Oczekiwanie na obchody pamiątki Zmartwychwstania Pańskiego powinny w każdym katoliku wzbudzić refleksję nad sensem naszego trwania. Zatrzymajmy się na chwilę. Oddalmy coraz bardziej przerażającą rzeczywistość, kłótnie, zwady. Pochylmy się nad wartością, która jest nam dana tylko jeden raz. Nad życiem.

Historia, którą opisuję jest przykładem heroicznej walki młodej dziewczyny o odzyskanie zdrowia.

Szczęśliwa, rozpoczęła właśnie studia na Uniwersytecie Technologiczno Przyrodniczym w Bydgoszczy, wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska. Marzyła o tym kierunku ucząc się w szkole średniej.

Wracała ze spotkania z gronem znajomych 11 października 2014 roku.

Wsiadła do samochodu na miejscu dla pasażera. Nie wiedziała, że to będzie ostatni fragment sceny, którą zapamięta. Nigdy nie odtworzy sekundy przed, po wypadku…

Świat się zatrzymał zarówno dla Kasi, jak i Rodziców, siostry, bliskich. Zrobiło się szaro, ciemno, nijak.

Przekaz lekarzy o stanie zdrowia roześmianej jeszcze godzinę wstecz dziewczyny był dramatyczny.

Wielonarządowe urazy objęły całe ciało. Uraz czaszkowo mózgowy, obrzęk mózgu, liczne krwiaki mózgu, stłuczenie płuc, ostra niewydolność oddechowa, złamanie wyrostków stawowych kręgosłupa, otwarte złamanie kości ramiennej prawej, złamanie kości nosowej, wyrostka czołowego kości szczękowej, całkowita utrata słuchu ucha lewego, inne obrażenia.

Pierwsza, kolejne doby miały istotne znaczenie. Stan jest bardzo ciężki, krytyczny- usłyszeli Rodzice.

Oddział intensywnej terapii przeraża. Chorzy podłączeni do aparatury, która za nich spełnia wiele funkcji.

Kasia spędziła tam prawie miesiąc czasu. Dwa tygodnie utrzymywana w śpiączce farmakologicznej.

Nie była sama. Z boku całe doby spędzali przy niej Rodzice. Z ogromną nadzieją, od pierwszego dnia wpatrywali się w mimikę twarzy, ruch gałek ocznych, kończyn.

Kolejna minuta, godzina, doba.

Czas mierzony od wschodu do zachodu słońca. Rzeczywistość poza szpitalem nie miała żadnego znaczenia.  Walka o życie, w której uczestniczyło wiele osób. To jedno wyjątkowe życie dziecka, siostry, krewnej, pacjentki.

Jak bardzo jest kruche, wielu z nas wie doskonale. Jeszcze bardziej doceni jego znaczenie, kto otarł się o śmierć.

modlitwa

Znikome poprawy parametrów życiowych decydowały o przeprowadzeniu kolejnych, skomplikowanych operacji. Każda z nich niosła wielkie ryzyko…czy przetrwa, organizm poradzi sobie?

Kasia wygrywała kolejne starcia. Rodziła się na nowo wielokrotnie.

Amnezja pourazowa „wykasowała” całą wiedzę, którą pozyskała. Nie pamięta przeszłości. Twarz Mamy, Ojca, siostry były obce. Pan, Pani, Oni…

Niesamowita chęć życia dodawała sił. Poddawała się niczym niemowlę wszystkim czynnościom, które otoczenie wskazywało. Z czasem grymas bólu zmienił się w delikatny uśmiech. Tak dziękowała pewnie za setki godzin trwania przy Jej łóżku swoim bliskim.

Łzy Matki, Ojca nie były już słone, nie drażniły zbolałych policzków. Miały smak słodkiej nadziei, która nigdy nie odeszła.

Swoją walkę toczy już drugi rok. Cudowni Rodzice, Siostra są cały czas tymi Aniołami, które niosą dziewczynę na swoich ramionach. Nie upadnie już tak boleśnie.

Życie Rodziny nabrało szczególnego wymiaru. Inne radości, inne smutki. Bezgraniczna Miłość przeciera szlak beznadziei, która na długi czas przejęła ster.

1604452_1546338365696772_2922456135512605855_n

Miałam przyjemność poznać tych fantastycznych ludzi w lutym tego roku.

Leżałam z Kasią na jednej sali szpitalnej. Ujęła mnie swoim szczerym, prawdziwym uśmiechem, bijącym dobrem, wrażliwością, empatią.

Różnica pokoleń zatarła się. Wiele wspólnych tematów…o wszystkim.  Rozmowa skłania psychikę do odtwarzania nazw, sytuacji, które umknęły.

Niedosłuch…również sobie z tą dysfunkcją nieźle radzi. Zwyczajnie prosi o powtórzenie zdania.

Widziałam zachwyt w oczach personelu medycznego, który znał stan Kasi w najtrudniejszych dniach, dalej w okresie rehabilitacji. Miło widzieć Ciebie w takiej formie, powtarzali.

Poznał dziewczynę nawet kapelan szpitalny, który nas odwiedzał.

Kasiu, czy wiara w Boga Twoja, Twojej Rodziny jest bezustannie taka sama, czy nasiliła się w czasie wypadku?

– Tak moja i całej mojej rodziny wiara w Boga nasiliła się po wypadku. Wiem, że Pan Bóg na mnie patrzy, zawsze i wszędzie mi pomaga, mnie wspiera.

Co obecnie jest Twoim największym bodźcem do pokornego przyjmowania cierpienia?

-Chęć powrotu na studia, chęć dalszej edukacji, chęć odzyskania pełnej sprawności umysłowej, chęć budowania stabilnej przyszłości.

Najwięcej wsparcia mam w rodzinie. Moja siostra Monika i kuzynka Dorota wspierają mnie najbardziej.

– Mówią, że studia poczekają i nic mnie nie goni. Że muszę się zebrać do „kupy” i dalej brnąć, nie poddawać się. Że bardzo dużo już osiągnęłam!! Teraz muszę jeszcze doszlifować pewne rzeczy.

Co jest jeszcze bardzo trudne?

– Teraz najtrudniejszy dla mnie jest fakt, że cały czas to się ciągnie. Już zaczynając kolejny raz studia w październiku 2015 miałam nadzieję, że okres choroby dobiegł końca. Ale nie. Teraz, to już wydawałaby się błahostka, ale dla mojej psychiki to kolejne ograniczenie.

Coś, co ponownie staje na drodze do zapomnienia „o tym wszystkim”. Moja psychika jeszcze zawodzi. Staram się nad nią pracować. Jeszcze to, że cały czas miewam takie momenty amnezji pourazowej. Chcę coś powiedzieć, w głowie widzę to, a nie pamiętam jak się nazywa. Ale na szczęście mam „ten stan” coraz rzadziej.

Twoje marzenia?

– Marzę o odzyskaniu słuchu w lewym uchu. Chciałabym grać w koszykówkę jak przed wypadkiem. Chciałabym znaleźć odpowiedniego chłopaka, skończyć studia, i ustabilizować swoje życie.

Przed wypadkiem moją pasją była koszykówka. Nie miałam wyjątkowych zainteresowań, wszystkiego po trochu. Teraz nie mogę grać w koszykówkę. Radość sprawiają spotkania ze znajomymi, wyjazdy, dzięki którym mogę się oderwać od tego wszystkiego, spotkania z rodziną.

Człowieczy los. Kasia, dziewczyna o drobnej posturze może obdarować optymizmem tysiące osób, które wątpią.

Okropne doświadczenie okupione ogromnym bólem fizycznym nie zniechęciło do dalszej wędrówki.

Po co wobec tego człowieku szukasz bezustannie konfliktów, biegniesz z rytmem cywilizacji, mijasz ludzi w potrzebie zapatrzony w swoje Ja?  „Dzisiejszy świat promuje inne wartości. Liczy się przede wszystkim przyjemność, kariera, sława, pieniądze i wieczna młodość. Cierpienie to temat niewdzięczny. Człowiek boi się nawet o nim rozmawiać. Eliminuje się wszelką słabość, zastępując ją kultem siły, władzy, dominacji. Można pięknie o cierpieniu mówić, lecz trudniej je przyjąć. Ludzie uciekają od osób chorych, jakby się bali „zainfekować” cierpieniem. Lepiej się nie angażować, nie patrzeć i nie przeżywać”.

Kasiu, jestem pewna, że spełnisz wszystkie marzenia. Kto, jak nie Ty „ maleńka”?.

Masz w sobie tyle siły. Wskrzeszaj jej pokłady każdego dnia. Mknij do Mety zwanej ZDROWIE!

Dojdę i ja, zobaczysz…

Zatrzymaj się na chwilę czytelniku. Spójrz w głąb swojego sumienia. Czy naprawdę potrafisz docenić to, co masz najcenniejsze, podarowane tylko jeden raz. Czy masz w sobie tyle pokory, by toczyć walkę o kolejne jutra, kiedy w jednej sekundzie runie Twoje życie. Podporządkujesz się tu i teraz, bowiem miniony dzień już jest przeszłością?

Czasami warto zrobić rachunek sumienia, by stawić się czoła tak dzielnie, jak Kasia.

Trzymamy kciuki za Ciebie, otaczamy modlitwą. Będzie dobrze, tak, jak Ty wskazujesz swoim operowanym palcem, z uśmiechem, który cały czas jest promienny.

Prosiłem Boga o danie mi mocy w osiąganiu powodzenia –
– Uczynił mnie słabym abym się nauczył pokornego posłuszeństwa;

Prosiłem o zdrowie dla dokonania wielkich czynów –
– Dał mi kalectwo, abym robił rzeczy lepsze;

Prosiłem Boga o bogactwo, abym mógł być szczęśliwy –
– Dał mi ubóstwo abym był rozumny;

Prosiłem o władzę, żeby mnie ludzie cenili –
– Dał mi niemoc, abym odczuwał potrzebę Boga;

Prosiłem o towarzysza, abym nie żył samotnie –
– Dał mi serce, abym mógł kochać wszystkich braci;

Prosiłem o radość –
– A otrzymałem życie, abym mógł cieszyć się wszystkim;

Niczego nie otrzymałem, o co prosiłem –
– Ale dostałem wszystko, czego się spodziewałem.

Prawie na przekór sobie; moje modlitwy niesformułowane zostały wysłuchane.
Jestem spośród ludzi najhojniej ze wszystkich obdarowany.

Anonimowy tekst wyryty na tablicy z brązu
w Instytucie Rehabilitacyjnym w Nowym Yorku

Zdjęcie : archiwum własne

Kasia Gregorczyk