Technokrata ma prawo widzieć i układać swoją przestrzeń w tabelkach, czy według formalnych wzorów. Oczywiście nie jest to regułą, ale znacząco zmniejsza szanse na artystyczne szaleństwo. Od humanistów często oczekujemy więcej. Renata Sopicka jest z zawodu polonistką, a zatem humanistką, co niejako zobowiązuje do postrzegania świata ze znacznie większą finezją. O tym, że rzeczywiście czuje przestrzeń swojego świata bardzo głęboko i rozlegle, bujnie i barwnie, świadczy wystawa jej malarskich dokonań, zaprezentowana w wadowickiej Galeria Cafe.
Kiedy przegląda się wystawione w przytulnych salkach prace, jedno wrażenie pozostaje bezdyskusyjne. Artystka nie próbuje naśladować nikogo, żadnego znanego czy modnego stylu. Wprawdzie przyznaje, że ceni malarstwo Gustawa Klimta czy Jacka Malczewskiego, ale to bardziej jako odbiorca. Jako twórca po prostu maluje. Rzuca barwy na płótno, według sobie tylko znanego pomysłu czy porządku i… osiąga całkiem interesujące efekty. Sama przyznaje, że jej przestrzenie (a wspomniana wystawa zatytułowana została właśnie „Przestrzenie”) bywają czasem intensywnie barwne, czasem nieco rozmyte, czasem stałe a kiedy indziej zmienne, i z takimi właśnie wpisuje się w przestrzeń otaczającego ją świata. A kiedy widzi się zawarte w jej dziełach natężenie emocji pomiędzy jakby rozdyskutowanymi barwami, można z całą pewnością przyznać, że Renata Sopicka ową (swoją i naszą) przestrzeń świata po prostu ubogaca. Czy też może, po prostu potrafi w swych obrazach uchwycić piękną bujność otaczającej nas rzeczywistości, a czasem z nostalgią zatrzymać się nad zdarzającymi się (zwłaszcza w obecnej zimowej porze) nieco zmarzniętymi i zmrożonymi szarościami. Bez względu jednak, czy z obrazów emanuje siła słońca, czy stonowany chłód, we wszystkich widać po prostu temperament życia.
Malarstwo określane ogólnie i szeroko jako abstrakcyjne „kusi” wiele osób ze sztuką nie związanych i do emocji estetycznej nie nawykłych, do niezrozumienia, do rezygnacji z refleksji, do uznania, ze artysta tworzy „sam dla siebie”. Tymczasem zaprezentowany w Wadowicach dorobek Renaty Sopickiej udowadnia, że jest dokładnie odwrotnie. Że to dopiero jest świetna propozycja, ba wręcz wyzwanie, spróbować odbierać i przeżywać życie na kolorystycznych i przenikających się falach, jakie zaprezentowała artystka. Bo trzeba przyznać, że malująca od najmłodszych lat Renata Sopicka, choć formalnie jest „artystką nieprofesjonalną” potrafi w pełni profesjonalnie zaprosić oglądającego do swojego świata i uczynić go także jego światem.
Artystka używa różnych technik malarskich, władając nie tylko klasycznym w tym powołaniu pędzlem, dłońmi, palcami, ale także sięgając po woreczki foliowe, ściągaczki do wody itp. pomoce. Efekty są jednak zawsze jednoznacznie pozytywne – powstają prace ciepłe i pełne życia, zda się bulgocącego pod fakturą farby, pozwalające odbiorcy na oderwanie się od trosk codzienności i dostrzeżenie faktu, że nasz pozornie zrutynowany, a czasem bywa, że i przytłaczający świat, jest w rzeczy samej po prostu przejmująco piękny.
Oczywiście malkontenci, czy sztywni zwolennicy twórczości jedynie realistycznej mogą zadawać sobie odwieczne pytanie – znane także ze szkoły „co artystka chce przez to powiedzieć (wyrazić)”? Tym bardziej, że jej prace nie mają tytułów (a przynajmniej autorka ich nie ujawnia), pozostawiając widzowi prawo do osobistej interpretacji i pole do popisu własnej wyobraźni. Renata Sopicka najwyraźniej wyraża po prostu siebie. Bez pretensji i oczekiwania, że ktokolwiek przypisze ją do jakiejkolwiek artystycznej „szkoły”, zaliczy do akademickiego „nurtu”. Nie sili się na kopiowanie, małpowanie czy udawanie kogoś, kim nie jest. Za to pokazuje oglądającym jak barwna jest wewnętrznie i jak ekspresyjnie postrzega zarówno samą siebie jak i otaczający ją świat, ten mały osobisty i ten ogromny, znany jako Wszechświat.
Dla wspomnianych wyżej malkontentów jest jednak także pocieszająca wiadomość. Renata Sopicka ma w dorobku również prace realistyczne, ale nie są one przedmiotem obecnej ekspozycji w Galeria Cafe. Dla porządku należy tu jednak o tym wspomnieć.
Jeżeli sztuka jest formą uwolnienia emocji – zarówno twórcy, jak i odbiorcy – to Renacie Sopickiej udaje się uwolnić także te reakcje odbiorcy. Bo obok jej prac nie sposób przejść obojętnie, bezmyślnie. Rozgorączkowane kolory, plamy, fragmenty przestrzeni płótna, przyzywają wzrok i proponują uruchomienie właśnie myślenia, ciekawości życia, refleksji nad pięknem otaczającego świata, nad prawiecznym porządkiem jego pozornego chaosu.
Pozostaje zatem życzyć artystce dalszej owocnej twórczości i kolejnych inspirujących refleksje odbiorców wystaw. Pani Renato! Tak ekspresyjnie i barwnie trzymać nadal!
Autor: Michał Siwiec-Cielebon
Dziennikarz, historyk, działacz opozycji antykomunistycznej, wyróżniony nagrodą IPN „Świadek Historii”, wnuk z-cy dowódcy 12. Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej majora Michała Siwca, asystent posła na Sejm RP VIII kadencji dra hab. prof. UP Kraków Józefa Brynkusa, kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowej Ziemi Wadowickiej im. 12 PP.
Bardzo serdecznie dziękuję Panu Michałowi i Panu Krzysztofowi za kolejne „skrzydło” , które w znaczący sposób ubogaca mnie jako twórcę i motywuje do dalszego „fruwania”po niezwykłych , nieznanych przestrzeniach ,aby je odkrywać, poznawać i dzielić się nimi z innymi.Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy czytają, oglądają, oceniają…