prymat siły, a nie prawa w przypadku polityki międzynarodowej. Zwłaszcza teraz, gdy różni gracze na świecie podważają w sposób zdecydowany obecny ład światowy i tzw. amerykański prymat, jaki zbudował Waszyngton od zakończenia Zimnej Wojny. Ponadto, Stany Zjednoczone mają także ograniczone zdolności i nie są w mojej ocenie przygotowani do wojny na trzech kierunkach strategicznych. Dlatego nie chcą eskalować konfliktu, bo nie chcą stać się jego częścią. To stwarza ryzyko w postaci próby wykorzystania nas i naszej siły (której nie mamy, ale to temat na inny artykuł) jako przeciwwagę wobec Rosji. Dla nas byłaby to opcja do rozważenia pod jednym warunkiem, że amerykański parasol ochrony nuklearnej jest stałym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Oznacza to w skrócie, że jeśli Moskwa zdecyduje się odpowiedzieć na zestrzeliwanie przez nas rakiet na terytorium Ukrainy lecących w kierunku Polski zaatakowaniem Radomia albo użycia taktycznej broni jądrowej na której z polskich miast, to Stany Zjednoczone odpowiedzą zdecydowanym uderzeniem na Rosję wraz z całym NATO. W przeciwnym wypadku, taki układ strategiczny jest dla nas po prostu niekorzystny i stwarza ryzyko podobne do 1939 r., kiedy to właśnie gwarancje brytyjskie okazały się dla Polski i naszego narodu w praktyce zgubne.

Nie powtarzajmy tego samego błędu i domagajmy się od Stanów Zjednoczonych niezależnie kto ma w tym kraju władze twardych, a nie pustych gwarancji i nie wchodźmy do wojny jako pierwsi.

Czytaj więcej.

Foto: Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej (@MON_GOV_PL)/ portal X

☕ Jeśli podoba ci się moja aktywność analityczna i kontent, jaki tworzę, to możesz mi postawić kawę różnych rozmiarów. W ten sposób wesprzesz moją twórczość, co pozwoli mi w przyszłości rozwinąć cały projekt👍

https://buycoffee.to/arkadiuszstankowski