Ostatnio umarło kilka bliskich mi osób, i niestety tak się złożyło, że nie mogłem być na ich pogrzebie. Albo nie zdążyłbym, albo w tym akurat czasie miałem ostatnie w semestrze zajęcia, których już nie mogłem przełozyć na inny termin. Fatalny termin końca semestru…

Dziś byłem z córką na grobie mojego nauczyciela pływania (ale nie tylko, bo uczył mnie charakteru i odpowiedzialności) Ottona Widzika, na Cmentarzu Ewangelickim w Cieszynie. Na Bielskiej. Stałem przez jakiś czas, odmawiając modlitwę w Jego intencji.

Ola powiedziała, że pierwszy raz w życiu słyszała takie imię jak Otton i bardzo się jej to sposobało. Powiedziała mi także, że często z koleżankami chodzą po tym cmentarzu. Bo mieszka z Mamą jakieś 200 metrów od cmentarza.

Uświadomiłem sobie wtedy, że ja na tym cmentarzu byłem… pierwszy raz. Mimo, że oddalony ode mnie o niecałe 2 km… To mnie jakoś tak cholernie zaskoczyło.

Ottek ma piękny grób. Jak się nad nim modliłem, to stwierdziłem, że przede wszystkim zazdroszczę Mu tylu wspaniałych ludzi, którzy tak Go uhonorowali. Wielkim ludziom, którzy wielu pomogli i podali rękę, buduje się takie pomniki, że wciąż żyją!

Trenowałem od bodaj 6 roku życia pływanie pod okiem niedawno zmarłego ś.p. Ottona Widzika. Jego szkoła była na wskroś wyczynowa, liczyła się przede wszystkim długodystansowość.

 

Poniżej przypominam tekst o moim nauczycielu pływania Mistrzu Ottonie Widziku.

P.S. Myslę, że Ottek pływa w bajecznej kąpieli, basenach rozkoszy, do których nie musi już dodawać chloru „na oko”, żeby inspekcja się nie czepiała…

Chwała Mistrzowi!

Fot. z archiwum Beskidzkiego WOPR oddział w Cieszynie / FB

Autor: prof. Radosław Zenderowski
Polski socjolog i politolog, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny w Katedrze Stosunków Międzynarodowych i Studiów Europejskich Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, kierownik tej katedry.